O planach Donalda Trumpa poinformował w piątek dziennik "The New York Times". Powołał się na projekty rozporządzeń wykonawczych i proklamacji sporządzanych przez zespół republikanina przygotowujący przejęcie przez niego władzy w styczniu przyszłego roku. Porozumienie paryskie zobowiązuje państwa-sygnatariuszy do przedstawiania nowych i bardziej ambitnych planów ograniczania emisji gazów cieplarnianych co pięć lat. Zgodnie z umową muszą być przedstawione do lutego przyszłego roku. Wybory. Donald Trump wycofa USA z porozumienia paryskiego. "Ma mandat i on to spełni" Administracja prezydenta Joe Bidena przyrzekła przedstawienie przed końcem kadencji takiego planu, "aby pokazać, co należy zrobić i co można zrobić". Departament Energii USA zapowiedział projekt zaktualizowanej analizy, która pozwoli na zgłaszanie publicznych uwag. Z raportu wynika, że Donald Trump zakończy także moratorium na wydawanie pozwoleń na eksport skroplonego gazu ziemnego (LNG) na duże rynki w Azji i Europie. Administracja Bidena wstrzymała w styczniu zatwierdzanie nowych transakcji eksportowych LNG. Jej celem było zakończenie procesu badań dotyczących wpływu eksportu na środowisko i gospodarkę. Raport wskazuje zarazem na to, że ekipa Trumpa ma uchylić przepisy, które pozwalają Kalifornii i innym stanom na wprowadzanie bardziej rygorystycznych norm w sprawie zanieczyszczeń. Niektórzy członkowie zespołu republikanina rozważają też przeniesienie z Waszyngtonu siedziby Agencji Ochrony Środowiska (EPA). O komentarz w sprawie przewidywanych zmian zwróciła się do przedstawicieli przyszłej republikańskiej ekipy agencja Reutera. Rzeczniczka zespołu przygotowującego przejęcie władzy - Karoline Leavitt - zaznaczyła, że podczas kampanii wyborczej Donald Trump zapowiadał wiele działań wyszczególnionych w raporcie. Uzasadniała, że wyniki wyborów dały mu "mandat do realizacji obietnic i on je spełni". Wybory w USA. Donald Trump zacznie od granicy i masowych deportacji Inne plany względem polityki wewnątrzamerykańskiej Donald Trump zdradził podczas czwartkowego wywiadu telefonicznego dla NBC News. Zapewnił, że jednym z jego priorytetów po zaprzysiężeniu w styczniu będzie uczynienie granicy "silną i potężną". Zapytany o obietnicę wyborczą dotyczącą masowych deportacji, Trump powiedział, że jego administracja "nie będzie miała innego wyboru", jak tylko ją zrealizować. - Jednocześnie chcemy, aby ludzie przyjeżdżali do naszego kraju. I wiecie, nie jestem kimś, kto mówi: 'Nie, nie możecie wjechać' - dodał, sugerując, że niechęć tyczy się wyłącznie nielegalnych migracji. Podkreślił, że uważa, że to właśnie obietnica dotycząca deportacji sprawiła, że wygrał wybory. - (Mieszkańcy przygranicznych terenów - red.) chcą, by wykorzystywać granice i lubią przyjezdnych, jednak chcą, by byli to ludzie przybywający z miłością do naszego kraju. Muszą przyjeżdżać legalnie - podsumował. Więcej informacji o wyborach w USA. Czytaj raport specjalny Interii. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!