"Małżeństwo z Batorówną ostatecznie przypieczętowało awans Zamoyskiego na drugą osobę w państwie" - pisał historyk Paweł Jasienica, opisując jedno z największych wydarzeń towarzyskich w naszych dziejach. W 1583 roku ślub wziął hetman wielki koronny Jan Zamoyski - ten sam, który zbudował Zamość, posiadał kilkanaście miast, kilkaset wsi i nie tylko dowodził polskimi wojskami, ale był tak bogaty, że sam utrzymywał sześć tysięcy żołnierzy. Hetman wydarzenie zaplanował w najdrobniejszych szczegółach i miało przyćmić każde przyjęcie, jakie do tej pory widziała Rzeczpospolita. Polityczne małżeństwo Słusznie Jasienica wspominał o awansie hetmana, bo wybranka Zamoyskiego nie była byle kim. Gryzelda Batorówna była bratanicą króla Stefana Batorego. W tamtym czasie zbyt dobre urodzenie dziewcząt był ich przekleństwem. Związki małżeńskie królewien, księżniczek czy członkiń rodów królewskich często miały charakter polityczny i próżno w nich szukać choćby odrobiny miłości. W tym przypadku małżeństwo z Zamoyskim z jednej strony miało zwiększyć znacznie pochodzącego z Węgier rodu Batorych w Rzeczpospolitej, z drugiej świadczyło o pozycji hetmana, który nie tylko żenił się z bratanicą króla, ale w ten sposób otwierał sobie drogę do starań o koronę po śmierci Stefana. Plan się ostatecznie nie powiódł, ale to już zupełnie inna historia. Wróćmy więc do 12 czerwca 1583 roku, kiedy 14-letnia Gryzelda stanęła na ślubnym kobiercu w katedrze wawelskiej. Młody wiek panny młodej może dziwić, ale dla świata ówczesnej polityki nie był zdumiewający. Królowa Jadwiga miała 12 lat, kiedy wychodziła za Władysława Jagiełłę. W dniu ślubu Jan Zamoyski miał 41 lat i było to jego trzecie małżeństwo. Wielki ślub i wielkie wesele Ślubu i wesela nie można rozpatrywać w kategoriach normlanych uroczystości. Bawili się nie tylko goście Zamoyskiego, wśród których były najważniejsze osoby ze wszystkich stron Rzeczpospolitej. Bawił się cały Kraków na towarzyszących turniejach i zabawach. Na wstępie dokonajmy przeglądu przygotowanej przed wydarzeniem bielizny Zamoyskiego. Hetman do Krakowa przyjechał z 49 koszulami, z których trzy były przetykane srebrem, dziewięć złotem. Miał też 25 par ineksprymabli (tak wtedy mówiono na kalesony) i 19 ręczników. Po co te wyliczenia? Świadczy nie tylko o podejściu do higieny, ale też o długości imprezy. Wesele Zamoyskiego trwało 10 dni. Opisów wydarzenia jest co najmniej kilka, jeden z nich znamy dzięki pracy profesor Ewy Dubas-Urwanowicz, która wydała go w Białostockich Tekach Historycznych. Oryginalny rękopis należy do zbiorów Lwowskiej Narodowej Naukowej Biblioteki Ukrainy. Po uroczystościach ślubnych, główni goście udali się na obiad w obecności króla i królowej. Wieczór na Wawelu upłynął przy tańcach i zakończył się uroczystym odprowadzeniem panny młodej i pana młodego do wspólnej już komnaty. Opis każdego dnia wesela z osobna mógłby zająć dziesiątki stron. Dlatego wymienimy tylko ciekawsze wydarzenia. Jeden z dni weselnych w całości poświęcono na prezenty. Najpierw od Zamoyskiego dla żony. Były to przedmioty "z kamieńmi drogimi, łańcuchy, rostruchany (puchary) i kubki rozmaite. Altembasy, złotogłowy, srebrogłowy (tkaniny) na szaty". Potem podarunki składali król z królową, następnie wszyscy ważniejsi goście. Kolejna uroczystość odbyła się na zamku w Rabsztynie, gdzie goście weselni bawili przez kilka dni. Oprócz picia, jedzenia, tańców i gier, znów przyszła pora na prezenty, tym razem wręczane ważniejszym gościom przez hetmana. Król dostał drogiego konia. Z okazji wydarzeń weselnych, na zamku przygotowano specjalną salę, ozdobioną w rzeźby i herby. Był też pokaz wojska. Igrzyska w Krakowie Głównym i ostatnim wydarzeniem wesela można nazwać "gonitwy i igrzyska" na rynku w Krakowie. Wszystkie kamienice wokół placu zostały zarezerwowane dla gości. Pierwszym punktem był turniej na wzór rycerskich, w starym stylu. Żołnierze nacierali na siebie z kopiami. Było kilku rannych, jednemu z nich kopia przebiła rękę. Innemu zraniono konia, na co zareagował sam hetman Zamoyski i ofiarował śmiałkowi własnego wierzchowca. Następnie na rynek wjechał barwna procesja, jakiej Kraków jeszcze nie widział. Na czele pozłacany powóz z herbem Zamoyskich. Za nim służący ubrani w egzotyczne stroje, "za któremi szedł elephant, na którego na grzbiecie była wieża, z której rozmaite kunszty puszkarskie ogniste wychodziły". Elephant, czyli słoń. To nie koniec wrażeń i niezwykłych zwierząt, bo tuż za nim szły trzy wielbłądy, które transportowały pozłacaną broń różnego typu. Korowodowi stale towarzyszyło ośmiu trębaczy. Za zwierzętami na rynek wjechała kolejna procesja. Na kilku misternie ozdobionych wozach znajdowały się przebrane postaci antycznych bogów. Postaci dostały na rynku orła - symbol Królestwa Polskiego - "jakoby znać dawając, że dla nich takie szczęście w Królestwie i sława za fortunnym zwycięstwem na wszystkie nieprzyjacioły się rozciągała, a oni z tego się ciesząc, z Nieba na Ziemię zstąpili, obiecując szczęśliwe powodzenie". Dalej kolejne trzy wozy, na których zgromadzono symbole i makiety twierdz zdobytych podczas wojny z Moskwą. Dalej więźniowie moskiewscy i błazen, który się z nich naśmiewał. Procesję zamykali muzycy. Na koniec pojawił się jeszcze jeden orszak przebierańców, który dostarczył ostatni prezent dla Gryzeldy. Orszak dotarł do hetmana, Zamoyski odebrał wykonane ze złota jabłko i wręczył żonie. Smutny koniec Sześć lat po hucznym weselu, Gryzelda urodziła w siódmym miesiącu ciąży martwą córkę. Krótko później żona Zamoyskiego zaszła w kolejną ciążę. Dziecko, znów dziewczynka, urodziło się przedwcześnie, ale początkowo zdrowe. Niestety matka zachorowała na ospę. Choroba okazała się śmiertelna. Gryzelda Zamoyska zmarła 14 marca 1590 roku. To nie koniec tragedii, bo córka Zamoyskich zmarła w ciągu kolejnych dwóch tygodni. W późniejszych latach Jan Zamoyski ożenił się po raz czwarty. Barbara Tarnowska dała mu syna - Tomasza, który urodził się w 1594 roku. Był jedynym spadkobiercą fortuny ojca. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!