Jak poinformowała na swojej stronie internetowej płocka Straż Miejska, w niedzielę około godziny 17:30 patrol zauważył samochód marki Daewoo Lanos zaparkowany w niedozwolonym miejscu. Osobówka znajdowała się w pobliżu skrzyżowania ulic Sienkiewicza i Bielskiej w Płocku w niedozwolonym miejscu. Odległość auta od skrzyżowania i przejścia dla pieszych była mniejsza niż 10 metrów. Nieprawidłowo zaparkowany pojazd przyciągnął uwagę patrolu, jednak większe zdziwienie funkcjonariuszy wywołali nieoczekiwani pasażerowie daewoo. Kiedy pełniące służbę strażniczki podeszły do auta, zauważyły, że w środku znajduje się dwójka dzieci - 10-letni chłopiec i jego dziewięciomiesięczna siostra. W pojeździe były również kluczyki, nie trudno było więc o kradzież stojącego na ulicy samochodu i uprowadzenie dwojga małych dzieci. Jak informuje straż miejska w swoim komunikacie, szyby auta były opuszczone, jednak ze względu na panującą tego dnia wysoką temperaturę, wewnątrz auta było bardzo gorąco. Temperatury w Płocku w niedzielę dochodziły ok. 30 stopni Celsjusza. Dzieci w rozgrzanym aucie. Matka odeszła do solarium Zapytany przez funkcjonariuszki chłopiec wytłumaczył, że jego mama jest w solarium. Po około 10 minutach do patrolu strażniczek podeszła kobieta, matka dzieci. 36-latka przyznała, że zostawiła dzieci same w aucie, by skorzystać z wizyty w solarium. Jak jednak stwierdziła, jej nieobecność miała trwać jedynie 8 minut. Według komunikatu straży miejskiej kobieta była zdziwiona interwencją. Na tym jednak się nie skończy. Sprawa 36-latki zostanie przekazana do sądu rejonowego. Wydział rodzinny i nieletnich ma ustalić, czy mieszkanka Płocka dopuściła do narażenia swoich dzieci na sytuację niebezpieczną dla ich zdrowia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!