Akcja "Warszawa chroni" ruszyła, a w jej ramach ratusz wraz ze służbami mundurowymi chcą edukować mieszkańców, w jaki sposób postępować, aby nie narażać się na groźne sytuacje. Tematyką pierwszego dnia jest bezpieczeństwo drogowe i z tego względu w poniedziałek, w różnych punktach stolicy, napotkać można policjantów oraz strażników miejskich rozdających ulotki. Treść zamieszczonych na nich porad wywołała jednak mieszane uczucia. Na karteczkach czytamy m.in., by przez ulice przechodzić "wyłącznie w miejscach wyznaczonych", nosić odblaski po zmroku i gdy występują trudne warunki atmosferyczne, jak również, aby nie wybiegać na zebrę nawet, gdy świeci się zielone światło, bo kierowcy muszą mieć czas na reakcję. Znalazła się również zachęta, by "nie korzystać z telefonu i innych urządzeń elektronicznych" podczas przechodzenia przez jezdnię. Policja i straż miejska rozdają ulotki. Reakcja aktywistów Ulotki pouczają dodatkowo, iż pieszy na przejściu ma pierwszeństwo przed nadciągającym pojazdem, chyba że jest to tramwaj. Czego więc się tyczą największe kontrowersje? Wspomnianego punktu mówiącego o "wyznaczonych miejscach", gdzie drogę przekracza się na własnych nogach oraz faktu, że druk poucza wyłącznie pieszych, a siedzących za kółkiem już nie, choć tym drugim też nieraz zdarza się korzystać z telefonów niezgodnie z przepisami i rozsądkiem. Inni zwracają uwagę, że ulotki kolportują funkcjonariusze, nie zajmując się tym samym codziennymi obowiązkami. Pomysł wydania takiej ulotki w mocnych słowach skrytykowała chociażby Dorota Spyrka, radna dzielnicy Praga-Południe z Partii Razem. "Czy kierowcy dostają podobną listę? Np. 1. Nie z...j po drogach na zabicie. 2. Zwalniaj przed przejściem. 3. Dostosuj prędkość do warunków panujących na drodze. Dostają?" - zapytała na platformie X. Natomiast Marek Borkowski, radny PiS także z Pragi-Południa, przypomniał o "wakatach w stołecznej policji i straży miejskiej". "No chyba nie do końca, skoro funkcjonariusze mają czas rozdawać ulotki na rondzie Wiatraczna" - stwierdził w internetowym wpisie. Problem braku wystarczającej liczby rąk do pracy w warszawskiej straży miejskiej nagłaśnia również grupa "Stop Cham Warszawa", do której należy Marek (zbieżność imion z radnym PiS). Jak zauważa, wakatów w stołecznej formacji jest tak dużo, że "codziennością jest czekanie długie dnie lub godziny przy najpilniejszych interwencjach, takich jak cały zablokowany chodnik, przez co piesi muszą poruszać się jezdnią". - Albo pojazdy zaparkowane przed przejściem dla pieszych lub nawet na pasach, co przez ograniczenie widoczności prowadzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji - dodaje. "Warszawa chroni". Mieszańcy dostają ulotki z błędami? "Stop Cham Warszawa" śledziło poniedziałkową konferencję prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, który uznał, iż właśnie bezpieczeństwo na drogach jest priorytetem. - Ale jednocześnie umywał ręce, sugerując, że piłka jest po stronie policji, a miasto zachowuje się w tej sprawie wzorowo. - Jest to nieprawda. Nie powinien zasłaniać się wakatami w policji, jeśli jedyna podległa mu służba mundurowa ma od lat blisko 300 wakatów - mówi Interii Marek. Nasz rozmówca wraca też do instrukcji z ulotek, które - w jego ocenie - zawierają "nieprawdziwe stwierdzenia". - Wprowadzają w błąd, jakoby można było korzystać jedynie z wyznaczonych przejść dla pieszych. To taki drogowy odpowiednik "greenwashingu". Funkcjonariusze biegają z ulotkami, a mieszkańcy chodzą po jezdni, bo nie mogą doczekać się na patrol w sprawie zastawionego chodnika czy pasów. Absurd. Wolimy konkrety zamiast akcji PR-owych - kwituje. Akcja ratusza i mundurowych nie przekonuje też Jana Mencwela, radnego m. st. Warszawy z ramienia organizacji "Miasto jest Nasze". - Ona powinna być przede wszystkim skierowana do kierowców: informować ich, że mają obowiązek ustąpić pieszym pierwszeństwa, o konsekwencjach przekroczenia prędkości, a one są bardzo poważne - wylicza w rozmowie z Interią. Mencwel nie ma wątpliwości, że kampania jest niewłaściwie przeprowadzona. - To tak, gdybyśmy działania informacyjne o szkodliwości palenia kierowali do niepalących wdychających dym. Mówiłaby o tym, jak odsunąć się od palacza. Tymczasem za prawie 90 proc. wypadków w Warszawie odpowiadają kierowcy - dodaje. Ulotki dla pieszych w Warszawie. Jan Mencwel: Próba zrobienia czegoś na odwal się Radny również zwraca uwagę na wątek o konieczności przechodzenia wyłącznie po pasach - precyzuje, że jeśli zebra jest oddalona o co najmniej 100 metrów, ulicę można pokonać nie tylko w wyznaczonym miejscu. - Nie chcę zachęcać do przechodzenia poza pasami, ale też nie twórzmy przekazu sprzecznego z przepisami. A odblaski mają sens w miejscach słabo zabudowanych: wzdłuż drogi i bez chodnika. Warszawa wydała bardzo duże środki na poprawę oświetlenia, co się udało i jakie ma znaczenie, czy pieszy będzie nosił odblaski? - zastanawia się. Według naszego rozmówcy mamy do czynienia z "próbą zrobienia czegoś na odwal się", aby udowodnić, że ratusz podejmuje jakieś kroki. - Trzeba edukować systematycznie, moje dzieci miały pogadankę w szkole o bezpieczeństwie ruchu drogowego, bo zasad poruszania się trzeba uczyć od małego, ale rozdawanie randomowym ludziom ulotek zachęcających do odblasków jest pozbawione sensu - uważa Mencwel. O zarzuty kierowane wobec władz Warszawy próbowaliśmy zapytać biuro prasowe ratusza, lecz nie udało nam się z nim skontaktować. Rozmawialiśmy jednak z st. insp. Sławomirem Smykiem, rzecznikiem stołecznej straży miejskiej. - Akcja nie utrudnia naszych codziennych działań, wpisuje się ona w zapisy ustawy o naszej formacji i nałożone na nią zadania. Patrole dysponowane są jak zawsze - zapewnia. Władze Warszawy: Na stołecznych ulicach jest coraz bezpieczniej Na oficjalnej stronie Urzędu m. st. Warszawy podano w poniedziałek, że "w najbliższych latach stolica przeznaczy dodatkowe 164 mln złotych na poprawę bezpieczeństwa na drogach", a wniosek o przyznanie tej kwoty w połowie października rozpatrzą radni. "Dodatkowe środki zostaną rozłożone na cztery lata. Celem jest dokończenie programu przebudowy przejść dla pieszych ocenionych najniżej w audycie bezpieczeństwa" - zaznaczono. Jak podkreśla ratusz, "działania na poprawę bezpieczeństwa na stołecznych ulicach przynoszą efekty". "Liczba ofiar wypadków drogowych jest zdecydowanie niższa od średniej krajowej oraz unijnej i wciąż spada. Ponadto od października w Zarządzie Dróg Miejskich, który był odpowiedzialny za audyt przejść, zostanie wydzielony nowy pion ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. W skład jego zadań wejdzie m.in. nadzór nad realizacją nowego programu bezpieczeństwa ruchu drogowego i organizacją ruchu czy kontynuacja projektu "Droga na szóstkę" (bezpieczeństwo pod szkołami)" - wyjaśniono. Inicjatywa "Stop Cham Warszawa" przekazała, że w niedzielę skierowała do Rafała Trzaskowskiego "wniosek o uwzględnieniu w budżecie miasta na 2025 roku dofinansowania straży miejskiej w wysokości 100 mln zł". - Jest to kwota, na którą miasto może sobie pozwolić - w szczególności, że prezydent podkreśla, że bezpieczeństwo to dla niego priorytet, a dzięki reformom rządowym finanse samorządów poprawiły się. Ostatni nasz wniosek sprzed kilku miesięcy o dofinansowanie Straży Miejskiej nie spotkał się z uznaniem prezydenta. Liczymy, że ten spotka się ze zrozumieniem - tłumaczy Marek. W ramach warszawskiego tygodnia bezpieczeństwa wtorek poświęcony będzie na naukę pierwszej pomocy, a środa z kolei ma być dniem edukacji i alarmowania; wtedy właśnie mieszkańcy miasta słyszeć będą przez trzy minuty dźwięk syren. Czwartek upłynie pod znakiem bezpieczeństwa kobiet, piątek przewidziano jako dzień konsultacji, a w weekend zaplanowano piknik w Parku Świętokrzyskim. Wiktor Kazanecki ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!