Komorowski: Nie zamierzam odbierać żyrandola L. Kaczyńskiemu
Żyrandol nie jest celem moich starań o prezydenturę. Nie zamierzam składać wiernopoddańczych deklaracji Donaldowi Tuskowi - mówił w Przesłuchaniu w RMF FM Bronisław Komorowski.
Agnieszka Burzyńska: Po co panu żyrandol, Pałac i trochę prestiżu?
Bronisław Komorowski: Słowo honoru, najszczersze słowo honoru, nie zamierzam zabrać żyrandola panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Mam o wiele poważniejsze zamysły. Chodzi o zmiany...
Ale nie przykro panu, że premier...
Chodzi jednak o zmianę w Pałacu nie dla samej zmiany, tylko chodzi o to, żeby urząd prezydenta uczynić zarówno elementem spajającym politykę państwa, jak i całego społeczeństwa... By budować wspólnotę po pierwsze, a po drugie, by Pałac Prezydencki był elementem proces wspierającym proces modernizacji kraju, a nie przeszkadzającym, tak jak się zdarzyło przy reformie rolnej.
A nie przykro panu, że premier ogłaszając rezygnację ze startu, każdym swoim słowem przekazywał wiadomość: "Ja jestem za dobry na takie stanowisko, ale jest taki człowiek w Platformie (czytaj: pan), któremu Pałac i żyrandol wystarczą". Zabolało pana czy nie?
Więc jeszcze raz mówię: ja idę zupełnie innym zamysłem. Staram się o nominację Platformy, bo nie żyrandol jest dla mnie celem.
Czyli nie zabolało pana.
Celem jest stworzenie mocnego wehikułu, który będzie Polskę będzie prowadził w kierunku modernizacji w stylu zachodnim.
A Jan Rokita mówi w dzisiejszym wywiadzie dla "Polski": "Donald Tusk jest jak demiurg. Otworzył licytację na wiernopoddańcze oświadczenie. Jest reżyserem, który chce zobaczyć, co kukiełki potrafią zagrać same, z której strony publiczność najbardziej się śmieje i której bije brawo". Nie czuje się pan taką kukiełką?
No tak politykę widzi Jan Rokita. Ja widzę zupełnie inaczej. Pewnie pani też słyszy, że żadnych deklaracji wiernopoddańczych nie składam. Składam jedną deklarację...
Ale to lekceważące oświadczenie Donalda Tuska spowodowało właśnie takie wypowiedzi.
Składam deklarację i to deklarację publiczną, nie konkretnej osobie, że chcę kandydować po to, aby urząd prezydenta był urzędem wspierającym modernizację kraju, a nie przeszkadzającym.
Ale sam pan przyklasnął pomysłowi ograniczenia prezydenckiej władzy. Donald Tusk powiedział: "trzeba osłabić weto", a kandydat na prezydenta Bronisław Komorowski mówi: "to super projekt".
Odwrotnie.
To tak jakby powiedzieć: "odbierzcie mi resztki władzy".
Jeżeli już pani chce rozbierać zdania, to tu miała miejsce akurat daleko idąca niezależność poglądów i pewna odmienność, bo po pierwotnym wystąpieniu Donalda...
Czyli pan jest przeciwko?
Ale pani strasznie chce to upraszczać. To nie są takie proste sprawy. Konstytucja jest z założenia skomplikowana. Ja wskazałem m. in. na projekt trzech byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego, co oznacza przecież nie likwidację instytucji weta?
Ale osłabienie.
... ale właśnie zmniejszenie ryzyka stosowania weta w sposób nieuzasadniony...
Ale to jest równoznaczne z likwidacją.
Ale to nie jest równoznaczne. Proszę nie upraszczać w ten sposób, bo wejdziemy w prostactwo polityczne. Nie, to nie jest tak. Jednocześnie proponuję, aby dodać prezydentowi w przyszłej konstytucji jedno uprawnienie, którego dzisiaj nie ma. Uprawnienie polegające na tym, by prezydent mógł zgłaszać poprawki na każdym etapie procesu legislacyjnego wpływać na kształt ustawy.
Ale to symboliczne.
Ależ pani żartuje. Przecież to jest bardzo ważne.
Poprawki można zgłosić, można odrzucić...
Ale prezydent może po drodze kogoś przekonać, może coś utargować i na końcu nie będzie takiej sytuacji, że ma decyzję zerojedynkową. To jest moja albo nie moja ustawa i wetuję. Chodzi o to, by prezydenta wciągnąć we współodpowiedzialność w politykę państwa. A nie czynić tylko i wyłącznie elementem, który musi na końcu podjąć wyrok: "popieram lub jestem przeciwko".
Ale to jest kontrola władzy.
Nie, może w tym współuczestniczyć. To jest właśnie ta zasadnicza różnica. Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj Platforma Obywatelska proponuje właśnie takie rozwiązanie. Nie likwidację weta, tylko rozwiązanie oparte...
Ale naprawdę większość zwykła to jest tak samo, jakby jej nie było.
... ale właśnie rozwiązanie oparte o propozycję trzech byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego, czyli takie rozwiązanie, jakie ja wskazałem.
Mnie zainteresowało jeszcze pana marzenie. Pan mówił: "Można zawsze wyodrębnić obszary, gdzie zostawia się wolne pole prezydentowi, np. stosunki z państwami, gdzie dominują prezydenci, czyli USA, Rosją, Ukrainą". Przyzna pan, że prezydent słabszy dla takich mocarstw, jak Rosja czy USA, nie jest partnerem.
Ale nikt nie mówił o osłabieniu władzy prezydenta. Tym bardziej proszę zwrócić uwagę...
Pan nie mówił, wszyscy inni mówią.
To niektórzy dziennikarze próbują tak to interpretować. Niesłusznie...
Ale będzie pan próbował powalczyć o taki zapis, żeby zostawić to pole?
Muszę to powiedzieć: przecież następnego prezydenta będziemy wybierali na podstawie obecnej konstytucji. A więc będzie on miał dokładnie takie same uprawnienia jak Lech Kaczyński, Aleksander Kwaśniewski...
Ale już ten prezydent będzie musiał od razu powiedzieć: "ja rezygnuję, ja już nie chcę". ... i może tych uprawnień lepiej lub gorzej używać. Chciałbym, żeby używał lepiej, z korzyścią dla procesu modernizacji, a nie na zasadzie blokowania.
No dobrze, ale zostaje prezydentem na podstawie tej konstytucji, a później mówi: "odbierzcie mi te resztki władzy, bo mogę być niebezpieczny". To dziwna konstrukcja jest.
Ale prezydent będzie miał dokładnie takie same uprawnienia w zakresie weta i w innych, jak ma obecny.
Czy będzie pan próbował wywalczyć to pole?
To jakiś jest mit stworzony, że będzie to kandydatura na słabszego prezydenta. To nie jest prawda.
Czy będzie pan próbował wywalczyć to pole do kontaktów z prezydentami?
Znowu pani używa słowa "wywalczyć". No właśnie to jest istota problemu, że ciągle w ostatnich latach...
Bo Donald Tusk chyba tak łatwo nie odda spotkań z Barckiem Obamą i Miedwiediewem...
... że w ostatnich latach była ciągła walka. Czas z tym skończyć. Zamiast walki - współdziałanie, zamiast wojny - współpraca, zamiast konfliktu - poczucie wspólnoty. No na tym polega istota tej zmiany. I o to chodzi. Więc nie o żyrandol i nie o odebranie weta, tylko o to, by urząd prezydenta funkcjonował lepiej na rzecz Polski.
A jakie wady ma Donald Tusk?
Ja nie jestem konkurentem Donalda Tuska ani przeciwnikiem, więc pani wybaczy, ale chętnie będę mówił o jego zaletach.
A Janusz Palikot mówi, że to pycha i problemy z wysokim ego. Pan nic nie dorzuci?
To niech pani pyta Janusza Palikota. Ja naprawdę nie używam takich słów.
Geniusz bez wad?
Też nie, każdy z nas ma swoje wady, każdy z nas ma swoje słabości. Ma je Donald Tusk, mam je ja, ma je Janusz Palikot i każdy inny polityk. Pytanie tylko o proporcje - czy więcej dobrych cech, czy też więcej złych. Oceniam Donalda Tuska jako niesłychanie utalentowanego polityka, który prowadzi Platformę do zwycięstwa do zwycięstwa.
Chyba tak pan musi mówić teraz.
Nic nie muszę. Jeśli pani chce w ten sposób widzieć politykę, to odpowiem, to jest także mój zysk - że dziś w badaniach Platforma Obywatelska wypada dwa razy lepiej niż PiS, pomimo ponad dwóch lat rządzenia. Tak mówią wszystkie sondaże. A sondażom trudno zarzucić, że mają zły lub dobry charakter.
Bywały różne sondaże. Nie będę przypominać. Zrobi pan badania lekarskie i opublikuje ich wyniki? Poznamy stan zdrowia kandydata Bronisława Komorowskiego?
Rozumiem, że pije pani do pomysłu Janusza Palikota. Ja ten projekt uruchomiłem. On idzie pod debatę sejmową, bo uważam, że nie można takich projektów - w szczególności gdy się samemu może stanąć wobec tego problemu - trzymać. Poszedł do pracy.
Ale jest pan przeciwny?
Ja jestem przeciwny zaglądaniu kandydatom na prezydenta we wszystkie obszary ich zdrowia. Po co komu wiedza na temat, powiedzmy...
Nie, chodzi o zwykłe badania lekarskie. A nie przekonuje pana argumentacja Palikota, że naród jako pracodawca ma prawo wiedzieć, kogo zatrudnia?
Pani pracodawca nie wie, jaki jest stan zdrowia pani.
Ale badania podstawowe ma.
Nie może się tego dowiedzieć. Niech pani pamięta, gdyby szef radia zażądał od pani informacji o stanie zdrowia, to pani może się nie zgodzić...
Żąda badań.
Natomiast jest jeden problem. Uważam, że dobrze by było, gdyby kandydaci na prezydentów przynajmniej przedstawiali jakąś informację o nieistnieniu schorzeń czy jakichś mankamentów, które mogłyby w sposób bezpośredni rzutować na sprawowany przez nich urząd. Na przykład zdolność do kojarzenia, sprawność umysłowa.
Pan taką informację przedstawi?
Jeśli to będzie wymóg ustawowy, tak. I mam nadzieję, że będzie wówczas pozytywny. Ja nie jestem autorem tych pomysłów, tylko staram się po myśli Janusza Palikota znaleźć i słabe strony - właśnie to plotkarstwo i ewentualnie źródło racjonalności.
Co napisałby pan w takim oświadczeniu o stanie zdrowia?
Ja jestem ostatnim, który chciałby się ekscytować stanem zdrowia innych, w tym także obecnego prezydenta...
Ale o sobie co pan by napisał?
Wydaje mi się, że to były nonsens, gdyby kandydaci mieli o sobie pisać, to pewnie każdy byłby zdrowy jak rydz. Może na dodatek jak Rydz Śmigły.
Napisałby pan, że jest pan zdrowy jak rydz.
Byłoby śmiesznie, gdyby kandydaci sami pisali: jestem zdrowy jak Rydz Śmigły. Jak marszałek Rydz Śmigły.
A cieszy się pan, że Roman Giertych został aniołem stróżem PO?
Nie ma to najmniejszej szansy. Rozumiem, że sprawa się wzięła z dosyć miękkiej odpowiedzi jednego z naszych kolegów.
Nie ma szansy na bycie w Platformie?
Członkostwo? To są tak inne światy, że snucie tego rodzaju rozważań jest rzeczą groteskową.
Kiedy Andżelika Borys przyjeżdża do Polski?
Pani Andżelika Borys będzie w czwartek w Warszawie - będzie wracała z Brukseli. Jest zaproszona w piątek na spotkanie z komisjami sejmowymi, także i z Prezydium Sejmu. Mam nadzieję, że w piątek - to dzisiaj się potwierdzi - będziemy gościli liderkę Polaków na Białorusi w polskim Sejmie.
Dziękuję bardzo. Naszym gościem był marszałek Bronisław Komorowski, być może przyszły prezydent.
O, to pani już tak daleko machnęła. Na razie walczę, by być kandydatem na kandydata.
Wszystko wskazuje, że to akurat pan ma zagwarantowane.
Gwarancji nie ma. To jest demokracja.
Dziękuję bardzo.