Strażnicy miejscy myśleli, że to dzik. W zaspie leżała pijana kobieta

Oprac.: Dawid Zdrojewski
Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii. W trakcie patrolu Strażnicy Miejscy zauważyli, że w pobliskich krzakach "coś" się rusza. Myśleli, że to dzik. Okazało się jednak, że to kompletnie pijana kobieta leżała w śnieżnej zaspie.

Do zdarzenia doszło w środę w warszawskim Międzylesiu. Funkcjonariusze Strżyy Miejskiej, którzy około godziny 20:30 przejeżdżali al. Dzieci Polskich zauważyli, że w pobliskich krzakach "coś" się rusza.
- To teren sąsiadujący z lasem, więc w pierwszej chwili pomyślałem, że może to być dzik, bo wcześniej otrzymywaliśmy już zgłoszenia o tych zwierzętach. Wysiedliśmy z radiowozu, by to sprawdzić. Było ciemno, nikt tamtędy o tej porze nie chodzi. Gdy podeszliśmy do zaspy śnieżnej, zobaczyliśmy kobietę. Była tak pijana i zmarznięta, że nie była w stanie się podnieść. Na gołych nogach miała tylko klapki - mówi st. insp. Sławomir Ołowski.
Warszawa: Pijana kobieta leżała w zaspie
Funkcjonariusze wyjęli z apteczki koc termiczny i okryli kobietę. Wezwali też pogotowie ratunkowe. Nietrzeźwa była mocno wychłodzona, ale nie było konieczności przewiezienia jej do szpitala. Zdecydowano więc o wezwaniu radiowozu przystosowanego do przewozu osób nietrzeźwych i odwiezieniu 60-latki do Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych (SOdON).
- Ratownicy przyznali, że kobieta miała bardzo dużo szczęścia. Temperatura powietrza wynosiła wtedy minus sześć stopni Celsjusza. Gdyby nietrzeźwa poleżała tam dłużej, z pewnością by zamarzła - dodaje funkcjonariusz.
W drodze do SOdON strażnicy powiadomili ośrodek udzielającym pomocy osobom w kryzysie bezdomności.