Strach w Gdyni. "Być może w tych lasach kryje się zabójca"

Anna Nicz

Anna Nicz

Aktualizacja
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
795
Udostępnij

- Napięcie jest z dnia na dzień coraz bardziej odczuwalne, być może w tych lasach kryje się zabójca - mówi Interii gdynianka. W lesie przy jej domu trwają poszukiwania Grzegorza Borysa podejrzanego o zabicie sześcioletniego syna.

Grzegorz Borys poszukiwany jest przez służby od piątku
Grzegorz Borys poszukiwany jest przez służby od piątkuArchiwum prywatne/Policja/ Piotr HukaloEast News

- Świadomość, że Grzegorz Borys prawdopodobnie zaplanował tę okrutną zbrodnię, przygotował się do ucieczki i ukrywania się w pobliskim lesie, wyzwala jeszcze większy niepokój - mówi Interii mieszkanka Fikakowa. Kobieta mieszka niecałe pół kilometra od bloku, w którym w piątek znaleziono ciało sześciolatka. Ma syna w wieku zabitego chłopca, ale jak mówi - nie znała ofiary.

Wtorek jest piątym dniem akcji poszukiwawczej Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo syna.

- Grzegorz Borys mógłby znajdować się za granicą, jednak intensywne poszukiwania wskazują, że z dużym prawdopodobieństwem jest gdzieś obok. Człowiek, który popełnia taką zbrodnię zapewne w obliczu zagrożenia, jakie może zauważyć w przypadkowym przechodniu, może zaatakować, bez względu zapewne, czy będzie to dorosły, czy dziecko - tego się boimy. Jak najmniej czasu spędzamy na terenie otwartym na dzielnicy - podkreśla kobieta.

Jak podkreśla, jest w kontakcie z innymi mieszkańcami, śledzi informacje na stronach miasta, policji, a także na grupach w mediach społecznościowych. - Policja osobiście ostrzega tych, którzy gdzieś się znajdują w pobliżu - dodaje.

- Działania po naszej stronie obwodnicy wczoraj się zintensyfikowały. W sobotę okazało się, że pan Grzegorz przekroczył obwodnicę. Od rana w okolicy zaczął latać helikopter Anakonda, potem dołączył do niego drugi - policyjny - relacjonuje z kolei Kinga Szostko z Fundacji Przedsiębiorcy Pomagają Gdynia. Kobieta mieszka w dzielnicy Dąbrowa, na zachód od ul. Górniczej, gdzie w piątek doszło do tragedii.

Szostko mieszka przy samym lesie, 100 m od ulicy Wiczlińskiej. - Już w sobotę rano rano były sygnały, że poszukiwany był widziany w okolicy rzeki Kaczej, którą widzę z okien. O 9:00 i u mnie i u sąsiadki byli policjanci, ściągnęli monitoring. Do północy nad okolicą latała Anakonda, przepiękna maszyna, ale bardzo hałaśliwa - opowiada Interii. Kobieta mówi o niepokoju, który pojawienie się maszyn wywołuje u najmłodszych. - Małe dzieci nie wiedzą co się dzieje, nie spały zbyt dobrze, rodzice tych najmniejszych tłumaczą im, że to helikopter Google robi zdjęcia i myślę, że to jest bardzo fajne wytłumaczenie tematu, bo jak rozmawiać z kilkulatkiem o morderstwie, kiedy nie ma takiej potrzeby - dodaje.

We wtorek wczesnym popołudniem helikopter znów pojawił się nad okolicą.

Helikopter nad obszarem poszukiwań Grzegorza BorysaFlight Radarmateriał zewnętrzny

Obława za Grzegorzem Borysem. Zakaz wchodzenia do lasu

O sytuacji Kinga Szostko rozmawia z sąsiadami, wspomina także o przepływie informacji na grupach w mediach społecznościowych. - Pojawia się tam dużo teorii spiskowych, specjalistów, jak przy każdym temacie. Robi się z tego zupełnie niepotrzebny szum informacyjny. Administratorzy nie powinni dopuszczać takich wątków, bo powoduje to dodatkowy strach i obawę w społeczeństwie - przyznaje.

W ostatnich dniach okolica, w której mieszka kobieta mocno się zmieniła. W mediach społecznościowych Szkoły Podstawowej nr 37 w Gdyni pojawiła się informacja o przedłużeniu zakazu opuszczenia budynku szkoły podczas przerw i przebywania na zewnątrz podczas lekcji wychowania fizycznego.

Mimo że sklepy, szkoły czy przedszkola są nadal otwarte, atmosfera jest pełna napięcia. - Osiedle jest wyraźnie opustoszałe. Wczoraj dostaliśmy komunikat o zakazie wchodzenia do lasu, ale niektórzy oczywiście wchodzą, relacjonując wycieczki w mediach społecznościowych. To jest utrudnianie śledztwa, ale niektórym brakuje wyobraźni. Napięcie w dzielnicy jest z dnia na dzień coraz bardziej odczuwalne, nie ma się co dziwić - być może w tych lasach kryje się zabójca - opowiada Szostko.

- Nie czuję się zbyt swobodnie ani na zewnątrz, ani wewnątrz. W końcu dzieje się to wszystko "pod moimi oknami". Nie widać sąsiadów tradycyjnie wchodzących z psami do lasu, na spacery czy pracujących w ogródkach. Widzę też taką solidarność, próbę pomocy. Gdy wczoraj wieczorem zaczął latać śmigłowiec, wszyscy oświetlili jak tylko można ogródki wokół domków. W okolicy widać dużo policjantów, są szczelnie porozstawiani, z lasu wychodzą pojedynczy żołnierze Formozy. Korki są olbrzymie, ale my w Gdyni jesteśmy akurat w tym temacie przez włodarzy "wytrenowani", więc i tutaj dostrzegam olbrzymią tolerancję - dodaje gdynianka.

- W niedzielę chciałam wyjść na spacer, ale jakoś ogarnął mnie strach - mówi Interii Katarzyna, która mieszka niedaleko ul. Górniczej. - Na ulicach pustka i cisza. Pod blokami tylko samochody. Nikt nie wyszedł nawet z psem. Nie ma dzieci, którym nawet pochmurne niebo nie przeszkadzało. W powietrzu "czuć napięcie" - przyznaje.

Jak opowiada, mieszkańcy po pracy szybko uciekają do domów, "jakby on szedł tuż za nimi". - W aptece, w sklepie, trolejbusie czy piekarni słychać tylko ciche rozmowy o nim i gdybania. Inni wpatrzeni w szyby jadącego autobusu czy trolejbusu. Na twarzach ludzi widać zadumę i spokój. Po prostu jest inaczej - dodaje Katarzyna.

O samej akcji poszukiwawczej mówi nam Anna: - Utrudnienia w ruchu przez radiowozy, tajniaków i żandarmerię. Ale dobrze, że jest taka mobilizacja.

- Dopiero chwilę temu otrzymaliśmy SMS-owy alert z prośbą o niewchodzenie do lasu - dodaje.

- Koleżanka nie wypuszcza swoich dzieci samodzielnie, na placu zabaw nie widać dzieci, a jak już są, to zawsze z kimś dorosłym - relacjonuje inna mieszkanka osiedla. - Cześć ludzi panikuje, inny żyją normalnie. Ja nie odczuwam jakiegoś strachu. Sytuacja jest uciążliwa, ponieważ przez patrole robią się korki na drodze - podsumowuje kobieta.

Gdynia. Grzegorz Borys poszukiwany

44-letni Grzegorz Borys jest podejrzany o zabójstwo swojego sześcioletniego syna. Do zbrodni doszło w piątek rano w bloku przy ul. Górniczej w Gdyni Fikakowie. Przyczyną śmierci była rozległa rana cięta na szyi sześciolatkaW mieszkaniu znajdowało się również ciało psa. Dobę po tym, jak Borys przepadł bez śladu, a służby rozpoczęły obławę, pojawiły się nagrania.

Na zapisie z kamery monitoringu, w posiadaniu którego ma być policja, widać, jak mężczyzna w piątek około godz. 7 rano biegnie w kierunku Źródła Marii znajdującego się na terenie kompleksu leśnego.

W sobotę wieczorem, za Grzegorzem Borysem wydano list gończyW niedzielę policja udostępniła nowe zdjęcia i nagrania, na których widać mężczyznę - jest to najbardziej aktualny wizerunek poszukiwanego zabezpieczony przez służby. Na opublikowanych materiałach Grzegorz Borys ubrany jest w ciemną kurtkę i spodnie, nosi czarne, przeciwsłoneczne okulary, pod szyją buffkę (tzw. komin) w kolorze khaki. Ma ze sobą również plecak.

We wtorek za Borysem wydano Europejski Nakaz Aresztowania.

Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Müller w ‘’Graffiti’’ o obietnicy Tuska: Bez zmian legislacyjnych odblokowanie KPO jest niemożliwe
      Müller w ‘’Graffiti’’ o obietnicy Tuska: Bez zmian legislacyjnych odblokowanie KPO jest niemożliwePolsat NewsPolsat News
      Przejdź na