Wolne elekcje - polityczne i kulturowe osiągnięcie dawnej Rzeczypospolitej, stworzone na wzór starożytnych demokracji. Najczęściej były grą interesów, przeciągającym się targiem stronnictw krajowych i zagranicznych, nierzadko o charakterze korupcyjnym. Wybory króla trwały zazwyczaj długo, towarzyszyła im skomplikowana procedura, zaczynająca się od sejmu konwokacyjnego - pierwszego zebrania szlachty, w sytuacji gdy doszło do bezkrólewia. Wówczas ustalano termin i miejsce wolnej elekcji. Kiedy dochodziło już do sejmu elekcyjnego, co do zasady, trwał sześć tygodni. Obradowały komisje, który zajmowały się sprawami państwowymi. W głosowaniu, w którym wyłaniano nowego władcę, mógł wziąć udział każdy polski szlachcic. Na przestrzeni wieków frekwencja była bardzo różna. Najczęściej liczby te oscylowały w okolicach 10-15 tysięcy uprawnionych do oddania głosu. Tylko jeden kandydat Naturalne, że wybór króla w takich warunkach musiał trwać niezwykle długo. Tymczasem elekcja 1632 roku przebiegła w rekordowo krótkim czasie. Szlachta szukała następcy Zygmunta III Wazy. Zmarły monarcha dzień przed śmiercią wskazał swojego faworyta. Polscy Wazowie uznawali swoje prawo do szwedzkiej korony, która - w przeciwieństwie do polskiej - była dziedziczna. Prawo to Zygmunt scedował na syna Władysława, co tego ostatniego uczyniło naturalnym kandydatem do regaliów przechowywanych w wawelskim skarbcu. Ewentualnymi kontrkandydatami mogli być bracia Władysława - Jan Kazimierz, Jan Albert i Karol Ferdynand. Ci jednak zrezygnowali z kandydowania i opowiedzieli się za faworytem ojca. Zatem szlachta wielkiego wyboru nie miała. Polacy odmawiają Ukraińcom Zanim doszło do elekcji władcy, na sejm konwokacyjny przybyła delegacja kozacka pod wodzą Iwana Kułaha Petrażyckiego. Panowie ziemi ukraińskiej chcieli wziąć udział w głosowaniu i zapewniali o swoim poparciu dla Władysława. Odmówiono im. Okoliczności tych wydarzeń opisał Paweł Jasienica w książce "Rzeczpospolita Obojga Narodów. Srebrny Wiek". Kozacy podkreślali, że chcą wziąć udział w elekcji, ponieważ są "ludźmi rycerskimi i członkami Rzeczypospolitej". Duża część Ukrainy, Zaporoże, należały wtedy do tego właśnie organizmu państwowego. Jak to ujął Jasienica, odpowiedź sejmu była "wręcz literacka". Kozakom powiedziano, że istotnie, są członkami wspólnego organizmu, "podobnie jak są nimi paznokcie, które się od czasu do czasu przycina". W tamtym czasie nic tego jeszcze nie zapowiadało, ale podejście to okazało się tragiczne w skutkach. "Konwokacja i elekcja to sprawy szlacheckie. Pospólstwo ma siedzieć cicho, słuchać i nie mędrkować" - pisał Jasienica, komentując podejście szlachty. Ekspresowa elekcja Kiedy doszło do elekcji bez udziału Kozaków, nowego króla wybrano jednomyślnie. Cała procedura głosowania trwała zaledwie pół godziny. W niecałe cztery miesiące później władca założył koronę i przeszedł do historii jako Władysław IV Waza. Polscy szlachcicie nie dostrzegali lub nie chcieli dostrzegać aspiracji narodowych Ukrainy. Konflikty narastały, spory ze szlachtą stawały się coraz poważniejsze. W 16 lat od elekcji Władysława, doszło do zbrojnego powstania Bohdana Chmielnickiego. Do buntu Ukrainy doszło w krytycznym dla Rzeczypospolitej momencie. Wojny trwały długo, poważnie osłabiły możliwości wojskowe państwa i zaważyły na kluczowych porażkach pierwszej fazy szwedzkiego potopu w 1655 roku. Po tych wydarzeniach kraj de facto trzech narodów - Polski, Litwy i Ukrainy, nigdy już nie był w stanie odbudować swojej siły. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!