Pożar centrum handlowego przy ul. Marywilskiej na warszawskiej Białołęce wybuchł w niedzielę po godz. 3 nad ranem. Ogień prędko objął cały kompleks, gdzie znajdowało się setki stoisk, zwłaszcza z odzieżą. Funkcjonowały tam również punkty usługowe czy restauracje. Wiele z tych przedsiębiorstw to małe firmy rodzinne, ponadto na życie zarabiali tam obcokrajowcy. Na razie nie ma informacji, by ktoś zginął lub został ranny. Chociaż na miejscu nadal trwa akcja służb, jest już pewne, że handlowy obiekt w północno-wschodniej części Warszawy nie będzie nadawał się do użytku. Zarządza nim prywatna spółka, lecz grunt, na którym znajdują się obecnie zgliszcza, należy do miasta. Marywilska spłonęła. Ratusz: Kupcy nie zostaną bez pomocy Interia zapytała rzeczniczkę ratusza Monikę Beuth, czy władze Warszawy mają możliwość pomóc handlarzom, a jeśli tak, w jaki sposób? - Dzisiaj skupiamy się na zabezpieczeniu terenu hali, natomiast natychmiast zaczniemy to analizować - odpowiedziała. Jak uściśliła, stołeczny magistrat zamierza zorganizować spotkanie z handlarzami, a w możliwą pomoc dla kupców zaangażowany zostanie wojewoda, a więc przedstawiciel rządu w regionie mazowieckim. - Pożar to dla handlarzy bez wątpienia tragedia. Nie zostaną pozostawieni bez pomocy - zapewniła. Niedzielne zdarzenie nazwała "dramatem, który dotknie wiele osób". - Na pewno będą działania, spotkania i rozmowy, a także pakiet rozwiązań (pomocowych - red.) - wyliczyła. Podkreśliła jednocześnie, że na razie za wcześnie jest, by informować o konkretnych pomysłach czy terminach. Później ratusz wydał komunikat dla mieszkańców Białołęki. "Pożar Hali Marywilskiej został opanowany, trwa dogaszanie (jeszcze przez kilka godzin), dlatego na miejscu cały czas pracują zastępy PSP. Strażacy wykonali też odpowiednie pomiary i nie stwierdzili skażenia wody i powietrza. W tym momencie sprawą zajmuje się straż pożarna i policja. Nie zbliżajcie się do miejsca wydarzenia" - czytamy. Pożar Marywilskiej. Straż pożarna: Dachu już nie ma, towar spłonął Głos w sprawie pożaru zabrała też szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Anna Maria Żukowska. Przypomniała, że Marywilska była miejscem pracy setek osób, a dla tysięcy warszawiaków - punktem, gdzie mogli zrobić zakupy. "Miejsce spotkań wielu kultur. Ogromna tragedia dla kupców. Czy przypadkowa? Można wątpić. Będę interweniowała o pomoc dla kupców i pracowników u premiera" - zapowiedziała. Przed godz. 8:00 główny komendant straży pożarnej mówił o szczegółach akcji gaśniczej przy Marywilskiej. Jak opisywał, strażacy nie mogli wchodzić głęboko do środka płonącej hali, bo jej elementy zawalały się. - Niestety, oddzielenia przeciwpożarowe (między częściami kompleksu - red.) nie były zamknięte - powiedział nadbryg. Mariusz Feltynowski. Jego zdaniem to "bardzo dziwna sytuacja, że po 11 minutach (kiedy wykonano rozpoznanie - red.) była objęta pożarem tak wielka powierzchnia". Uściślił, że płomienie objęły niemal 100 proc. obiektu, a cały znajdujący się wewnątrz towar - chociażby tekstylia czy elektronika - uległ spaleniu. - Dachu już nie ma, wszystkie konstrukcje są powyginane - dodał. Alert RCB w Warszawie. Apel o noszenie maseczek. Dym jest szkodliwy Centrum handlowe miało ponad 60 tys. m kw. powierzchni., powstało w 2010 roku. Biznesy prowadzili tam m.in. ci przedsiębiorcy, którzy wcześniej handlowali na placu Defilad, a kiedyś - na Jarmarku Europa na terenie dawnego Stadionu Dziesięciolecia, gdzie dziś stoi Stadion Narodowy. W Warszawie i powiatach warszawskim zachodnim, legionowskim oraz nowodworskim obowiązuje alert RCB w związku z pożarem hali przy ul. Marywilskiej. "Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna" - podano. Były główny inspektor sanitarny Marek Posobkiewicz radził w Polsat News, by jeśli ktoś musi wyjść na zewnątrz, nałożył na usta i nos maseczkę. - Jeżeli ktoś może przenieść się na dziś do rodziny, znajomych, oddalonych od tego miejsca, powinien to zrobić (...). Substancje chemiczne, w tym przypadku dużo plastiku, elektroniki, mogą spowodować ostre zatrucie przy inhalacji dymu, uszkodzić oskrzela, płuca. To konsekwencje na przyszłe życie - tłumaczył. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!