Kompleks handlowy w Allen w Teksasie. Nagle padają strzały. Giną ludzie. Strzela 33-latek uzbrojony w półautomatyczny karabin. Napastnik ginie od kuli policjanta, który jako pierwszy pojawił się na miejscu zdarzenia, ale zanim sprawca przestanie strzelać, zabija osiem osób. Wśród ofiar są dwie siostry: ośmiolatka i 11-latka. Mama dziewczynek zostaje ranna i trafia do szpitala w stanie krytycznym. Ocalał sześcioletni chłopiec, który była na zakupach z rodzicami i trzyletnim bratem. Przeżył jako jedyny z całej rodziny. Co 15 godzin strzelanina Od początku roku było już ponad 200 masowych strzelanin w USA, statystycznie jedna co 15 godzin. Za każdym razem płyną kondolencje do bliskich ofiar, politycy wyrażają oburzenie i ślą modlitwy, ale Amerykanie mają dość słów, chcą czynów. Według sondażu telewizji Fox News aż 87 procent Amerykanów chce dokładnego sprawdzania tych, którzy zamierzają kupić broń, 81 procent podniesienia do 21 lat wieku, od którego kupno broni jest legalne (teraz w wielu stanach to 18 lat), ponad 80 procent opowiada się także za dokładnym sprawdzaniem zdrowia psychicznego kupującego. Od dłuższego czasu sondaże pokazują, że Amerykanie chcą zmian, ale nadal nie ma politycznej zgody na ich wprowadzenie. Przedstawiciele Partii Republikańskiej najczęściej twierdzą, że problemem nie jest łatwy dostęp do broni, ale brak odpowiedniej opieki psychologicznej i psychiatrycznej w kraju. To o tym tuż po strzelaninie w Allen mówił gubernator Teksasu Greg Abbott, który o zaostrzeniu dostępu do broni nie chce słyszeć. Według danych Centrów Kontroli i Prewencji Chorób jeden na 25 Amerykanów boryka się z poważnymi problemami psychicznymi, a dostęp do odpowiedniej opieki jest rzeczywiście często utrudniony. Jednak zwolennicy zmian przepisów zwracają uwagę na fakt, że problemy psychiczne, niedoskonała opieka zdrowotna nie występują tylko w Ameryce, a zasadnicza różnica polega na tym, że tylko w USA zakup broni jest tak banalnie prosty. Ci, którzy niczego nie chcą zmieniać, za każdym razem przywołują drugą poprawę do amerykańskiej konstytucji, która została uchwalona w 1791 roku: To z niej wywodzą swoje, jak podkreślają - święte prawo do posiadania broni. Druga strona tłumaczy, że gdy poprawka była uchwalana, to i broń, i realia były inne, a świat się zmienił i trzeba do niego dostosować przepisy. Ta dyskusja toczy się od dawna i gdy jej końca nie widać, Amerykanie robią co mogą, by ograniczyć ryzyko w trudnej rzeczywistości. Dobrym przykładem takiego postępowania są amerykańskie szkoły. USA: Strzelanina po balu maturalnym w Teksasie. Ranni nastolatkowie Szkoły jak fortece "Pragniemy poinformować, że w szkole zostaną przeprowadzone rutynowe ćwiczenia z procedur bezpieczeństwa na wypadek wtargnięcia do budynku uzbrojonego napastnika, tzw. lockdown drill" - do maili takiej treści rodzice w USA są przyzwyczajeni. 95 proc. amerykańskich szkół ma te ćwiczenia. W większości stanów ich przeprowadzanie (nawet kilka razy w roku) jest obowiązkowe. "Lockdown drill" przechodzą już nawet dzieci w pierwszych klasach szkół podstawowych. "Wiemy, że mamy wtedy znaleźć bezpieczne miejsce w klasie. Ja z reguły chowam się pod biurkiem. Nasza nauczycielka szybko zamyka drzwi do klasy i zasłania okna w klasie. I nikt nie może się odzywać. Mamy być bardzo cicho" - opowiada siedmioletnia Zoe, uczennica ze stanu Wirginia. O pociechy przebywające w szkole boi się 44 proc. rodziców. To drugi najwyższy wynik w ciągu ostatnich 24 lat: w 1999 roku było to 55 proc. Szkolne dystrykty starają się podnieść bezpieczeństwo w swoich placówkach. Niektóre szkoły niemal zmieniają się w twierdze. Instalowane są wykrywacze metalu, wszystkie wejścia do szkoły są zamykane, gdy tylko zaczną się lekcje, w budynku albo przed nim zawsze jest policjant. - Tak było już w moim gimnazjum, tak jest w moim liceum - mówi 16-letni Iwo, który uczy się w Wakefield High School w Wirginii. - Przed szkołą zawsze stoi wóz policyjny i jest uzbrojony funkcjonariusz - dodaje nastolatek. Prawie połowa szkół w Stanach Zjednoczonych ma własnego stróża prawa. Niektóre placówki rozważają zamontowanie w klasach szybko rozstawianych ścian kuloodpornych, które w sytuacji zagrożenia dadzą uczniom schronienie. Takie rozwiązanie oferuje firma KT Security Solutions z Alabamy, która zapewnia, że kuloodporną ścianę rozstawia się w zaledwie 10 sekund. Inne szkoły zdesperowane, by zapewnić jak największe bezpieczeństwo, zabraniają uczniom przynoszenia do szkoły plecaków. Taką decyzje wydały władze szkolnego dystryktu we Flint w stanie Michigan. Powód? Broń można było łatwo ukryć w plecaku. Dozwolone są za to małe torby i torebki, w które dzieci mają zapakowane jedzenie na lunch, ale te i tak będą przeszukiwane przez ochronę. Jednak mimo tych wszystkich zabezpieczeń strzały w szkołach padają. Nie zmieniło się to nawet po ubiegłorocznej tragedii w Teksasie. Otworzył ogień w klasie. Dzieci wykrwawiały się na podłodze 24 maja 2022 roku uzbrojony w broń półautomatyczną do szkoły podstawowej Rob Elementary School w Uvalde w Teksasie, wszedł 18-letni Salvador Ramos. Przez nikogo niepokojony spacerował szkolnymi korytarzami. Gdy wszedł do jednej z klas, zaczął strzelać. Zabił 19 uczniów. Większość dzieci miała 10 lat. Zginęły też dwie nauczycielki. Policjanci, choć byli i w szkole, i wokół niej, napastnika nawet nie starali się obezwładnić. Ranne dzieci czekały na pomoc, dla wielu przyszła za późno. Niektóre się wykrwawiły. Ostatecznie po ponad godzinie od wejścia do szkoły Ramos został zabity przez funkcjonariusza jednostki specjalnej SWAT. Masakra w Uvalde była dziewiątą najtragiczniejszą strzelaniną w historii Ameryki. Jak podawał "The Texas Tribune", policjanci przyznali, że zwlekali ze zlikwidowaniem napastnika i czekali na lepiej uzbrojony oddział specjalny, bo przestraszyła ich broń, jaką miał Ramos. Chłopak miał karabin typu AR-15. Broń masowych morderców W większości podczas 10 najtragiczniejszych masowych strzelanin w Stanach Zjednoczonych napastnik był uzbrojony właśnie w broń półautomatyczną typu AR-15. Ten karabin to cywilny kuzyn wojskowego karabinu automatycznego M16. Według "The Washington Post" 16 mln Amerykanów ma AR-15, a w ostatniej dekadzie wyraźnie widać boom na tego typu broń. Jak mówią eksperci, jest ona łatwa w użyciu, lekka i stosunkowo niedroga. Zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt. Rany zadane z tej broni są najczęściej śmiertelne. Pocisk uderzający z olbrzymią siłą i szybkością w ciele ofiary sieje spustoszenie, rozrywa organy wewnętrzne, miażdży kości. Payton Gendron, sprawca masakry z maja 2022 roku w supermarkecie w Buffaloo w stanie Nowy Jork, który zabił 10 osób, przyznał wprost, że wybrał AR-15, bo to broń śmiercionośna i skuteczna. Jednak dla wielu zwolenników posiadania AR-15 to symbol amerykańskiej wolności, indywidualizmu i prawa do samoobrony. - To broń zaprojektowana po to, aby zabijać, a nie by się bronić - wielokrotnie mówił prezydent Joe Biden i apelował o zakaz sprzedaży tego typu karabinów. W przeszłości takie zakazy udawało się ustanowić. W 1994 roku, za prezydentury Billa Clintona, Kongres ponad partyjnymi podziałami zgodził się na uchwalenie 10-letniego zakazu sprzedaży broni szturmowej, w tym broni typu AR-15. Jak pokazują statystyki, zakaz przyniósł efekt. W czasie jego trwania spadła liczna masowych strzelanin, gdy wygasł - natychmiast zaczęła wzrastać. W obecnym Kongresie nie ma szansy na uchwalenie takiego prawa.Z Waszyngtonu dla Interii Magda Sakowska, Polsat News