Dr Hanna Machińska, była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, poinformowała we wtorek, że rano na stołecznym Krakowskim Przedmieściu zatrzymała ją policja. Mundurowi mieli zażądać "podania celu i miejsca", gdzie się udawała. Nieopodal, na placu Piłsudskiego, trwały wówczas uroczystości związane z tzw. miesięcznicą smoleńską. Brali w nich udział politycy PiS. "Dzisiejszy ranny obraz Krakowskiego Przedmieścia pokazuje czym jest państwo policyjne. Zostałam zatrzymana przez Policję, która zażądała podania celu i miejsca, w którym się udaję. Odmówiłam. Eskortowano mnie do UW (Uniwersytetu Warszawskiego - red.), mimo protestu" - przekazała dr Machińska na platformie X. W rozmowie z Interią prawniczka opisała, że szła Krakowskim Przedmieściem około godz. 7:50, ponieważ za 10 minut miała rozpocząć wykład na UW. Wtedy właśnie miała zatrzymać ją policja. Dr Hanna Machińska: Policja chciała mnie eskortować. Mówiłam "proszę odejść" Dr Machińska dodała, że funkcjonariusze wypytywali ją, dokąd zmierza, jednak ta odmówiła udzielenia im odpowiedzi, "bo nie ma powodów, aby policja zadawała mi w miejscu publicznym tego typu pytania". - Nie jestem zatrzymana ani podejrzana. W związku z tym powiedziałam, że nie (odmówi udzielenia odpowiedzi na pytanie mundurowych - red.), więc policja powiedziała, że mają rozkaz i powiedzieli, że będę eskortowana - przekazała. Jak dodała, dostała informację, że "wiele osób będzie eskortowanych przez policję". - Powiedziałam, że kategorycznie nie życzę sobie żadnego eskortowania. Mówiłam: "Proszę ode mnie odejść, bo czuję się niebezpiecznie, zagrożona" - powiedziała dr Machińska. Warszawska policja: Nie zatrzymaliśmy żadnej kobiety, nie było eskortowania Rozmówczyni Interii zaznaczyła, że "obowiązek" odprowadzenia jej na UW przekazano jednej z policjantek. Podała także, że doprowadzono ją "na wysokość budynków" Uniwersytetu. - Sytuacja jest nie do zrozumienia, niesłychana. Dla mnie to demonstracja przemocy, pokaz siły. Obywatel wobec władzy, reprezentowany przez policję jest bezradny. Co z tego, że mówiłam: "Proszę ode mnie odejść?" - pytała. Skontaktowaliśmy się z warszawską policją i zapytaliśmy o relację dr Machińskiej. - W tym przedziale czasowym (około godz. 8:00 - red.) i w tym miejscu nie mieliśmy zatrzymania żadnej kobiety - przekazał Interii podinsp. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji Warszawa Śródmieście. Dodał także, że "siłą rzeczy" nie było eskortowania. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!