W sobotę w jednym z lokalów na terenie Bielsko-Białej odbywała się impreza urodzinowa, w której udział brał poseł Konfederacji Bronisław Foltyn. Polityk przekazał w swoich mediach społecznościowych, że w pewnym momencie biesiada została przerwana przez funkcjonariuszy Izby Administracji Skarbowej. "Siedzimy sobie, pijemy, w końcu człowiek wrócił z wakacji i ma wreszcie chwilę czasu, żeby poświętować ze znajomymi okrągłe urodziny... aż tu nagle wpadają urzędnicy ze skarbówki, zamawiają po wódeczce, po piwku, i jak gdyby nigdy nic, próbują wystawić mandat za 'niepołożony na ladzie' paragon" - czytamy we wpisie (pisownia oryginalna - red.). Bielsko-Biała. Poseł Konfederacji o kontroli KAS Bronisław Foltyn dodał, że - w jego przeświadczeniu - paragon został wystawiony poprawnie, podatek od sprzedaży był właściwie wystawiony, ale za "paragon 'niepołożony' należy się kara". "A swoją drogą to ciekawe, że urzędnicy skarbowi w 'uśmiechniętej Polsce' (określenie stosowane przez polityków obecnego obozu władzy jeszcze w kampanii wyborczej - red.) wreszcie dbają w sobotę wieczorem o właściwy poziom alkoholu we krwi. Taka praca jest ewidentnie nie do przyjęcia na trzeźwo" - ironizował prawicowy parlamentarzysta, twierdząc, że urzędnicy byli pod wpływem alkoholu. Poseł zamieścił ponadto zdjęcie, na którym widać policjantów podejmujących kontrolę w lokalu. Jak dodał Foltyn, funkcjonariusze mieli ze sobą alkomat - nie wskazał jednak, dlaczego mundurowi zjawili się na miejscu i kogo mieli badać urządzeniem. Kontrola w Bielsku-Białej. Właściciel sam wezwał policję Nieco inne światło na sprawę rzuca miejscowy portal bielsko-biala.pl. Według informacji serwisu policja pojawiła się na miejscu na wezwanie właściciela lokalu - Bartłomieja Mysiary, który dawniej był wspólnikiem Bronisława Foltyna. Z relacji przedsiębiorcy wynika, że zadzwonił on po służby, ponieważ miał podejrzenie, że urzędnicy mogli być pod wpływem alkoholu, wykonując czynności służbowe. To dlatego funkcjonariusze mieli ze sobą przyrząd do badania stanu trzeźwości. Mysiara kontynuował, że Bronisław Foltyn nie widział wszystkiego i opisał sprawę pobieżnie z pominięciem kilku faktów. Właściciel przyznał, że paragon faktycznie nie został wystawiony, ponieważ świeżo zatrudniona barmanka zapomniała go nabić z powodu dużego ruchu. - Z kolei badanie alkomatem wykazało, że (urzędnicy - red.) są trzeźwi, a wcześniej zamówiony alkohol został wylany - podkreślił. Kontrola skarbówki a relacja posła. Skończyło się na mandacie Fakt, że doszło do kontroli, został ponadto potwierdzony przez Izbę Administracji Skarbowej w Katowicach. Inspekcji dokonali urzędnicy z Bydgoszczy, którzy mieli uprawnienia do przeprowadzania kontroli na terenie całego kraju. Przedsiębiorca dodał ponadto, że przedstawiciele urzędu byli wyrozumiali i wystawili najniższy możliwy mandat w wysokości 500 złotych zgodnie z prawem, choć początkowo rozważali bardziej dotkliwą kwotę 800 złotych. - Chcieli także wystawić mandat mnie, za brak nadzoru nad pracownikami. Ostatecznie od tego odstąpiono - zaznaczył. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!