Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Będzie pozew przeciwko PO"

Złożymy pozew sądowy przeciwko członkom Platformy Obywatelskiej, którzy wczoraj zasugerowali, że to Lech Kaczyński może być zamieszany w aferę billboardową PZU - zapowiedział Przemysław Gosiewski, szef klubu parlamentarnego PiS w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka w RMF FM.

Posłuchaj całej rozmowy:

Kamil Durczok: Spróbujmy uporządkować. Billboardy PZU wykorzystał Donald Tusk - to Jacek Kurski; firmy od billboardów PZU pracowały dla Lecha Kaczyńskiego - to Grzegorz Schetyna. Kto polegnie w tej wojence?

Przemysław Gosiewski: Przede wszystkim ważne są fakty. Jacek Kurski mówiąc o Platformie, przedstawił dowody - świadków, którzy składają zeznania.

Ich wiarygodność sprawdzi prokuratura.

Zeznania są również dowodem. Są zajęte także dokumenty. Będziemy te sprawę wyjaśniali. Ja muszę powiedzieć, że z historii prac komisji ds. PZU wiem, że w końcu lat 90. blisko 4 tys. umów było badanych pod kontem finansowania polityków. Ten proceder był w PZU i bardzo prawdopodobne jest to, o czym mówi Jacek Kurski.

Pan mówi - Jacek Kurski wskazuje świadków, a PO mówi - my tu mamy liczby; pokazujemy, ile plakatów kupił Tusk. A ze strony PiS słyszymy wyłącznie hasło - to bezczelne kłamstwo.

Oczywiście to bezczelne kłamstwo. PiS wydał blisko 4,5 mln na billboardy; miał ich ok. 10 tys. Ale wiele z tych billboardów było małymi plakatami, w mniej atrakcyjnych miejscach. Jak przypominamy sobie sierpień, wrzesień z zeszłego roku, to w Polsce w tysiącach miejsc były billboardy PO.

Przypomnę, jakie liczby padły wczoraj. Tusk - 7893 billboardy za ponad 6 mln zł i Kaczyński 12 811 nośników za nieco ponad 945 tys. złotych. Co pan na to?

To ja może sprostuję dane. Sztab Prawa i Sprawiedliwości za te gorsze co do lokalizacji billboardy zapłacił blisko 4,5 mln i tych billboardów było troszeczkę więcej niż 10 tys. Natomiast billboardy Platformy wisiały w lepszych miejscach i one są o wiele droższe. Te wielkie billboardy są czasami 6,7 - krotnie droższe niż te mniejsze.

Pana zdaniem nieprawda, że 945 tys. złotych zostało wydanych?

Była to kwota blisko 4,5 mln złotych. Myślę, że to najlepiej pokazuje, że wszystkie sprawy - tak samo oceniła to Państwowa Komisja Wyborcza - związane z rozliczeniem naszego komitetu wyborczego były pozytywnie ocenione. Nie mam sobie nic do zarzucenia.

Nie mamy faktur, nie mogę tego zweryfikować. Przyjmuję to, co pan mówi. Ale prawdą jest także to, że od razu wczoraj te wyjaśnienia nie padły, mimo że o godz. 15. zorganizowano konferencję.

Chętnie te wszystkie dane przedstawimy; to nie jest żadna tajemnica. Jest oficjalne sprawozdanie, które zostało przedłożone. Rzeczywiście pewne sprawy wymagają wyjaśnienia ze strony Platformy. Ja mam wrażenie po wczorajszym dniu, że ktoś wszedł nielegalnie w posiadanie zegarka i krzyknął: "Ukradziono zegarek".

Wie pan, nie czepiałbym się tych niespełna 24 godzin gdyby nie jedna rzecz - gdyby nie dzisiejszy wywiad Jacka Kurskiego dla "Dziennika", który mówi o Platformie tak: "Jak się ma czyste ręce, to się je pokazuje od razu". Państwo ich od razu też nie pokazali.

Dobrze, tylko my bardzo szybko wyjaśniamy, a Platforma miała blisko tydzień czasu i nie zabierała w ogóle głosu w tej sprawie - to tak, jeżeli chodzi o reakcje na informacje, które pojawiły się w mediach. Po drugie, przecież jedni z najbliższych doradców Platformy Obywatelskiej byli najbliższymi doradcami prezesa PZU. To są fakty. To tym bardziej uprawdopodabnia pewne związki, które mogły być między PZU a Platformą.

Dzisiaj w "Gazecie Wyborczej" jest wypowiedź Piotra Parnowskiego, prezesa AMS-u, który mówi, że w kilku przypadkach plakaty Lecha Kaczyńskiego trafiły w miejsca zwolnione przez PZU.

Proszę pana, dwie firmy - wyjaśniamy - w Polsce są prawie monopolistami, jeżeli chodzi o miejsca.

AMS i Ströer?

To nie problem jest jakie nośniki wisiały, problem jest - kto zapłacił za to. Mamy podejrzenia, o których mówił pan poseł Kurski, że właśnie PZU mogło finansować - co byłoby nielegalne - część billboardów Platformy Obywatelskiej.

Te billboardy były zamawiane przez kompletnie różne podmioty: PiS zamawiał przez pośrednika, a PZU przez dom mediowy Starlink. Nie ma podstaw, żeby łączyć te sprawy." Czy pan nie ma wrażenia, że tutaj się wygrywa w tej sprawie rozmaite niuanse, a tak naprawdę Jacek Kurski wywołał aferę z niczego?

To, czy są podstawy, będziemy wiedzieć, bo się toczy śledztwo. Jest to sprawa jasna. My oczywiście wystąpimy wobec tych polityków Platformy, którzy mówili wczoraj nieprawdę o PiS-ie, na drogę sądową, bo też chcemy skończyć z sytuacją pomówień. Mamy taką sytuację, w której od szeregu miesięcy jesteśmy brutalnie atakowani przez Platformę Obywatelską i minął czas niezauważania tych spraw. Będziemy oczywiście reagować sądownie.

To niech pan powie jeszcze na koniec, czy pan się zgadza z Andrzejem Lepperem, że Samoobronie należą się stanowiska w telewizji publicznej?

Żadnej partii nie należą się żadne stanowiska. To jest sprawa zarządu i rady nadzorczej telewizji, tak samo i radia.

Ale nie zaryzykuje pan twierdzenia, że obok prezesa Wildsteina trafiają tam wyłącznie dziennikarze albo ludzie związani z mediami, kompletnie nie mający nic wspólnego z polityką.

Jeżeli chodzi o zarząd telewizji, to jest tam przynajmniej kilka osób, które od wielu lat funkcjonują w mediach. Tutaj są osoby, które mają odpowiednią wiedzę.

A jest podstawa do rozmowy z Samoobroną o stanowiskach w telewizji publicznej zdaniem PiS-u, czy nie ma w ogóle o czym rozmawiać?

Jeżeli pan Lepper chce o tej sprawie rozmawiać, to miejscem tej rozmowy jest zarząd telewizji a nie uzgodnienia międzypartyjne.

O jedno musze jeszcze zapytać: nie sądzi pan, że sprawa jest kompletnie postawiona na głowie? Co to znaczy, że Andrzej Lepper ma rozmawiać o stanowiskach w telewizji publicznej?

Ja twierdzę, że Andrzej Lepper, jeżeli ma jakieś postulaty, to powinien je kierować do zarządu telewizji. Natomiast zarząd telewizji jest w tym zakresie niezależny co do podejmowania decyzji.

Przemysław Gosiewski - szef klubu parlamentarnego PiS-u był gościem Kontrwywiadu. Dziękuję bardzo.

Dziękuję panu, dziękuję państwu. Życzę miłego dnia.

RMF

Zobacz także