O deklaracji pisze słowacki Dennik. Wcześniej dziennikarze dotarli do informacji o rzekomych przygotowaniach Ministerstwa Obrony Słowacji do przekazania amunicji i broni do Kijowa. Miało do tego dojść jeszcze trakcie rządów obecnego premiera Ludovita Odora. Przed podaniem się do dymisji. Zmiana władzy. Słowacja robi zwrot Na taki rozwój sytuacji nie zgodzi się jednak Čaputová, która tłumaczy, że szanuje wyniki demokratycznych wyborów, w których zwycięzca obiecał rodakom "nie dać Ukrainie ani jednego naboju". Wcześniej Jana Kobzowa, doradca prezydenta Słowacji ds. polityki zagranicznej przyznała, że podjęcie decyzji o kolejnym pakiecie pomocy wojskowej byłoby ryzykownym posunięciem. - Prezydent Čaputová prowadzi konsultacje ze wszystkimi przywódcami politycznymi w sprawie utworzenia przyszłego rządu oraz dalszego wsparcia i dostarczania Ukrainie pomocy wojskowej - mówiła. - Od samego początku prezydent Zuzana Čaputová była zdecydowanym zwolennikiem takiej pomocy i komunikowała się z rządem w sprawie jej wsparcia, także po niedawnej lipcowej wizycie prezydenta Zełenskiego na Słowacji - dodała. Ostra reakcja władz w Kijowie Na deklarację prezydent Słowacji zareagował Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Ołeksij Daniłow. Polityk stwierdził, że jest to "szalony wpływ rosyjskiej agentury". Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja - Pamiętajcie, że to wpływ rosyjskich agentów na Słowacji, on jest po prostu szalony. Najpierw byli w Pradze, a potem, biorąc pod uwagę, że tam ich trochę pogoniono, przenieśli się do Bratysławy. I to, co dzisiaj widzimy, to wpływ Federacji Rosyjskiej, która próbuje zaognić sytuację w Europie - podkreślił. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!