Sztaby wyborcze bacznie śledzą pogodowe doniesienia. Jedną z główny ról w wyborczej kampanii zaczęła bowiem odgrywać pogoda. W piątek śnieżycie i rekordowo niskie temperatury zmroziły kampanijne szlaki. Trzeba było odwołać niektóre spotkania z wyborcami. Śnieżyca ustąpiła, ale Iowa nadal zmaga się z lodowatym uderzeniem. Temperatury wprawiają w osłupienie nie tylko przyjezdnych, ale też zahartowanych w trudnej zimowej aurze mieszkańców stanu. Lekarze radzą, że jeśli ktoś nie musi to niech z domu nie wychodzi, bo temperatury są tak niskie, że aż niebezpieczne. I to przeraża polityków zaangażowanych w prawybory. Boją się, że fatalna aura zniechęci wyborców do głosowania. Frekwencja będzie marna, a wraz z nieobecnymi wyborcami zmaleje dla nich poparcie. Donald Trump - niekwestionowany lider Przedstawiciele sztabu wyborczego Donalda Trumpa twierdzą, że chociaż pogoda nie jest wymarzona, to jednak o zaangażowanie zwolenników byłego prezydenta się nie obawiają i wierzą, że ci w głosowaniu mimo trudności udział wezmą. Ten spokój jest zrozumiały, gdy spojrzymy na sondaże. Dzień przed wyborami Trump cieszył się w Iowa poparciem 48 procent. I nie wydaje się, aby którykolwiek z innych kandydatów miał szansę na odebranie Trumpowi tego zwycięstwa. Jednak sztabowcy byłego prezydenta choć z sondaży się cieszą, to równocześnie boją się klątwy zbyt dobrych notowań. Martwią się, że niektórzy wyborcy pomyślą, że skoro zwycięstwo jest pewne, to mogą w ten mróz zostać w domu, bo brak jednego głosu niczego nie zmieni. Takie myślenie może jednak doprowadzić do bardzo wielu nieoddanych głosów. Donald Trump chce, aby wyniki z Iowa jasno pokazały to co on i jego ludzie głoszą od samego początku kampanii, że w Partii Republikańskiej to on jest niekwestionowanym liderem i opowieści o jego zdetronizowaniu są mrzonką. Numerem dwa w sondażach jest Nikki Haley - była gubernator Karoliny Południowej i była ambasador USA przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w administracji Trumpa, którą ten teraz oskarża o zdradę. Haley w 2021 roku zapytana, czy będzie starać się o nominację na prezydenta, jeśli w tym samym wyścigu uczestniczyć będzie Trump, odpowiedziała, że nie wystartuje i że poprze byłego gospodarza Białego Domu. Haley nie tylko wystartowała, ale zdążyła także udowodnić, że jest waleczna i doskonale radzi sobie w debatach. Efekt jest taki, że to właśnie ona z sondażowych dołów, gdy zaczynała kampanię miała poparcie rzędu 4-7 procent, wybiła się do czołówki. Jej notowania powoli, ale systematycznie rosną. Jest wiceliderką sondaży w Iowa i jej uśrednione poparcie w tym stanie to 17,3 procent. Zwolennicy Haley wierzą, że jeśli ktoś może pokonać Trumpa, to właśnie ona, bo rozsądkiem i wyważeniem może przyciągnąć umiarkowanych Republikanów, którzy nigdy na Trumpa nie zagłosują, a być może także demokratów zmęczonych Joe Bidenem. Chris Christie, były gubernator New Jersey, który kilka dni temu wycofał się z wyścigu o nominację na prezydenta Partii Republikańskiej, został ostatnio nagrany, bo mikrofon, który miał być wyłączony był włączony. W rozmowie, która przez przypadek stała się publiczną, Christie przewiduje jednak, że Nikky Haley poniesie sromotną porażkę, bo nie nadaje się do gry politycznej, w którą się zaangażowała. Sondażowe podium. To może być koniec DeSantisa Na sondażowym podium znalazło się także miejsce dla człowieka, który był kiedyś nadzieją wielu republikanów. Widzieli w nim lidera na miarę Gabinetu Owalnego, który może zakończyć dominację Trumpa. Mowa o gubernatorze Florydy Ronie DeSantisie. Ten jednak nie potrafił wykorzystać dobrego startu. Gdy oficjalnie ogłaszał walkę o nominację, miał poparcie około 23 procent. Nie potrafił tego ani zwiększyć, ani utrzymać. Teraz sondaże krajowe dają mu 12,5 procent, a w Iowa spadł z drugiego miejsca na trzecie, z poparciem 16,1 procent. Jeśli rzeczywiście wyniki w Iowa będą dla niego niekorzystne, to jak twierdzą polityczni stratedzy, będzie to właściwie koniec kampanii DeSantisa, choć formalnie jeszcze może w niej przez jakiś czas uczestniczyć. Jak pokazuje historia republikańskich prawyborów w Iowa, zwycięzcy tego głosowania rzadziej niż częściej wygrywali potem ostatecznie walkę o partyjną nominację. Donald Trump w 2016 roku, gdy pierwszy raz ubiegał się o bycie kandydatem partii na prezydenta, w Iowa zajął drugie miejsce, a przecież ostatecznie to on dostał nominację. Właśnie kandydat, który w Iowa zajmuje drugie miejsce ze statystycznego punktu widzenia najczęściej okazuje się na końcu być zwycięzcą całych prawyborów. Tak było nie tylko w przypadku Trumpa, ale także Ronalda Reagana, Mitta Romneya, czy Johna McCaina. Tyle statystki, ale prawda jest taka, że każdy lubi wygrywać i o zwycięstwo walczy. Donald Trump, jeśli dostanie ponad 41 procent głosów, to uzyska drugi najlepszy wynik w prawyborach w Iowa w historii Partii Republikańskiej. Na razie drugi wynik należy do Georga W. Busha, który 24 lata temu zebrał właśnie 41 procent głosów. Pierwszy najlepszy wynik w tej chwili należy do... Donalda Trumpa. W 2020 roku, gdy walczył o reelekcję, w Iowa zdobył aż 97 procent głosów. Tego sukcesu w tym roku nie uda mu się powtórzyć. Prawybory w Iowa. Wyjątkowe głosowanie Prawybory w Iowa nie przypominają tradycyjnych wyborów. Nie ma komisji wyborczych czynnych od rana do wieczora. Każdy, kto chce oddać głos, musi zrobić to osobiście i wyłącznie o konkretnej godzinie. Wszystko w Iowa zacznie się o 19:00 czasu lokalnego, czyli o 2:00 nad ranem czasu polskiego w nocy z poniedziałku na wtorek. To wtedy otworzą się drzwi w 1657 miejscach w całym stanie, w których odbędą się wyborcze zebrania. Te organizowane są w kościołach, szkołach, ośrodkach sportowych, a nawet w prywatnych domach. Każdy zarejestrowany wyborca przypisany jest do konkretnego miejsca. Na początku spotkania przypominają polityczne wiece. Są wystąpienia przedstawicieli sztabów wyborczych, którzy przekonują, aby głosować na ich kandydata, a następnie odbywa się głosowanie. Bez względu na wynik tegorocznych prawyborów już zostały one okrzyknięte historycznymi, bo odbywać się będą w historycznie niskich temperaturach. Magda Sakowska