Niedziela, późne popołudnie. Kiedy w okolicach Olchowca (gmina Dukla na Podkarpaciu) pojawiła się policja, było po wszystkim. Truchło zastrzelonego zwierzęcia leżało na łyżce traktora, wokół jego grzbietu rozlała się wielka plama krwi. Zdjęcia są na tyle drastyczne, że zdecydowaliśmy się ich nie publikować. - Z bardzo wstępnym ustaleń wynika, że podczas polowania doszło do postrzelenia wilka. Obecnie zatrzymano do sprawy jedną osobę, truchło zwierzęcia zostało zabezpieczone. Zatrzymanym jest osoba, która przewoziła ciało wilka - opowiada podkom. Paweł Buczyński z Komendy Miejskiej Policji w Krośnie. - Trzeba wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia. Należy teraz ustalić, kto oddał strzał do zwierzęcia, czy miał uprawnienia, czy był myśliwym. Musimy to wszystko szczegółowo zweryfikować - podkreśla. Wyjaśnijmy, że wilki są w Polsce pod ochroną i nie wolno ich zabijać podczas polowań. Potencjalny sprawca jest już jednak znany. Jak twierdzą rozmówcy Interii, chodzi o lokalnego notariusza, który miał towarzyszyć rolnikowi wiozącemu ciało. Chociaż został przyłapany na gorącym uczynku, bezpośrednim świadkom miał powiedzieć, że i tak nie są w stanie niczego mu zrobić. Jak przekazał nam Zenon Wojtas, mężczyzna był "najprawdopodobniej" pijany. Zdołał też uciec z miejsca zdarzenia. Ale po kolei. "Notariusz zastrzelił wilka" Zenon Wojtas jest biologiem i znanym miłośnikiem wilków. Jako ekspert od dużych drapieżników Magurskiego Parku Narodowego doskonale wie, co dzieje się na jego terenie. W niedzielę dotarła do niego informacja, że krośnieński notariusz najprawdopodobniej ustrzelił wilka. - Dowiedziałem się też, że będzie wieczorem jechał po wilka lub go zakopywał - relacjonuje nasz rozmówca. Wojtas postanowił osobiście zweryfikować niepokojące informacje. Między godziną 16 i 17 natknął się na dwóch mężczyzn. - Usłyszałem traktor, który jechał z lasu, dokładnie z rejonu, gdzie mógł zostać zastrzelony wilk. Pojazdem kierował rolnik, do którego gospodarstwa, na łyżce traktora, wieźli ciało. Obok łyżki szedł N. (chodzi o nazwisko prawnika i myśliwego - red.) - relacjonuje Interii. Biolog podbiegł do ciągnika, zaczął filmować i dopytywać, dlaczego zastrzelili zwierzę. - Brakowało im może 100 metrów, aby wilka wrzucili do pikapa i odjechali. Notariusz był prawdopodobnie pijany, wskazywał na to jego chwiejny krok i niezrozumiałe wypowiadanie się. Powiedział, że nic mu nie zrobimy. Wsiadł w pikapa i uciekł - wspomina strażnik leśny. - Przy policjantach rolnik powiedział, że tego wilka kazał mu zwieźć notariusz i to on go zastrzelił - zaznacza. Jak podkreśla rozmówca Interii, informacje o zabiciu wilka uzyskał od ludzi, którym "nie podobało się" to, co się stało. - Wilka postrzelono w miejscu, gdzie polowania organizuje koło łowieckie "Zacisze" z Krosna. W tym niedzielnym uczestniczył łowczy koła Jarosław Jaróg, strażnik straży Magurskiego Parku Narodowego - usłyszeliśmy od Wojtasa. Rozmówca Interii zwraca uwagę, że w ubiegłym roku, bardzo niedaleko miejsca, gdzie zastrzelono wilka, podczas polowania koła "Zacisze" zginął inny osobnik: młoda wilczyca. Legalne polowanie Interia skontaktowała się z Zarządem Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego w Krośnie. Z informacji, które uzyskaliśmy, wynika, że myśliwi wiedzą o zdarzeniu. Jak usłyszeliśmy, polowanie było legalne i zgłoszone. - Polowania zbiorowe odbywają się od października do końca stycznia, nawet lutego. W tym okresie organizuje je zarząd koła. Mamy też kalendarz uwzględniający gatunki dopuszczone do polowania i odstrzału - powiedział nam Bartosz Bialik, łowczy okręgowy i szef lokalnego PZŁ. - Każdy myśliwy, który bierze udział w polowaniu zbiorowym, jest odpowiedzialny za swoją decyzję. Jeśli doszło do nieprawidłowości, konsekwencje ponosi myśliwy, który się ich dopuścił. Na ten moment mówimy o domniemaniu - podkreśla. Jak usłyszeliśmy w krośnieńskim związku łowieckim, tamtejszy okręg ma ręce pełne roboty. - Stanowimy nadzór nad kołami, jest ich 33. Dziś skierowaliśmy wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego do okręgowego rzecznika dyscyplinarnego, Roberta Brulińskiego - przekazał Bialik. - Czekamy na wyniki. Jesteśmy w stałym kontakcie z policją i prokuraturą - dodaje. Urszula Pasławska, wiceprezes PSL oraz jedna z myśliwych zasilających ławy poselskie jest oburzona całą sytuacją. Jak mówi, nie słyszała o przypadku jak ten ujawniony w okolicach Krosna. - W podobnej sytuacji myśliwy na pewno usłyszy stosowne zarzuty. Z pewnością, jeśli ktoś łamie prawo, uderza to w całe środowisko - uważa parlamentarzystka. - Takie zachowanie jest zawsze źle oceniane przez innych myśliwych. Obserwujemy swoistą nagonkę, więc jeden przypadek rzutuje na wszystkich, a chodzi o 130 tys. ludzi w Polsce - mówi. Zabili samca alfa Zenon Wojtas podkreśla, że zastrzelony wilk był najpewniej samcem alfa, "głową rodziny". Przez bezmyślne zachowanie myśliwego zwierzęta mogą teraz stanowić problem dla okolicznych mieszkańców. Jeśli w ogóle przetrwają. - Ta grupa miała sześć młodych w tym roku. Będzie duży kłopot w okolicy z tymi wilkami, być może nie przeżyją zimy. Może dojść do sytuacji, że młode będą szukały łatwej zdobyczy. Nie będąc w stanie upolować jelenia, mogą zaatakować np. błąkającego się psa - podkreśla pracownik Magurskiego PN, który wezwał policję. Próbowaliśmy się dodzwonić zarówno do Jarosława Jaróga, który miał brać udział w polowaniu, jak również do notariusza, który miał zastrzelić zwierzę. Ten pierwszy wyłączył telefon, zaś według sekretarki notariusza prawnik nie pojawił się dzisiaj w pracy. "To jakieś pomówienie. Sprawą zajmuje się prawnik. Nie byłem na polowaniu" - powiedział "Gazecie Wyborczej" notariusz oskarżony przez biologa. Kara dla zabójcy zwierzęcia chronionego wynosi nawet trzy lata pozbawienia wolności. Jeśli potwierdzi się, że sprawcą jest notariusz, może go również spotkać odpowiedzialność dyscyplinarna. - Żeby sprawa zawisła przed sądem dyscyplinarnym, musi być wszczęte postępowanie. Robi to rada izby notarialnej na podstawie uchwały - tłumaczy mec. Tomasz Czyżewski, przewodniczący sądu dyscyplinarnego Izby Notarialnej w Warszawie. Wiktor Kazanecki, Jakub Szczepański