Konflikt pomiędzy proboszczem parafii w Pszczółkach a radnymi dotyczy działki zlokalizowanej we wsi Skowarcz. Duchowny z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa chce postawić tam kościół. W tym celu zgłosił się do rady gminy z prośbą o odsprzedanie terenu. Kością niezgody okazała się cena, jak podaje "Gazeta Wyborcza", ksiądz chciał odkupić działkę z 99-procentową bonifikatą. Teren jest wart około dwa miliony złotych. Ksiądz przeklął radnych z ambony Radni prośbę księdza odrzucili, zdecydowali jednocześnie, że ten teren można sprzedać parafii, ale po cenie rynkowej. W odwecie duchowny miał mówić z ambony, że "jest mu przykro z powodu prorosyjskich zapędów urzędników w gminie Pszczółki". "Dalej mówił, że ich przeklina, i że na nich też przyjdzie pora, bo nie chcą wydać działki pod kościół" - pisze "GW". Ksiądz na profilu parafii w mediach społecznościowych opublikował zdjęcie krzyża, który miałby stanąć na placu parafialnym w Skowarczu. "Oto krzyż czekający na swojej miejsce na placu kościelnym w Skowarczu" - napisał. Poprosił też o gorącą modlitwę o to, by ten krzyż, a w przyszłości kościół, stanął w Skowarczu. "Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem" - napisał ksiądz. Duchowny zaprzecza Proboszcz zapytany o sprawę zaprzeczył, że użył słów o "prorosyjskich zapędach", jak i temu, że przeklinał radnych z ambony. - Jestem księdzem 38. rok i nigdy nikomu nie życzyłem źle. Jestem pełen życzliwości dla naszego wójta i radnych, ale mam swoje zadanie do wykonania - mówił.