Piw Paw Parkingowa to jeden z tych lokali na gastronomicznej mapie stolicy, który w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy zyskał ogromną popularność nie tylko wśród warszawiaków, ale i mieszkańców całej Polski. Wszystko za sprawą właściciela, który w trakcie lockdownu spowodowanego pandemią koronawirusa, mimo restrykcji wprowadzonych przez rząd, nie zamierzał zamykać drzwi dla swoich gości. Mówiono wówczas, że Michał Maciąg "stał się idolem antycovidowców". Piw Paw a walka z obostrzeniami Przypomnijmy, że zgodnie z ówczesnymi zarządzeniami epidemiologicznymi, w całej Polsce obowiązywał zakaz działalności stacjonarnej gastronomii. Możliwe było jedynie oferowanie posiłków na wynos oraz w dowozie. Michał Maciąg robił jednak wszystko, by klienci lokalu mogli korzystać z jego pełnej oferty również wewnątrz. Aby było to możliwe, pub zlokalizowany przy ulicy Parkingowej kilka razy zamieniał się m.in. w muzeum, basen czy też manufakturę maseczek. Pub jednak był wielokrotnie kontrolowany przez pracowników sanepidu, nierzadko w asyście policji, a właściciel otrzymywał wysokie mandaty. Moment kulminacyjny miał miejsce 4 marca 2021 roku, gdy funkcjonariusze zarekwirowali zapasy zgromadzonego w lokalu piwa, a kilka dni później cały towar. Wówczas doszło do awantury pomiędzy właścicielem a policjantami. Mężczyzna został zatrzymany na 48 godzin, choć prokuratura wnosiła o trzymiesięczny areszt. Sąd oddalił ten wniosek. - Asystowaliśmy przy czynnościach tych służb, ale jednocześnie podjęliśmy interwencję we własnym zakresie, gdyż podejrzewaliśmy, że w lokalu sprzedawany jest alkohol bez wymaganych koncesji i faktycznie okazało się, że właściciel sprzedawał alkohol niezgodnie z warunkami zezwolenia - mówił wówczas rzecznik śródmiejskiej policji Robert Szumiata. Niedługo później okazało się, że lokal został zamknięty na stałe. Właściciel pubu wygrał sprawę w sądzie. Czekał na to półtora roku Po półtora roku od opisywanych wydarzeń, Michał Maciąg opublikował w mediach społecznościowych wpis dotyczący wyroku sądu w sprawie skargi właściciela lokalu na decyzję Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. "Ponad półtora roku zajęło państwu rozpoznanie sprawy i przyznanie, że szykany na zlecenie, wykonywane przez 'wszystkie możliwe służby' i systemowe nękanie było bezprawne i nielegalne" - napisał na Facebooku Michał Maciąg. W dokumencie dołączonym do wpisu czytamy, że sąd uchylił zaskarżoną decyzję o zamknięciu lokalu, umorzył postępowanie administracyjne oraz nakazał MPWIS wypłacenie na rzecz właściciela lokalu 697 złotych tytułem zwrotu kosztów sądowych.