- W 2024 roku możemy absolutnie mówić, że rozpoczęła się III wojna światowa - powiedział generał Wałerij Załużny. Były dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, a obecnie ambasador w Wielkiej Brytanii, wygłosił przemówienie, w którym przekonywał, że wojna nie może być określana mianem konfliktu Ukraina-Rosja. Tłumaczył to działaniami sojuszników Putina: żołnierze Korei Północnej biorą udział w walkach w obwodzie kurskim, Iran otwarcie przyznaje się do sprzedaży dronów Shahed, które niosą śmierć cywilom, a Chiny dostarczają technologię wykorzystywaną w rosyjskich rakietach. Gen. Załużny podkreślał, że nadal istnieje możliwość utrzymania konfliktu zbrojnego na terytorium Ukrainy pod warunkiem, że Zachód wykaże się większym zaangażowaniem we wspieraniu ukraińskiej armii. Wojna w Ukrainie. Ekspert OSW: III wojna światowa to zwrot retoryczny O ocenę słów ukraińskiego generała zapytaliśmy specjalistów bacznie śledzących wydarzenia w Ukrainie: gen. Stanisława Kozieja, byłego ambasadora Polski w Ukrainie Jana Piekłę oraz analityka OSW Piotra Żochowskiego. Zdania ekspertów są podzielone. - Wypowiedź generała Załużnego jest skierowana do społeczeństw państw zachodnich, ma nimi wstrząsnąć i jeszcze mocniej zwrócić uwagę, że wzrost zagrożenia ze strony Rosji nie dotyczy jedynie Ukrainy. Sformułowanie o III wojnie światowej należy uznać za zwrot retoryczny mający w wyrazisty sposób wskazać, że Rosja prowadzi wrogie działania nie tylko na terytorium ukraińskim, ale również poza nim, czego przykładem są inicjowane przez Kreml działania hybrydowe w Europie - mówi Interii Piotr Żochowski, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. Jan Piekło: Słowa o III wojnie nie są nadużyciem Jednak dla Jana Piekły słowa ukraińskiego wojskowego i dyplomaty nie są jedynie sferą narracji. - Generał Załużny jest zbyt poważnym politykiem i prawdopodobnym kandydatem na prezydenta Ukrainy, by sobie pozwolić na wyrażanie opinii bez pokrycia. Udział wojsk Korei Północnej w działaniach wojennych w Ukrainie, co nie mogło się odbyć bez zgody i konsultacji z Pekinem, rzeczywiście powoduje umiędzynarodowienie konfliktu i mowa o III wojnie światowej nie jest nadużyciem. Świadomość tego mają niewątpliwie Amerykanie i stąd zgoda na użycie ATACMS na cele w Rosji, są także informacje o wzajemnych konsultacjach ustępującej administracji Bidena i nowej administracji Trumpa - ocenia dla Interii były ambasador Polski w Ukrainie. Jednocześnie zwraca uwagę na rosnące napięcie na Półwyspie Koreańskim i wodach Pacyfiku wokół Tajwanu. - Nie jest wykluczone, że tzw. Oś Krajów Zła może zdecydować się na skoordynowanego działania przed inauguracją Trumpa. Mamy także groźby ze strony Kremla wymierzone w Zachód, w tym w Polskę - chodzi o słowa Zacharowej o możliwości ataku na bazę w Redzikowie, oraz dziwny incydent z przecięciem kabli na Bałtyku - wylicza. - Właściwie to agresja rosyjska na Ukrainę może przypominać sytuację Polski po ataku w 1939 roku. Wtedy też Zachód nie był przygotowany na wojnę światową i nie wierzył, że może do niej dojść - kwituje Jan Piekło. Gen. Stanisław Koziej: Nie mamy jeszcze III wojny światowej, ale... - Nie zgadzam się z taką interpretacją obecnych stosunków bezpieczeństwa w Europie i na świecie - zastrzega gen. Stanisław Koziej. Jak tłumaczy w rozmowie z Interią, "nie mamy jeszcze III wojny światowej, za to niewątpliwie mamy drugą zimną wojnę między Rosją a Zachodem". Konflikt Rosja-Ukraina jest jej gorącym punktem. - Ta druga zimna wojna jest wielowymiarową konfrontacją miedzy dwoma podmiotami, które w razie wojny "gorącej" mogłyby się wzajemnie z gwarantowaną pewnością zniszczyć i dlatego konfrontują się "na zimno", czyli poniżej progu bezpośredniej wojny, przy wzajemnym zastraszaniu się i szantażowaniu jej ryzykiem. Taką sytuację mieliśmy w stosunkach ZSRR z Zachodem i taką też mamy obecnie w stosunkach Rosji z Zachodem - zwraca uwagę gen. Koziej. Jednocześnie wskazuje, że obecny konflikt różni się od poprzedniego stosowanymi metodami, które stały się bardziej wyrafinowane. - Cyberoperacje, a także infooperacje z użyciem mediów społecznościowych, które angażują w tę wojnę pojedynczych obywateli na masową skalę. Ponadto "rozrzedzone" środowisko bezpieczeństwa stwarza warunki do uaktywnienia metod konfrontacji hybrydowych, a także ryzyka ograniczonej agresji ze strony Rosji pod parasolem jej doktryny "deeskalacji nuklearnej" przy wykorzystaniu przewagi w niestrategicznej broni atomowej - wylicza. - Wszystko to sprawia, że druga zimna wojna jest o wiele bardziej złożona i ryzykowna niż była zimna wojna z XX wieku. Ryzyko III wojny światowej jest w związku z tym wysokie, ale wciąż utrzymywane poniżej progu bezpośredniej wojny między Rosją a Zachodem - ocenia polski generał. Zaznacza, że obniżanie tego ryzyka, a więc oddalania opcji "wojny gorącej" jest dziś strategicznym wyzwaniem dla NATO i UE. Czytaj: Gen. Koziej: Mamy drugą zimną wojnę. Na razie przegrywamy z Rosją Jolanta Kamińska ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!