"Policjanci z Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV zatrzymali 31-latka, który dzisiaj rano, na rondzie Tybetu, na przejściu dla pieszych potrącił mężczyznę. Pokrzywdzony w ciężkim stanie trafił do szpitala. Ustalenie i zatrzymanie sprawcy wypadku było dla stołecznych policjantów priorytetem" - informuje w komunikacie Komenda Stołeczna Policji. "W jego poszukiwania, od wczesnych godzin porannych, byli zaangażowani policjanci z wszystkich Komend Rejonowych, Powiatowych, Oddziału Prewencji Policji oraz Wydziałów Komendy Stołecznej Policji. Czynności w toku" - dodano w oświadczeniu. Warszawa, wypadek na Woli. Media: Sprawca to Tomasz U., były kierowca autobusu Według nieoficjalnych ustaleń Polsat News, 31-letni kierowca to były kierowca autobusu, który pod koniec czerwca 2020 roku spowodował tragiczny wypadek na moście Grota-Roweckiego. Kierowany przez niego autobus linii "186" przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu. Zginęła pasażerka, 22 osoby zostały ranne. Wymiar sprawiedliwości skazał go na siedem lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jednak do Sądu Apelacyjnego została skierowana apelacja w tej sprawie. Mężczyzna ma aktywny zakaz prowadzenia pojazdów. Oficer prasowy z Komendy Stołecznej Policji przekazał Interii, że 48-letni poszkodowany jest w stanie ciężkim, ale żyje. Warszawa. Wypadek na rondzie Tybetu. Pieszy potrącony przez kierowcę SUV-a Do groźnego zdarzenia doszło w godzinach porannych na rondzie Tybetu w ciągu ulicy Kasprzaka na pasach w stronę ulicy Połczyńskiej. Według nieoficjalnych informacji poszkodowany 48-latek potrącony przez kierowcę czarnego SUV-a przechodził przez pasy na czerwonym świetle. Siła uderzenia była na tyle duża, że mężczyzna upadł kilkadziesiąt metrów od zebry. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, ale ostatecznie ranny trafił do szpitala karetką, która szybko pojawiła się na miejscu wypadku. To kolejny tak groźny wypadek na ulicach stolicy. Wciąż nie milkną echa zbrodni, do której doszło 15 września. Na ruchliwej Trasie Łazienkowskiej kierowca volkswagena najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne. Drugim z aut jechała czteroosobowa rodzina. W wyniku zderzenia zginął 37-letni mężczyzna. Do szpitala przewieziono trzy osoby z forda: 37-letnią kobietę oraz dwoje dzieci. Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Prezydent Warszawy o "mordercach drogowych" podejrzanym o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym jest Łukasz Ż. Mężczyzna był poszukiwany listem gończym, a obecnie przebywa w areszcie śledczym na terenie Niemiec. Trwa procedura wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania. Ż. kierował volkswagenem wbrew zakazowi prowadzenia pojazdów, a następnie zbiegł z miejsca wypadku. Grozi mu od dziewięciu miesięcy do 12 lat więzienia. "Nie ma zgody na to, aby nasze ulice były torami" - napisał w mediach społecznościowych po wypadku prezydent Warszawy. I zapowiada kroki w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom miasta. Rafał Trzaskowski we wpisie dodał, że "mordercy drogowi powinni być skutecznie ścigani i osądzani". Polityk ujawnił, że razem z właściwym ministrem oraz innymi samorządami przygotowywany jest projekt dotyczący fotoradarów. "Tak, aby zarządzające całą siatką dróg i ulic miasta miały prawo montować je samodzielnie" - wskazał. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!