Słowa Tertela cytuje serwis "Nowy głos Ukrainy". Jak czytamy, miały one paść podczas publicznego wystąpienia 1 listopada. - Białoruś stoi w obliczu zewnętrznego zagrożenia militarnego, kształtują się teraz warunki globalnego konfliktu zbrojnego - mówił szef białoruskiego KGB. "Plany inwazji z terytorium Polski" W swojej mowie wskazywał na dwa główne zagrożenia - atak nuklearny i inwazję wojskową ze strony USA. - Istnieją konkretne plany dotyczące inwazji wojskowej na Białoruś z terytorium Polski - dodał. "Dowód", który przedstawił na poparcie swojej tezy nie pokrywa się jednak z faktami. - Wiemy o 101. amerykańskiej Dywizji Powietrznodesantowej, która stacjonuje w Polsce i o planach użycia broni nuklearnej na naszym terytorium - przekonywał. Wspomniana przez Tertela amerykańska dywizja to legendarny oddział amerykańskiej armii. Wojskowi z tej jednostki rzeczywiście pojawili się w Europie pierwszy raz od czasów II wojny światowej, jednak nie w Polsce. Pierwsza grupa pojawiła się w Rumunii, niedaleko rumuńsko-ukraińskiej granicy. USA planują wysłać część żołnierzy z tej dywizji również do wzmocnienia wschodniej flanki NATO w Polsce, jednak wbrew słowom Tertela, wojskowi nie są jeszcze rozlokowani w naszym kraju. "Krzyczące orły", jak nazywana jest ta jednostka, zasłynęły podczas II wojny światowej z udanej akcji w Normandii. Podczas desantu z 6 czerwca 1944 roku spadochroniarze pojawili się na tyłach wroga, czym otworzyli zachodni front w walkach z nazistami. Iwan Tertel ma polskie korzenie Sam Iwan Tertel to z kolei wieloletni funkcjonariusz białoruskiej bezpieki, od 2020 roku szef KGB w tym kraju. Tertel ma polskie korzenie, w młodości posługiwał się imieniem Jan, wśród jego krewnych byli żołnierze Armii Krajowej. Tertel rozpoczął służbę w armii w latach '80., pnąc się po szczeblach wojskowej kariery. Ponad dekadę temu "zasłynął" podczas represji na politycznych przeciwników Łukaszenki. Od tego czasu jego kariera nabrała jeszcze większego rozpędu.