Współorganizatorem marszu, który odbędzie się pod hasłem "Miała na imię Liza", jest Fundacja Kraina. Według tej organizacji po ataku na młodą kobietę "potrzebny jest nasz słuszny gniew". "Ubierzcie się na czarno, upamiętnijcie Lizawietę, jak czujecie, że będzie najbardziej godnie" - przekazała. Jak czytamy w opisie wydarzenia, zmarła 25-latka miała brązowe oczy, talent do projektowania czapek, a do naszego kraju przyjechała jako uchodźczyni z Białorusi. "Nie dowiemy się już, o czym marzyła i co planowała. Nikt nie zareagował, nikt nie zadzwonił na 112" - napisano. Zdaniem organizatorów "trzeba zareagować teraz", bo "jesteśmy jej to winni". "Wychodzimy na ulicę w jej imieniu i w imię pamięci wszystkich kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Nie chcemy już się bać. Nie chcemy, żeby bały się nasze córki i osoby, które przyjechały do Polski szukać bezpieczeństwa" - stwierdzili. "Mamy dość życia w niebezpieczeństwie" Jak podkreślili organizatorzy, to, co spotkało Lizawietę, mogło dotknąć każdą inną kobietę. "Wychodzimy na ulicę, żeby o Lizie nie zapomniano. Żeby ulice były dla nas wreszcie bezpieczne" - dodali. Są również zdania, że prawo w Polsce musi się zmienić, bo obecne "nie chroni w żaden sposób osób doświadczających przemocy, które 'nie krzyczały' - i to żądanie zamierzają przedstawić politykom. "Mamy dość życia w niebezpieczeństwie i strachu przed przemocą seksualną" - dodali. Zaapelowali ponadto do uczestników, by zebrali się w środę o 18:00 przy ulicy Żurawiej 47 - w miejscu, gdzie doszło do zbrodni. "Stamtąd przejdziemy pod Pałac Kultury. Ubierzcie się na czarno, upamiętnijcie Lizawietę, jak czujecie, że będzie najbardziej godnie. Nie chcemy się bać, kiedy idziemy same. Lizaweta szła sama. Teraz musimy pójść wszyscy" - podkreślili, dodając, że "milczenie nie oznacza zgody", lecz "może być krzykiem o pomoc". Z tego względu pochód będzie odbywał się właśnie w ciszy. Śmierć Lizy. Dorian S. z zarzutami Białorusinka została zaatakowana 25 lutego wcześnie rano, gdy szła ulicą Żurawią. Nie jest to główna droga, lecz znajduje się w centrum Warszawy. Napastnikiem był młodszy o dwa lata Dorian S. Mężczyzna zmusił Lizawietę, by poszła z nim do bramy. Na kamerze monitoringu widać, iż wówczas ulicą przechodziły inne osoby. Nikt jednak nie zareagował. 25-latkę, która została wykorzystana, odnalazł dozorca i zawiadomił służby. Młoda kobieta ciężkim stanie trafiła na oddział intensywnej terapii. O jej śmierci dowiedzieliśmy się w piątek. Dorian S. jest Polakiem i mieszkańcem Warszawy. Został zatrzymany po kilku godzinach od ataku. Sąd tymczasowo go aresztował, usłyszał również zarzuty. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!