Warszawa przejęła budynek od ambasady Rosji. "Musieliśmy użyć siły"
W sobotę Warszawa weszła w posiadanie rosyjskiej szkoły przy ulicy Kieleckiej 45. - Musieliśmy użyć siły, żeby wejść na teren. Ślusarz pomógł sforsować drzwi - powiedział wiceprezydent stolicy Tomasz Bratek. Pracownikom postawiono wcześniej ultimatum. Do godziny 18:00 mieli opuścić placówkę. Rzeczniczka MSZ Rosji Marija Zacharowa skomentowała: Polska od lat narusza prawo międzynarodowe i umowy dwustronne.

Tomasz Bratek wyjaśnił, że czynności odbywały się od godzin porannych do godzin popołudniowych. - W ich trakcie musieliśmy użyć siły, żeby wejść na teren, na którym znajdują się dwa budynki. Na początku strona rosyjska odmówiła otwarcia bramy i furtek. Musieliśmy wezwać ślusarza, który z pomocą narzędzi wprowadził nas na teren tej posesji. Ślusarz pomógł też sforsować drzwi wejściowe - powiedział.
Po negocjacjach strona rosyjska opuściła teren
- Wtedy strona rosyjska zobaczyła, że nie odstąpimy od tych czynności i po negocjacjach, reprezentowana przez zastępcę ambasadora, postanowiła wydać nam klucze. Jednocześnie uzgodniliśmy tryb opuszczania, a tak naprawdę wydawania przedmiotów będących własnością pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej, które będą przez nich zabierane - dodał.
Wiceprezydent Bratek podkreślił, że wedle oświadczenia strony rosyjskiej mieszkało tam 27 osób, które dobrowolnie opuściły nieruchomość i otrzymały zapewnienie, że wszystkie rzeczy do nich należące i stanowiące również wyposażenie szkoły, zostaną im przez miasto przekazane.
Zaznaczył, że przejęta nieruchomość jest w dobrym stanie i może służyć na cele edukacyjne. - Zamierzamy wystąpić do wojewody mazowieckiego o przekazanie tej nieruchomości na cele oświatowe. Tak, by móc skutecznie walczyć z trudnościami związanymi z podwójnym rocznikiem. Dzięki czemu będziemy mogli te sale wykorzystywać na cele edukacyjne - dodał.
- W dniu dzisiejszym nieruchomość zostanie zabezpieczona przez pracowników ochrony. Budynki zaraz po majówce zostaną zinwentaryzowane i sprawdzone pod kątem tego, na ile ten stan odpowiada potrzebom placówek edukacyjnych - powiedział. -Na pierwszy rzut oka wydają się spełniać te wymagania - ocenił.
Rosja zasłania się immunitetem
Wiceprezydent stwierdził, że po wyrokach była prowadzona korespondencja ze stroną rosyjską, która nie chciała wydać tej nieruchomości. - Strona rosyjska bezprawnie powołuje się na fakt, że jest to teren placówki dyplomatycznej, a on nigdy takim terenem nie był - podkreślił.
- Przejęcie komornicze odbyło się na wniosek Miasta Stołecznego Warszawy złożony w pełnym porozumieniu z MSZ na podstawie wyroku sądowego przyznającego państwu polskiemu prawo własności tego budynku, od lat nielegalnie dzierżonego przez rosyjską ambasadę - wyjaśnił rzecznik resortu spraw zagranicznych Łukasz Jasina.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podkreślił, że zajęcie budynku nastąpiło na podstawie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z 18 stycznia 2016 roku. Dodatkowo Rosja została zobowiązana do zapłaty ponad 31 mln zł wraz z odsetkami za bezprawne zajmowanie szkoły przy Kieleckiej 45.
Bój sądowy o nielegalnie zajmowany budynek
Wiceprezydent Warszawy przypomniał historię budynku przy ulicy Kieleckiej 45. Od strony ulicy Kieleckiej jest to budynek historyczny. W 1936 roku nabył go Jan Kiepura. Po wojnie komuniści przejęli budynek w drodze dekretu warszawskiego, tak jak i wszystkie nieruchomości w Warszawie. W 1953 roku Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało ten budynek nieodpłatnie na nieograniczone w czasie użyczenie Ambasadzie Radzieckiej w Warszawie. W 2010 roku miasto wypowiedziało umowę stronie rosyjskiej, a od 2011 roku prowadziło czynności sądowe zmierzające do uzyskania odpowiedniego tytułu egzekucyjnego.
W sobotę po południu na bramie wjazdowej została zawieszona żółta tablica z napisem: "Nieruchomość Skarbu Państwa".
Marija Zacharowa: Prowokacja
Sprawę zajęcia budynku wykorzystywanego przez ambasadę Rosji skomentowała na Telegramie rzeczniczka rosyjskiego MSZ: "Warszawa od wielu lat łamie prawo: prawo międzynarodowe, umowy dwustronne i ustawodawstwo krajowe. Zachowuje się w sposób wyzywający i bezprawny, co można scharakteryzować jednym słowem - prowokacja".
Andrej Ordasz, radca w ambasadzie Rosji w Polsce, powiedział agencji TASS, że w szkole było 29 osób, w tym dzieci. Dodał, że polskie władze zezwoliły pracownikom ambasady na wywiezienie sprzętu w ciągu tygodnia.