Do zdarzenia doszło po trzeciej nad ranem w nocy z niedzieli na poniedziałek. W Katowicach na ulicy Granicznej pod wiaduktem zaklinował się tir. Kierujący zlekceważył wcześniej znak informujący o zakazie wjazdu dla pojazdów powyżej określonej wysokości i kontynuował jazdę. W efekcie - jak podała śląska policja - 66-letni kierowca z Turcji po prostu "ściął" dach ciągnika oraz naczepy. Obywatel Turcji w zdarzeniu nie ucierpiał, ale trafił do szpitala na badania kontrolne. CZYTAJ TEŻ: Granica z Białorusią zamknięta dla rosyjskich i białoruskich tirów i naczep Tymczasem na miejscu kolizji przez wiele godzin próbowano odblokować drogę. Przejazd był niemożliwy, bo tir zablokował się pod wiaduktem. W związku z tym służby wytyczyły objazdy. Na miejsce przyjechał drugi tir. Zahaczył o sygnalizację Komplikacje nie ominęły też PKP. Trzeba było sprawdzić bowiem, czy użytkowany przez pociągi wiadukt nie został uszkodzony. Kontrola wykazała, że konstrukcja nadal spełnia wszystkie normy techniczne. To jednak nie koniec incydentów. Gdy ciężarowy pojazd uwolniono, na miejsce przyjechał drugi tir, do którego miał zostać przeładowany towar. "Niestety kierujący, który przyjechał nową ciężarówką, w trakcie ustawiania się do przeładunku zahaczył o sygnalizację świetlną" - napisano w raporcie. Na kierowcę, który wjechał pod wiadukt pomimo zakazu, nałożono mandat w wysokości 1100 zł oraz 10 punktów karnych. Zatrzymano też dwa dowody rejestracyjne. Kary nie uniknął też drugi kierujący - również odpowiedział za spowodowanie kolizji. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!