Przypomnijmy, że chodzi o sprawę 11-letniej Zuzi z Libiąża, która odziedziczyła milion złotych długu po swoim zmarłym ojcu. "Wprost" opisał historię, która swój początek miała w 2011 r. To wtedy zmarł ojciec Zuzi. Komornik, egzekwując długi zmarłego, odebrał dziecku rentę po ojcu. Dopiero interwencja dziennikarza sprawiła, że pracodawca komornika przeprosił za błąd i - w ramach zadośćuczynienia - kupił dziewczynce rower. Do sprawy odniosło się wówczas także Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort złożył wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko komornikowi i zbadanie prawidłowości nakazu zapłaty wobec dziecka. Wszystko wskazywało na to, że na tym problemy Zuzi się kończą. Jak jednak informuje "Wprost", cztery dni po publikacji materiału, naczelnik Urzędu Skarbowego w Chrzanowie wysłał do 11-latki wezwanie, w którym osobiście zobowiązuje Zuzię do złożenia deklaracji podatkowej o nabyciu spadku po zmarłym w 2011 r. ojcu. Jak zauważa "Wprost", pismo nie zostało wysłane do prawnego opiekuna dziecka, czyli matki Zuzi, a do samej 11-latki. Zgodnie z treścią pisma, jeśli Zuzia nie złoży deklaracji, grozi jej kara za wykroczenie skarbowe - czytamy. Ministerstwo Finansów: To była pomyłka Resort finansów, w przesłanym Interii komunikacie, przekazał, że wezwanie urzędu skarbowego do 11-letniej Zuzi z Libiąża zostało anulowane."Wysłanie pisma do osoby niepełnoletniej było pomyłką urzędu skarbowego. Wysłano stosowne pismo do opiekuna prawnego (matki dziewczynki) wyjaśniające sytuację, w którym przeproszono za nie zamierzony błąd. Naczelnik urzędu skarbowego również osobiście przeprosił dziewczynkę i jej mamę, udzielono pełnych wyjaśnień mamie dziewczynki dotyczących uzyskania zwolnienia z podatku od spadków i darowizn" - przekazano.