Andrzej Sośnierz odchodzi z klubu PiS. Agnieszka Ścigaj dla Interii: Nie handluję posłami
Po tym jak Agnieszka Ścigaj odeszła z Koalicji Polskiej przez dłuższy czas stroniła od mediów. Kilka tygodni temu wystąpiła na Konwencji Krajowej Porozumienia Jarosława Gowina. Spekulowano wówczas, że może dołączyć do ugrupowania wicepremiera. Interia jako pierwsza poinformowała, że parlamentarzystka rusza z własną inicjatywą. Pierwszymi członkami jej koła Polskie Sprawy zostali Paweł Szramka oraz Andrzej Sośnierz, który odszedł z klubu PiS, ale pozostanie w Porozumieniu Jarosława Gowina. - Nikogo nie zabieram. Posła nie można traktować jak przedmiot: nie można o parlamentarzyście mówić w kontekście handlu czy licytacji. To nie jest żywy towar - mówi Interii Ścigaj.
Interia jako pierwsza podała informację, że w Sejmie powstanie nowe koło. W czwartek o 13:00 konferencję w tej sprawie zwołało troje posłów: Agnieszka Ścigaj, Paweł Szramka z Kukiz'15 i polityk Porozumienia Andrzej Sośnierz. Ostatni z wymienionych odszedł z klubu PiS, ale zapewnił, że zostaje w ugrupowaniu Jarosława Gowina. Dodał, że od dawna miał inne zdanie niz PiS, jeżei chodzi o walkę z pandemią.
Z kolei Paweł Szramka podkreślił, że nadal ma podobne cele polityczne do Pawła Kukiza, jednak postanowił wybrać inną drogę, m.in. z powodu rozmów między byłym muzykiem a Jarosławem Kaczyńskim.
O celach koła poselskiego Polskie Sprawy rozmawiamy z Agnieszką Ścigaj.
Jakub Szczepański, Interia: Kiedy zdecydowała się pani na założenie nowego koła poselskiego? O współpracę z innymi parlamentarzystami zabiegała pani od dłuższego czasu.
Agnieszka Ścigaj, szefowa koła poselskiego Polskie Sprawy: - Nie zdecydowałam się sama, koło zakładamy w trójkę. Rozmowy, podobnie jak wnioski, były wspólne. Być może impulsem było to, że stałam się posłem niezależnym i niezrzeszonym. Wówczas osoby, które myślą podobnie do mnie, postanowiły się dołączyć. Przemyśleliśmy, co nas łączy, co nie podoba nam się w polskiej polityce, jakie mamy priorytety i kogo chcemy reprezentować. Osób o takich samych poglądach jest więcej w Sejmie. Liczymy, że do nas dołączą.
Do jakich wyborców ma przemówić państwa koło?
- Zgłaszały się do nas grupy, które nie były dostatecznie reprezentowane w Sejmie. Przede wszystkim przedsiębiorcy czujący się cynicznie wykorzystywani przez różne formacje polityczne. Potrzebowali mocnego głosu w parlamencie, który będzie mówił w ich imieniu. Do tego organizacje pozarządowe reprezentujące różne obszary polityki społecznej. To one zmotywowały nas, żeby przynajmniej dać nadzieję Polakom. Bo w parlamencie są posłowie, którzy nigdy nie dali sobie wmówić, że coś jest czarne, kiedy jest białe. I to niezależnie od przynależności partyjnej.
Co ma pani na myśli?
- Przeżywamy trudny okres pandemii, lęk społeczny widać gołym okiem. W tym czasie partie polityczne walczą o elektorat, robią sobie kampanię wyborczą, a w ogóle nie interesują się sprawami Polaków. Przykładem dyskusja o Funduszu Odbudowy, która ma niewiele wspólnego z wymianą merytorycznych argumentów. Na to nie chcemy się zgadzać i adresujemy swoją ofertę do wyborców, którzy widzą, że są cynicznie wykorzystywani przez partię polityczne.
Czy Polskie Sprawy mają szansę, żeby rozwinąć się w jakiś większy projekt polityczny? Partię? Są takie plany?
- Pracujemy nad tym. Nie podejmowaliśmy decyzji o założeniu koła, bo mamy o sobie wielkie mniemanie. Od kilku miesięcy spotykamy się w bardzo szerokim gronie, nawet z organizacjami liczącymi kilka tysięcy członków. One gwarantują nam wsparcie podczas pracy merytorycznej.
Partia to także finanse.
- Oczywiście, że tak. Nie mamy pieniędzy i to jest trudność, ale cieszymy się z merytorycznego zaplecza, które oferują nam organizacje pozarządowe. Prawdopodobnie już w przyszłym tygodniu przedstawimy pierwszy, poważny, duży projekt gospodarczy ustawy.
Wystąpiła pani zarówno przeciwko opozycji jak i Zjednoczonej Prawicy. Ma pani na pokładzie członka Porozumienia - Andrzeja Sośnierza oraz Pawła Szramkę z Kukiz’15.
- To dowód na to, że w każdym ugrupowaniu są ludzie, którzy nie chcą się zgadzać na politykę uprawianą teraz przez polskie formacje polityczne. Mówimy o bardzo merytorycznych posłach, chcą się skupić na pracy. Ani ja, ani my nie występujemy przeciwko niczemu, ale w czyjejś intencji i interesie. Łączy nas umiejętność rozmowy z różnymi organizacjami, na to jesteśmy otwarci. Jeśli politycy i ugrupowania chcą z nami dyskutować o programach oraz rozwiązaniach prawnych, jesteśmy na to gotowi.
Była pani ostatnio na Konwencji Krajowej Porozumienia u Jarosława Gowina. Nie obrazi się na panią za podebranie posła?
- Andrzej Sośnierz, podobnie jak każdy inny parlamentarzysta, jest osobą szanowaną, z dużym umocowaniem społecznym i myśli samodzielnie. Nikogo nie zabieram. Posła nie można traktować jak przedmiot: nie można o parlamentarzyście mówić w kontekście handlu czy licytacji. To nie jest żywy towar.
Pytam, bo nie wyklucza pani założenia partii politycznej. A przecież nie można być równocześnie w Porozumieniu i Polskich Sprawach.
- To raczej niemożliwe, ale w tym momencie nie ma żadnej partii. Założenie formacji to duże przedsięwzięcie i niczego nie wykluczamy. Może to być jakiś kolejny etap. Do sprawy podchodzimy poważnie. Jeżeli mówimy o dużych, poważnych projektach dla Polaków, rozmowy muszą toczyć się dłużej niż przy jednej kawie. Mamy już ustawy tworzone nocą i na kolanie. Widać do czego to prowadzi.
Dosyć długo była pani uważała, że posłankę wierną Kukiz’15. Nigdy się pani nie odcinała od Pawła Kukiza. Teraz dołączył do pani Paweł Szramka. Spodziewa się pani ostrej reakcji rockmana?
- Paweł Kukiz zawsze podkreślał, że dla niego ważne są pewne priorytety. Dla ich wdrożenia istotne jest szerokie poparcie w parlamencie, tak mówi arytmetyka. Ani ja, ani Paweł Szramka absolutnie nie odżegnujemy się od postulatów Kukiz’15. Mamy je cały czas na sztandarach. Sądzimy, że są niemalże niezbędne dla uzdrowienia polskiej polityki. Kukiz ma w nas sojuszników, na pewno zrozumie, że do realizacji jego priorytetów można dochodzić różnymi drogami.
Z kim pani jeszcze rozmawiała i czy można się spodziewać dalszych transferów? Może klub poselski to pieśń przyszłości, ale rozumiem, że są jakieś plany.
- Pieśnią przyszłości było też koło. Ja nie handluję, nie podbieram. Jeżeli ktoś czyta, widzi i potrafi dostrzec nasze wartości to jesteśmy otwarci. Nie prowadzimy natomiast polityki wyciągania posłów z innych ugrupowań. Bo co możemy im zaoferować? Uczciwość, autentyczność, prawdomówność i współgranie w drużynie. Obecnie to nie jest zbyt atrakcyjne na rynku politycznym.
Jaki potencjał koalicyjny w obecnym Sejmie mają Polskie Sprawy?
- Jesteśmy ludźmi z różnych ugrupowań, więc mamy zdolność dialogu i szukania różnych rozwiązań. Tak też pojmujemy różne koalicje, jesteśmy gotowi cały czas rozmawiać. Jednak język ma znaczenie: nie może być tak, że ktoś nam coś obiecuje, a my mamy głosować w określony sposób. To nie wchodzi w grę. Oczekujemy dobrej współpracy i dobrego prawa dla Polaków.
Powinniśmy się spodziewać, że pani, podobnie jak Paweł Kukiz czy Jarosław Gowin, zacznie gościć teraz na Nowogrodzkiej i brać udział w rozmowach na najwyższym szczeblu?
- Trochę się uśmiechnęłam, kiedy zadał pan to pytanie. Nie wiem czy zabiegam o gościnność u kogokolwiek. Normalność w polityce to rozmowa i dialog, tego powinno się oczekiwać. Mamy szukać rozwiązań problemów Polaków. Za to płacą nam podatnicy.
Jakub Szczepański