Będziemy w Unii na czas!
Danuta Huebner, minister ds. integracji europejskiej uważa, że Polska będzie do końca kwietnia 2004 roku w pełni gotowa do członkostwa w UE. - 1 maja 2004 roku będzie wielkie święto Europy - mówi min. Huebner.
Paweł Amarowicz: Czy bierze Pani pod uwagę odsunięcie terminu naszej akcesji do Unii Europejskiej, czy jest on nienaruszalny? Czy istnieje jakiś najbardziej czarny scenariusz?
Danuta Huebner: Po naszej stronie przygotowania będą zakończone i one nie stanowią zagrożenia dla rozszerzenia. Brak gotowości może oznaczać różnego typu sankcje. Jesteśmy monitorowani przez Komisję Europejską, tak jak wszystkie państwa członkowskie. W naszym interesie jest być dobrze przygotowanym i nie utracić jakichś uprawnień, ale stan naszych przygotowań, to nie jest zagrożenie. Już w ubiegłorocznym raporcie zostało przecież stwierdzone, że będziemy gotowi do członkostwa, więc co do tego nie ma obaw.
Paweł Amarowicz: Trwa proces ratyfikowania traktatu akcesyjnego przez kolejne państw członkowskie...
Danuta Huebner: Dopiero dwa państwa - Portugalia i Dania - zakończyły ten proces i złożyły swoje dokumenty u depozytariusza, w MSZ Włoch. W Niemczech w obu izbach już w lipcu odbyły się głosowania, ale proces ratyfikacji jeszcze nie jest sfinalizowany. Zostaje jeszcze 12 państw członkowskich, w niektórych, jak np. w Belgii, te procedury są niezwykle skomplikowane i złożone. Ryzyko, że ktoś się nie zmieści w czasie oczywiście zawsze istnieje, ale myślę, że to byłaby taka polityczna wpadka, gdyby ktoś nie zdążył... Myślę, że jest pełne zrozumienie, że proces ratyfikacji musi się zakończyć do 30 kwietnia, że 1 maja - to już jest przesądzone - będzie wielke święto Europy i myślę, że wszyscy zdążą na czas.
Paweł Amarowicz: Wchodzimy jednak w okres bardzo trudnych dyskusji dotyczących np. polityki rolnej...
Danuta Huebner: Zaczęły się dyskusje na temat reformy polityki spójności, funduszy strukturalnych, ale one przebiegają w kierunku dla nas korzystnym. Zaczyna się dyskusja nad następną tzw. Agendą 2007, czyli perspektywą budżetową 2007-2013, ale w tym będziemy już uczestniczyć po naszym wejściu do Unii. No i toczy się konferencja międzyrządowa, toczą się dyskusje na temat przyszłości instytucjonalnej UE i w tym uczestniczymy z pełnym prawem.W naszym interesie byłoby żeby konferencja zakończyła się dostatecznie wcześnie, tak żeby na wybory do Parlamentu Europejskiego, które są między 10 a 13 czerwca, wszyscy mogli mieć w ręku ten nowy traktat konstytucyjny.
Tych różnych, ważnych procesów równolegle postępujących toczy się bardzo dużo: toczą się debaty o reformach w Unii, Agenda Lizbońska, Inicjatywa dla Wzrostu. Dużo jest takich procesów, w których jako państwo z tzw. statusem aktywnego obserwatora uczestniczymy, nie mamy prawa podejmowania decyzji, ale w dyskusji jesteśmy, zgłaszamy nasze wnioski i postulaty.
Paweł Amarowicz: W jaki sposób można podtrzymać społeczne zainteresowanie sprawami Unii Europejskiej po przystąpieniu do niej Polski? Teraz wszyscy się tym zajmują, sprawa jest w mediach, ale w Unii społeczeństwa krajów członkowskich mało się tym interesują... Do tego dochodzi kwestia rozczarowania - być może ludzie za dużo od Unii oczekują?
Danuta Huebner: Tak, rzeczywiście prawie tradycją rozszerzeń było to, że pierwsze lata po akcesji były okresem pewnego rozczarowania, co się wiązało z rozbudzonymi oczekiwaniami, dlatego myśmy uznali, że nie wolno zaprzestać procesu informowania, on musiał zmienić swój charakter. Przed referendum głównie grały emocje, było dużo argumentów o charakterze politycznym, natomiast w tej chwili ta informacją, którą my przedstawiamy jako Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, dotyczy naszego funkcjonowania w Unii.
W tej chwili ludzie raczej poszukują argumentów dotyczących bezpośrednio ich podwórka, ich pracy, przyszłości. Mamy różne programy, jak np.: Twoja Firma w Europie. Krążymy z nim po Polsce. Jest to wielki program robiony razem z sektorem prywatnym i partnerami lokalnymi, organizacjami przediębiorców. Jest kontynuowany program szkolny pod patronatem prezydenta, jest wiele takich działań opartych, czy wykorzystujących nasze regionalne centra informacji europejskiej. Udało się także uruchomić program, w którym uczestniczą gminne ośrodki. Ponad 400 gmin zgłosiło sie do tego programu. To też jest próba tworzenia takich miejsc blisko ludzi, gdzie można informacje o Unii uzyskać. Wreszcie toczy się wielki program realizowany przez Ministerstwo Rolnictwa, dotyczący bezpośrednio wsi i rolników.
Paweł Amarowicz: Jaki scenariusz dla Polski przewiduje Pani w przypadku, gdy nie nadgonimy zaległości w 9 dziedzinach, wytkniętych w raporcie Komisji Europejskiej?
Danuta Huebner: Tych 9 spraw, to są po części bardzo drobne sprawy, wymagające - w przypadku uznawania kwalifikacji - wydania albo jednego rozporządzenia, albo dostosowania ustawy z wiosny tego roku, dotyczącej zawodu pielęgniarki i położnej. Nie widzę zupełnie zagrożeń. Ustalamy w tej chwili z Komisją Europejską, czy to może być rozporządzenie, czy musi być zmiana ustawy.
Paweł Amarowicz: Czy dotyczy to również zadań związanych z funkcjonowaniem IACS-u, jako systemu rejestracji?
Danuta Huebner: Tak, istnieje bardzo szczegółowy program jego realizacji. Niektóre moduły są już gotowe od dawna. W grudniu będzie wybrany przez ministra finansów audytor zewnętrzny, w styczniu zakończy się prace nad ostatnim modułem dotyczącym płatności bezpośrednich i zaraz potem rozpocznie się audyt tego modułu. Minister rolnictwa przewiduje, że audyt powinien zakończyć się do końca marca. Bieżąca współpraca z ministerstwem finansów ma zminimalizować ryzyko, że coś zostanie przygotowane w sposób, który by utrudnił audyt. Nie ma takiejgo zagrożenia, bo to wszystko jest pod bardzo ścisłym nadzorem ministra rolnictwa, więc myślę, że prawdopodobieństwo niewykonania tego systemu jest znikome. Ale oczywiście harmonogram jest taki, że nie ma rezerw czasowych i dla mnie, jako osoby, która lubi działać z pewnych zapasem czasowym, jest to na pewno niepokojące. Myślę jednak, że nie ma powodu zakładać, że coś się może nie udać.
Paweł Amarowicz: Czy jest szansa na utrzymanie wynegocjowanego limitu na produkcję mleka, czy będziemy musieli z tego zrezygnować?
Danuta Huebner: To jest inny nurt, nie związany z raportem. W ramach reformy wspólnej polityki rolnej państwa zdecydowały się zamrozić kwoty mleczne po 2006 roku, co nas także dotyczy. Nie widzimy takiej potrzeby, żeby decyzje zapadały koniecznie dzisiaj. Minister rolictwa rozmawiał na ten temat z komisarzem Fischlerem. Nie ma zrozumienia dla naszych oczekiwań, ale myślę, że te dyskusje będą jeszcze się toczyć.
Paweł Amarowicz: Czy Pani zdaniem korzystniej będzie podjąć dyskusję na te drażliwe tematy po wejściu Polski do UE, kiedy będziemy mieli prawo głosu?
Danuta Huebner: Tak, to są nasze argumenty. Poczekajmy, to już jest mniej niż 6 miesięcy, poczekajmy i spokojnie będziemy rozmawiać, dlatego że my w tej chwili nie we wszystkich dyskusjach uczestniczymy. Są takie grupy, jak np. grupa ds. rozszerzenia, w której my nie uczestniczymy. Takie były przyjęte zasady, a tam różne ważne sprawy sa omawiane. Chcemy, żeby to, co dotyczy naszej przyszłości, to, co jest ważne, było z nami dyskutowane. Ale żeby jednocześnie pamiętać, że my popieramy reformę wspólnej polityki rolnej, wszystko to co w długim okresie jest proponowane, będzie także służyło Polsce. Nie ma potrzeby, żeby się spieszyć z tymi decyzjami, bo nie ma powodu żeby myśleć, że Polska będzie państwem które będzie blokowało reformy.
Paweł Amarowicz: Polska będzie popierać reformy unijne?
Danuta Huebner: My pokazaliśmy naszą ogromną zdolność do reform i jesteśmy zainteresowani także reformami w Unii, bo chcemy, żeby Unia była sprawna, efektywna i efektowna... także dla swoich obywateli, i żeby była również Unią tanią, która efektywnie wykorzystuje wszystkie środki, także na politykę rolną.