"Załatwię to na innym szczeblu". Syn Pieskowa odmawia dołączenia do armii

Oprac.: Michał Blus
Jeden z współpracowników Aleksieja Nawalnego podszył się pod żołnierza z wojskowej komendy uzupełnień i zadzwonił do syna rzecznika Kremla. W rozmowie wezwał go do stawienia się w punkcie mobilizacyjnym. Mężczyzna odparł, że się nie pojawi i, że załatwi to "na innym szczeblu". 21 września Władimir Putin ogłosił w Rosji mobilizację wojskową.

Publicysta związany z rosyjskim opozycjonistą Aleksiejem Nawalnym i prowadzący kanał Populiarnaja Politika, zadzwonił do syna rzecznika Władimira Putina, Dmitrija Pieskowa, podszywając się pod pracownika wojskowej komendy uzupełnień - poinformował na Telegramie portal Meduza.
W trakcie rozmowy wezwał młodego mężczyznę do stawienia się w punkcie mobilizacyjnym.
"Będę to załatwiać na innym szczeblu"
- Jeśli wie pan, że nazywam się Pieskow, to powinien pan zdawać sobie sprawę, na ile jest to nie do końca odpowiednie, bym tam się znajdował - odpowiedział syn rzecznika Kremla na wezwanie na komendę. Powiedział też, że będzie "to załatwiać na innym szczeblu".
Nie milkną komentarze po ogłoszeniu przez prezydenta Rosji częściowej mobilizacji do wojska. Prawnik Aleksieja Nawalnego Wiaczesław Gimadi napisał w mediach społecznościowych, że "jeśli przeczyta się dekret Putina, to w rzeczywistości oczywiście nie jest to żadna częściowa, lecz powszechna mobilizacja".
"Mają prawo powołać wszystkich, oprócz zupełnie niezdolnych do służby z powodu stanu zdrowia i z powodu wieku (żołnierze do 50, a młodsi oficerowie do 60 lat). Czyli będzie tak jak zachce ministerstwo obrony" - wyjaśnił we wpisie Gimadi.
Według oficjalnych informacji rosyjskiego ministerstwa zaciąg na wojnę z Ukrainą ma objąć rezerwistów i ludzi, którzy przeszli przeszkolenie wojskowe. Minister obrony Siergiej Szojgu oznajmił, że mobilizacja obejmie 300 tys. ludzi.