Amerykanie martwią się ostatnio, że "tylko" trzy czwarte obywateli czyta książki. W Polsce o takim poziomie czytelnictwa możemy pomarzyć. W 2014 roku 58 proc. ankietowanych nie przeczytało ani jednej książki - wynika z danych opublikowanych przez Bibliotekę Narodową. Co więcej, 47 proc. badanych przez cały rok nie zapoznało się z tekstem dłuższym niż trzy strony maszynopisu, a 19 proc. zadeklarowało, że nie przeczytało żadnego tekstu pisanego. 16 proc. Polaków nie posiada w domu żadnej książki, a więcej niż siedem książek czyta zaledwie 11 proc. społeczeństwa. Nie czytają zwłaszcza: mężczyźni, mieszkańcy obszarów wiejskich, obywatele z niższym wykształceniem, ludzie starsi. Wśród mężczyzn z podstawowym wykształceniem ani jednej książki nie przeczytało aż 86. proc. ankietowanych! - Dużym problemem jest to, że po zaprzestaniu pobierania nauki w szkole czy na uczelni duża część Polaków przestaje czytać. Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja osób po 60. roku życia, jedna trzecia tej grupy nie tylko nie czyta książek, ale znajduje się poza kulturą pisma - mówi Interii dr Roman Chymkowski z Biblioteki Narodowej.- Fakt nieczytania książek - jak pokazuje przykład najstarszej części populacji - nie jest skutkiem braku wolnego czasu; można tu wręcz mówić o pewnym kulturowym modelu starzenia się polegającym na stopniowym wytracaniu zainteresowania światem. Starsi ludzie nieczytający książek to osoby samotne, takie, które nie mają z kim dzielić się swoimi przeżyciami i przemyśleniami. Nasze badania dowodzą ponadto, że czytają bądź nie czytają nie tyle pojedyncze osoby, ile całe grupy znajomych lub rodziny - dodaje ekspert. Co tam, panie, za granicą? Zostawia nas w tyle większość rozwiniętych państw. W Szwecji książki czyta 90 proc. społeczeństwa, w Holandii 86 proc., a Czesi czytają średnio 17 książek rocznie. W Unii Europejskiej czytelnikami gorszymi od Polaków są jedynie Rumuni, Grecy i Portugalczycy. Reszta państw czyta więcej. Najwięcej - Szwecja, Holandia, Dania, Wielka Brytania i Niemcy. Czy już dostrzegacie pewne prawidłowości? Dokładnie tak: bez czytania nie ma dobrobytu. Potwierdzają to eksperci. - Najbogatsze państwa - wyłączywszy te, którym trysnęła ropa albo są rajami podatkowymi - to państwa o bardzo wysokim kapitale kulturowym - wyjaśnia w rozmowie z Interią prof. Krzysztof Wielecki z Uniwersytetu Warszawskiego. Nasz rozmówca wskazuje na proste zależności. Czytanie książek uczy myślenia abstrakcyjnego i daje wiedzę, dzięki czemu oczytane społeczeństwo jest bardziej innowacyjne, wytwarza nowe technologie, a jego praca jest dużo wydajniejsza. To wszystko sprzyja mądremu bogaceniu się. - Większość problemów, jakie mamy - ekonomiczne, cywilizacyjne czy nawet codzienne, rodzinne - wymagają myślenia abstrakcyjnego - wskazuje prof. Wielecki. Nie czytasz, nienawidzisz Niezdolność odpowiadania na wyzwania rzeczywistości to jedno, ale nieczytanie sprawia też, że cierpią nasze relacje społeczne. Nie ufamy sobie, nie rozumiemy się, nienawidzimy się. Jaki ma to związek z książkami? Absolutnie ścisły. - Obserwujemy deficyt uczuć wyższych, w związku z czym nie potrafimy spojrzeć na sytuację z perspektywy innego człowieka, zrozumieć, dlaczego on myśli inaczej i chce inaczej. Beletrystyka kiedyś kształtowała te uczucia wyższe, pokazywała motywy, wahania i tak dalej. Słabo to wynika z gier komputerowych czy sieczki przekazu telewizyjnego - zauważa prof. Wielecki. - Stanowi to poważne zagrożenie dla demokracji. Obywatele nie rozumieją świata, w którym żyją, jego wyzwań i potrzeb (nawet swoich potrzeb nie bardzo rozumieją) i nie potrafią odczuwać, współczuć. Niezrozumienie drugiego człowieka powoduje brak zaufania. Zaufanie dla socjologów to spoiwo podstawowe, jak cement dla cegieł. Polacy są na jednym z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wzajemne zaufanie - dodaje nasz rozmówca. To nie tak, że nowe media są złe. Dzięki internetowi i telewizji dzisiejsze społeczeństwo ma świetnie rozwinięte myślenie obrazowe, konkretne, nasze umysły chłoną mnóstwo informacji z różnych źródeł. Tego nie było. Ale bez książek nie potrafimy tego wszystkiego mądrze analizować. - Nowe media nie pozwalają powiązać tych wszystkich informacji, w głowach robi się sieczka. Nie umiemy interpretować. To jest związane z brakiem umiejętności myślenia abstrakcyjnego. Nie potrafimy porównać wielu informacji, zdystansować się, ująć je w jednym porządku logicznym, zobaczyć w wielu kontekstach i wyciągnąć wnioski. Do tego potrzebne są książki - podkreśla prof. Krzysztof Wielecki. Literatura piękna to nie literatura gorsza Społeczeństwo nieoczytane podejmuje nieracjonalne wybory, jest bardziej podatne na populizm i propagandę, daje się uwieść niebezpiecznym, kłamliwym ideologiom. - Bez fikcji literackiej bylibyśmy mniej świadomi, jak ważna jest wolność, żeby życie dało się żyć, i jakim się staje piekłem, gdy wolność dławi tyran, ideologia czy religia. Kto wątpi, że literatura nie tylko pozwala nam śnić o pięknie i szczęściu, ale i przestrzega nas przed wszelkim uciskiem, niech spyta, czemu wszystkie reżimy, które usiłują kontrolować ludzie życie od kolebki po grób, tak się jej boją, że ustanawiają cenzurę, by ją zdławić, i śledzą podejrzliwie niezależnych pisarzy - perorował Mario Vargas Llosa we wspomnianej na początku mowie noblowskiej. Książki uzbrajają nas nie tylko w wiedzę, ale przede wszystkim we wspomniane przez prof. Wieleckiego uczucia wyższe, w tym empatię. Dlatego też literatura piękna nie jest podrzędna w stosunku do literatury faktu. Jest tak samo ważna. - Dobra literatura przerzuca mosty między różnymi ludami i ludźmi. Budząc rozkosz, cierpienie czy zdumienie, łączy nas ponad dzielącymi nas językami, wierzeniami, przyzwyczajeniami, obyczajami i przesądami. Literatura rodzi braterstwo i przyćmiewa granice, które między mężczyznami i kobietami wytyczają niewiedza, ideologie, religie, języki i zwykła głupota - mówił Llosa. - Ten, kto w fikcji szuka tego, czego mu brak, mówi, bez wypowiadania tego głośno, a nawet może tego nie wiedząc, że życie takie, jakim jest, nie wystarcza, by zaspokoić nasze pragnienie absolutu, tej podstawy ludzkiej kondycji; że powinno być lepsze - wyjaśniał pisarz. Na zdrowie! Czytanie ma również zbawienne skutki dla naszego zdrowia, ergo nieczytanie może przyczynić się do pogorszenia naszej kondycji, zwłaszcza umysłowej. Badania dowiodły, że czytanie opóźnia procesy starzenia związane z umysłem - pozwala zachować sprawność intelektualną bardzo, bardzo długo. Regularne czytanie 2,5-krotnie zmniejsza ryzyko zapadnięcia na chorobę Alzheimera. Ponadto redukuje stres nawet o 68 proc., sprzyja koncentracji i poprawia sen. Magazyn "Science" podał także, iż czytanie zwiększa naszą inteligencję emocjonalną. Nie zapominajmy również o tak oczywistej sprawie jak kompetencje językowe - dzięki książkom mamy większy zasób słownictwa, lepiej (a więc składniej, ładniej) mówimy i piszemy. Nieczytanie sprawia, że brakuje nam tych kompetencji. Jeśli już znaleźliśmy się w krainie oczywistości, to nadmieńmy, że z książek czerpiemy wiedzę, której nie załatwi nam pobieżny artykuł w internecie czy nawet najbardziej atrakcyjny program przyrodniczy. - Jak się nie czyta, to się nie wie - kwituje prof. Krzysztof Wielecki. Co począć? Skoro nieczytanie jest takie groźne, a Polacy czytać nie chcą, to należałoby coś z tym zrobić, prawda? I różne instytucje, z różnym skutkiem, starają się to czynić. Rząd chwali się odpalonym właśnie Narodowym Programem Rozwoju Czytelnictwa na lata 2016-2020. Program przewiduje m.in. modernizację bibliotek szkolnych i pedagogicznych, na co przeznaczone zostanie 150 milionów złotych. Z kolei Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oznajmiło, że w 2014 roku wydało 119 mln zł na promowanie czytelnictwa. W kolejnych latach te nakłady mają być jeszcze większe. W 2015 roku państwo będzie m.in. dofinansowywać debiuty młodych polskich pisarzy czy szkolenia dla bibliotekarzy, a także wspierać książkowe kluby dyskusyjne i promować czytanie w mediach; na ten ostatni cel przeznaczone zostaną trzy miliony złotych. Jednocześnie co jakiś czas uruchamiane są kampanie społeczne na rzecz poprawy stanu czytelnictwa Polsce. Niektóre z nich z powodzeniem przebiły się do powszechnej świadomości. Większość z nas pewnie kojarzy hasła "Cała Polska czyta dzieciom" czy "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka". Ciepłe recenzje zebrała również kampania "Czytaj! Zobacz więcej", w której to "znani i lubiani" przewrotnie namawiają, by... książek nie czytać. Kampanie te robią miłe wrażenie, ale ich efektu w surowych statystykach nie widać. Wydaje się, że dotychczasowe akcje znalazły uznanie przede wszystkim u tych, którzy książki i tak już czytają. W żaden jednak sposób nie sprawiły, że czytanie stało się modne i fajne na wsi, w małych miasteczkach, wśród osób z niższym wykształceniem, wśród starszych. No i wśród młodzieży, która czyta, bo musi. A to właśnie postawa młodych ukształtuje stan czytelnictwa w kolejnych dekadach. Tylko czy w czasach Instagrama i Snapchata czytanie może być modne? - Jak najbardziej - przekonuje dr Chymkowski. - Świadczy o tym mnogość blogów literackich, a także to, że YouTube czy serwisy społecznościowe zawierają mnóstwo treści promujących czytanie. Moc tkwiącą w tych kanałach komunikacji doceniają nie tylko - rzeklibyśmy - amatorzy książek, ale też instytucje publiczne, które coraz śmielej wykorzystują internet.Oprócz kanału ważniejszy jest jednak pomysł na przebicie się z przekazem na rzecz czytania, pomysł na wywołanie lawiny, która dotarłaby do nieczytających. A tutaj wciąż króluje radosny festiwal prób i błędów. Niech więc i ten artykuł wpisze się w ów festiwal. Może akurat? ----- Fragmenty mowy Mario Vargasa Llosy w przekładzie Macieja Stasińskiego. Dane dot. czytelnictwa w Europie pochodzą z Komisji Europejskiej, w Polsce - z badań Biblioteki Narodowej. Dane dot. wpływu czytania na zdrowie pochodzą m.in. z czasopism "Science", "Proceedings of the National Academy of Sciences" oraz publikacji uniwersytetów w Sussex (Wielka Brytania) i Stavanger (Norwegia).