Wybory 2015: Co oferował twitterowy bazarek?
Na ulicach cichosza, na chodnikach cichosza, a w internecie... Właśnie. Oczywiście, wszyscy unikali nazw komitetów jak ognia, ale kreatywność nie znała granic. Pamiętacie majowy budyń i bigos? Dzisiaj zapraszamy na bazar. Zobaczcie, jak z ciszą wyborczą radzili sobie użytkownicy Twittera.

"Po cichu, po wielkiemu cichu idu sobie ku miastu na zwiadu, i idu, i patrzu" - śpiewał Grzegorz Turnau. Dzisiaj na "zwiadu" najlepiej było udać się na Twittera.
Były pistacje, pomidory, ciasteczka, muszki, pietruszki, koniczynki, buraki, bakłażany, ośmiorniczki, ale też zlew, umywalki i swetry. Politolog dr hab. Norbert Maliszewski regularnie wrzucał zadania tekstowe o sałatce. W asortymencie wspomniane pistacje, pomidory, ciasteczka, muszki, petruszki, koniczynki i zlew.
Podobnym kodem posługiwał się dziennikarz i publicysta Bartosz Marczuk. Ale oprócz pistacji i pomidorków znalazło się hasło: "Skompromitujmy ciszę wyborczą!". Ta - choć badania pokazują, że Polakom cisza wyborcza nie przeszkadza, a nawet pasuje - porównywana jest przez niektórych do zmiany czasu - bez sensu, a jednak jest. Niech żyje rebelia i życie na krawędzi!
Dziennikarz Wojciech Wybranowski wpisał się w bazarkową konwencję, ale dorzucił buraki.
Z kolei u Samuela Pereiry zamiast pomidorów - ośmiorniczki.
Redaktor Sylwester Latkowski o godz. 18:45 pisał tak:
Stanisław Janecki zaznaczył jasno: "Uwaga! Nie uczestniczę w czysto rozrywkowej licytacji na lipne bazarowe ceny. Jeśli będzie coś wiarygodnego i doważonego, to się pojawi. :-)". I napisał. Bez nazw, ale za to w odpowiedniej kolejności. "18:00 40,1; 23,6; 3,6; 4,8; 5,2; 6,6; 8,5; 6,8.". Ci, którzy uważnie przyjrzeli się spisowi treści na książeczce wyborczej, wiedzieli dokładnie, o co chodzi.
A co mówią oficjalne sondaże? Śledźcie tutaj: Wybory parlamentarne 2015: Relacja na żywo