- Składam rezygnację z funkcji ministra zdrowia, pozostaję posłem, wracam do pracy zawodu lekarza - poinformował minister. - Od razu uprzedzam wszystkie pytania dziennikarzy. Nigdzie nie znikam, nie odchodzę, pozostaję posłem, pozostaję w przestrzeni publicznej i będę pełnił funkcje publiczne. Oczywiście wracam do zawodu, jestem kardiologiem, jestem elektrofizjologiem. Chciałbym wrócić do kliniki i leczyć pacjentów. Tak naprawdę rozmowy o tym były od wielu miesięcy - dodał. Jak mówił, "niestety, pojawił się COVID-19 i wówczas w sposób odpowiedzialny powiedziałem, że pozostaję na stanowisku i dopóki to będzie konieczne, będę pełnił tę funkcję". - Dzisiaj uznałem, że to jest ten czas, że mamy w Polsce zbudowany system. Dzięki szybkim i odważnym decyzjom udało się, że nie było dziesiątek tysięcy zgonów, tak jak w krajach Europy Zachodniej, wielu bogatszych od nas. - Nigdy nikt z kierownictwa partii nie sugerował mi odejścia ze stanowiska. Rozmawiam bardzo szczerze - i z panem premierem, i z prezesem Jarosławem Kaczyńskim - w takich rozmowach nie ma miejsca na różne gry. Zarówno premier, jak i prezes znali moje stanowisko, i ja znałem ich stanowisko - powiedział minister. Śledztwo w prokuratorze. Szumowski: To nie ma nic wspólnego z moją rezygnacją Jak zapewniał, decyzja o rezygnacji jest przemyślana i nie ma nic wspólnego z wątpliwościami związanymi z zakupami przy okazji pandemii koronawirusa. Szumowski był bowiem pytany, jak odbierać jego decyzję o odejściu ze stanowiska - oraz wcześniejsze odejście wiceministra Janusza Cieszyńskiego - w sytuacji, gdy w prokuraturze okręgowej toczy się śledztwo dotyczące zakupów przez ministerstwo w czasie COVID-19. - Może to była niespodziewana decyzja dla państwa, ale była spodziewana - tak jak powiedziałem - dla najważniejszych osób w państwie już od wielu tygodni, wręcz miesięcy. Nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek toczącymi się śledztwami. Zresztą, myśmy wszyscy transparentnie wszystko wyjaśnili i tutaj nie ma nic do ukrycia - powiedział Szumowski. - Myślę, że łączenie tych dwóch rzeczy jest pewną nadmierną interpretacją. Był czas, kiedy tych zarzutów fikcyjnych najczęściej było znacznie więcej, presja była większa. To nie zmienia mojego nastawienia do tego urzędu, który był naprawdę fantastyczny i ani ja nie przestaję szanować tego urzędu, ani nie znudziło mi się, po prostu tak zdecydowałem o swoim życiu, że miałem kończyć w lutym, przyszła pandemia i przeciągnąłem to po to, żeby w ten początkowy czas wielkiej fali przygotować służbę zdrowia na to. Udało się to zrobić, po prostu czas na kolejne zadania - zaznaczył minister. Pytany, czy czuje się "zaszczuty i rozżalony", powiedział: - Nie. Zdecydowanie muszę powiedzieć jasno i wyraźnie: wszystkie te działania - jak się mówi w prasie: Sherlocków-amatorów - nie wpływają na moją decyzję. Ten czas i taki hejt trochę jest wpisany w działalność polityka - powiedział. - Po mojej rezygnacji formalnie władzę w resorcie służby zdrowia przejmuje na razie premier. Co do kandydatów - decyzja należy do premiera. W tej kwestii się nie wypowiadam - zaznaczył Szumowski. Dżentelmeńska umowa z premierem i prezesem - Dżentelmeńska umowa między mną i panem premierem, panem prezesem, była taka, że miałem dokończyć parę spraw ważnych dla Polski, choćby zakończyć wdrożenie systemów informatyzacji ochrony zdrowia. Jesteście w stanie to dostrzec, jak wyglądałaby Polska w czasie epidemii bez e-recepty, bez e-zwolnienia, które wspólnie z ZUS i Ministerstwem Rodziny w sposób bardzo elegancki udało się wdrożyć w całej Polsce jako obowiązkową usługę - powiedział Szumowski. Kiedy podjął decyzję o odejściu z ministerstwa? Jak stwierdził - "wcześniej" i "premier oraz prezes o tym wiedzieli". Choć przyznał, że decyzję o rezygnacji z funkcji ministra zdrowia miał podjąć w lutym. - Moja decyzja wynika w dużym stopniu z tych wszystkich przesłanek, o których powiedziałem, i osobistych, i pracy zawodowej. Miałem zobowiązania i miałem termin, który powinien doprowadzić mniej więcej około lutego. Pojawiła się pandemia, pół roku dłużej pozostałem na tym stanowisku, ale wracam do zawodu - powiedział Szumowski na konferencji w resorcie zdrowia. Dodał, że "ten termin był już uzgadniany od mniej więcej tygodnia, dwóch tygodni". - Dla mnie i oczywiście dla pana premiera, dla pana prezesa i dla prezydenta to nie jest zaskoczenie - powiedział. - Był to niezwykle ważny dla mnie okres w życiu, często trudny, często niezwykle radosny, jak widziałem choćby twarze dzieci z SM, jak otrzymały informacje, że teraz już każdy będzie miał prawo do leczenia. Podaję SM jako przykład, bo to jest to, o co chodzi w pełnieniu tej funkcji - powiedział Szumowski. - Myślę, że udało mi się nie oderwać od rzeczywistości, udało mi się słuchać pacjentów - mówił Szumowski. Jak stwierdził, "zespół pracujący nad jesienną strategią leczenia pacjentów z koronawirusem przekazał swoje zalecenia". Wskazał, że rekomendacje dotyczą zwiększonej roli lekarzy rodzinnych, "żeby mieli szansę i prawo do zlecania testów po zebraniu odpowiedniego wywiadu, po sprawdzeniu, na ile objawy są zbieżne z COVID-19, a na ile pasują do grypy". - Chcielibyśmy, żeby osoby zdrowe i chore były oddzielane nie tylko czasowo w POZ-ach, ale również chcielibyśmy stworzyć - w ramach sieci szczególnie szpitali powiatowych, ale też innych szpitali - ambulatoria dla osób z objawami choroby. Rozbudowujemy sieć laboratoriów - powiedział. Dodał, że modyfikacji ulegnie także sieć szpitali jednoimiennych. - Nie wszystko nam wyszło, ale efekty widać w ocenie Polaków - stwierdził minister. Szumowski mówił też o innych kwestiach, które podjął podczas swojej kadencji, jak na przykład onkologia. - To jest duży temat, który udało się zrobić, sieć onkologiczna. Dzięki współpracy z prezydentem udało się wypracować strategię onkologiczną - pierwszy raz w historii Polski mamy taki dokument - podkreślił minister. - Jestem przekonany, że mój następca, na pewno niezwykle kompetentny ekspert, będzie mógł poprowadzić dalej ten system, który zbudowaliśmy, reagując na rzecz niespotykaną, jaką była epidemia koronawirusa - dodał. Wcześniej rezygnację złożył wiceminister Janusz Cieszyński Przypomnijmy, że w poniedziałek (17 sierpnia) rezygnację złożył też wiceminister Janusz Cieszyński. "Dziś ostatni z moich 944 dni pracy w Ministerstwie Zdrowia. Decyzja kilkukrotnie już odkładana, ale dzięki temu też dobrze przemyślana. Kiedy przychodziłem na Miodową, miałem wiele obaw, czy podołam zadaniom, które mi powierzono" - napisał Cieszyński o swojej rezygnacji w mediach społecznościowych. Żegnając się z resortem, Szumowski szczególnie mu dziękował. Ale dziękował również swojej rodzinie - żonie i bratu, że wspólnie ze swoją rodziną "wytrzymał falę hejtu, a przecież nie oni pisali się do polityki i to nie była ich decyzja". W sumie minister składał podziękowania przez kilkanaście minut - służbie zdrowia, współpracownikom, rodzinie, a także prezydentowi, premierowi i prezesowi PiS. Jak mówił, lista podziękowań "jest za krótka, choć i tak długa". Wskazał, że przez ostatnie lata doświadczył wiele pomocy i wsparcia, a także konstruktywnej krytyki.