Wybuch w kopalni Pniówek. Nowe informacje o akcji ratowniczej

Oprac.: Krystyna Opozda
Zastępy ratownicze, które już drugą dobę starają się dotrzeć do siedmiu osób - górników i ratowników - zaginionych po wybuchach metanu w kopalni Pniówek, koncentrują się teraz na budowie lutniociągu, czyli rurociągu doprowadzającego powietrze. Do tej pory wybudowano ponad 200 m lutniociągu, służby muszą wybudować jeszcze 500 m.

Na penetrację rejonu, gdzie znajdują się poszkodowani, nadal nie pozwala skład kopalnianej atmosfery. Sztab akcji liczy, że dzięki lutniociągowi uda się stosunkowo szybko przewietrzyć wyrobiska, w których znajdują się zaginieni, co umożliwi kontynuację poszukiwań. Dalsze informacje na temat postępów akcji ratowniczej mają zostać przekazane dziennikarzom jeszcze w czwartek rano.
Ratownicy prowadzący akcję przerwali poszukiwania zaginionych w środę po południu. W kolejnych godzinach rozłożyli tzw. linię chromatograficzną, umożliwiającą stały, zdalny pomiar stanu atmosfery. Z odczytów wynika, że w wyrobiskach, gdzie znajdują się poszkodowani stężenia niebezpiecznych gazów, nadal kilkakrotnie przekraczają dopuszczalne normy.
Wybuch w kopalni Pniówek
W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek w Pawłowicach (śląskie) doszło do wybuchu i zapalenia metanu. Zgodnie z informacjami Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów było 42 pracowników.
W czasie, gdy w rejonie akcji przebywały dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do kolejnego, wtórnego wybuchu. Dotąd stwierdzono śmierć pięciu poszkodowanych: czterech zginęło pod ziemią, a piąty zmarł po przewiezieniu do szpitala. Ciężko rannych jest dziewięć osób, lżej - 11. Obecne poszukiwania dotyczą siedmiu osób: pięciu kopalnianych ratowników i dwóch górników.
Kopalnia Pniówek. Zginęło pięć osób
W środę prowadzący akcję ratownicy koncentrowali się na odtworzeniu bezpiecznych warunków w rejonie zagrożenia; chodziło głównie o budowę zapory przeciwwybuchowej. Następnie, po pomiarach atmosfery, wznowili poszukiwania, podejmując jednego ratownika - dotychczas piątą śmiertelną ofiarę katastrofy.
Przy próbach dalszego penetrowania rejonu poszukiwań okazało się, że atmosfera stała się tam na tyle niesprzyjająca, że ratownicy - posługujący się ręcznym sprzętem pomiarowym - musieli zostać wycofani. W takiej sytuacji zaczęto rozkładanie linii chromatograficznej. Kiedy odczytywane za jej pomocą parametry staną się sprzyjające, ratownicy powrócą do poszukiwań.