- Wypowiedzi ministra Zembali są wyrwane z kontekstu - mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Krzysztof Bąk, poproszony przez Interię o komentarz w tej sprawie. - Zapewniam, że minister Zembala chce dla pielęgniarek jak najlepiej - dodał. Piotr Duda nie uważa, że w tym przypadku słowa ministra Zembali może rozpatrywać w kategoriach wyrwania z kontekstu. - Takie wypowiedzi dyskredytują członka rządu - powiedział dziennikarzom Duda. - To pierwsza tak ostra reakcja "Solidarności", ale musimy bronić tego, co wywalczyliśmy 35 lat temu - dodał. Według szefa "Solidarności", skoro nie zareagował prezydent Komorowski ani premier Kopacz, konieczny był krok związku. Dlatego - jak tłumaczy Duda - wystosował list do Ewy Kopacz, w którym domaga się dymisji ministra Zembali z powodu jednego, konkretnego zdania, wypowiedzianego publicznie. W piśmie do szefowej Rady Ministrów przewodniczący "Solidarności" pisze: "Wypowiedź nowego ministra zdrowia Mariana Zembali (...): ‘W Śląskim Centrum Chorób Serca, które jest częścią mojego zawodowego życia i nią pozostanie, jeżeli którykolwiek z pracowników, ktokolwiek, podjąłby strajk na drugi dzień będzie przeze mnie - dyrektora - zwolniony’ jest świadomym podżeganiem do łamania prawa i publicznym zastraszaniem pracowników. Ktoś taki nie ma prawa być konstytucyjnym ministrem demokratycznego państwa, będącego członkiem Unii Europejskiej". Dalej zaznaczono, że prawo do strajku jest jednym z podstawowych praw obywatelskich, zapisanych w prawie unijnym i konwencjach Międzynarodowej Organizacji Pracy, które Polska ratyfikowała. "Szkoda, że w roku 35-lecia Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" musimy to przypominać Pani rządowi i ugrupowaniu, które chwali się przynależnością do Europejskiej Partii Ludowej" - czytamy w liście, który kończy się żądaniem natychmiastowej dymisji ministra zdrowia Mariana Zembali i jednoznacznego odcięcia się od tej wypowiedzi. Zobacz list do premier Ewy Kopacz: - Nikt nie odbiera "Solidarności", czy innemu związkowi prawa do strajku. Natomiast sam strajk nie może być elementem szantażu - skomentował sprawę na antenie TVP Info wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. W jego opinii Zembala jest wyjątkowo koalicyjnym człowiekiem. - Jeżeli popatrzymy na prof. Zembalę, jak zarządzał swoim szpitalem w Zabrzu, to nigdy tam nie dochodziło do takich rzeczy, żeby zwalniał ludzi za strajk. W jego ocenie żądania dymisji Zembali wynikają z "nadmiernej chęci złej interpretacji (jego wypowiedzi - przyp. red.) przez naszych oponentów". - Trzeba patrzeć na całość wypowiedzi, całość przekazu - zaznaczył. Pojawiają się też zdania, że swoja wypowiedzią minister Zembala bronił pacjentów. "Kiedy po jednej stronie jest bezbronny chory z jego chorobą, a po drugiej stronie stanie lekarz czy pielęgniarka, która nie przyjdzie, to niemożliwe - powiedział w dalszej części swojej kontrowersyjnej wypowiedzi na antenie TVN znany kardiochirurg. "W demokracji mamy formy strajku przez przedstawicieli, jesteśmy w kraju wolnym, demokratycznym, Natomiast chory nie może być ofiarą manipulacji." - dodał. Nie zmienia to jednak nastawienia Piotra Dudy. - Przyrzekał na konstytucję. Z ust ministra konstytucyjnego nie mogą padać takie słowa. Co mają powiedzieć, ci którzy walczą ze związkami? Czują, że im teraz wszystko wolno. To jest zabieranie najważniejszych uprawnień obywatelom - utrzymuje szef związkowców. Zobacz też: Bukiel zbulwersowany wypowiedzią Ministra Zembali Konflikt w WyszkowieTymczasem konflikt między strajkującymi pielęgniarkami a dyrekcją szpitala w Wyszkowie zaostrza się. Wciąż nie osiągnięto porozumienia, a zwołana w tej sprawie nadzwyczajna sesja powiatu zakończyła się fiaskiem. Dyrektor szpitala Cecylia Domżała utrzymywała w rozmowie z Interią, że strajk jest nielegalny, a pielęgniarki - mimo chęci dyrekcji - odmawiały wcześniejszych spotkań i dyskusji. Protestujące pielęgniarki z kolei podkreślały, że decyzje o strajku podjęły w referendum. Domagają się głównie podwyżek i lepszych warunków na nocnych i świątecznych dyżurach. Ministerstwo Zdrowia uspokaja i przekonuje, że w kwestii pielęgniarek nastąpił przełom i udało się znaleźć środki na podwyżki. Minister Zembala mówił o średnio 300 zł brutto więcej do pensji. Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Lucyna Dragiewicz skomentowała we wczorajszej rozmowie z Interią tę informację następująco: - Nie chcemy jałmużny. 300 złotych brutto nie jest żadną zachętą. - Chcemy takich płac, które faktycznie zachęcą pielęgniarki do wykonywania zawodu - dodała. Zobacz też: Eskalacja konfliktu w Wyszkowie. "Dyrekcja lekceważy pielęgniarki" JT