Krakowski radny Łukasz Wantuch zaproponował, aby zburzyć stadion miejski przy ul. Reymonta, na którym swoje mecze rozgrywa Wisła Kraków. W miejscu zburzonego obiektu miałby powstać mieszkania komunalne. Tak przynajmniej wynika ze wpisu, który umieścił w niedzielę w portalu społecznościowym Facebook. "Ten obiekt nie powinien nigdy powstać, wystarczyłby jeden stadion miejski dzielony przez dwa kluby, tak jak jest w wielu miastach na świecie. W tym miejscu powinny powstać małe i tanie mieszkania komunalne dla rodzin, których nigdy nie będzie stać na zakup mieszkania na wolnym rynku" - napisał. Przeczytaj także: Płaszcz z ludzkiej skóry. "Czułam, że stało się coś złego" Łukasz Wantuch: to była prowokacja Co o pomyśle radnego sądzą przedstawiciele Wisły Kraków. — Nie komentujemy sprawy — mówi Interii Karolina Biedrzycka, rzecznik prasowa klubu. Do wpisu w rozmowie z Interią odniósł się także radny Wantuch. — Nie mam zamiaru burzyć stadionu Wisły, to była prowokacja, aby w końcu wstrząsnąć naszym miastem. Irytuje mnie, że tak ogromne pieniądze publiczne topione są w studni bez dna kosztem inwestycji w edukację czy transport — mówi. — Mój wpis w portalu społecznościowym był prowokacją, która miała na celu wywołanie dyskusji na temat sensowności wydawania pieniędzy na modernizację obiektu. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, czy obecne środki przeznaczone na remont stadionu będą ostatnimi. W tym tempie niebawem koszt budowy i modernizacji wyniesie miliard złotych. Dlatego swoim wpisem chciałem zwrócić na to uwagę i wywołać dyskusję, co należy zrobić, aby miasto nie dokładało kolejnych środków — wyjaśnia radny Wantuch. Przeczytaj także: Tajemnicze zabójstwo Pawła. Po jego śmierci zniknęły ubrania żony — Patrząc po liczbie komentarzy, swój cel został osiągnięty. Dyskusja była bardzo ożywiona, a mieszkańcy ochoczo komentowali sprawę. Oczywiście otrzymałem też kilka prywatnych wiadomości od osób, które pisały, że mnie zakopią. Mam nadzieję, że to były tylko emocjonalne wypowiedzi — konkluduje. Stadion miejski to finansowa studnia bez dna Stadion miejski w Krakowie, na którym swoje mecze rozgrywa Wisła to finansowa studnia bez dna. Jego wybudowanie i drobne remonty kosztowały blisko 700 mln zł. Miasto musiało również kupić za 9,7 mln zł prawa autorskie do projektu. Tego wydatku w dużej części można by uniknąć, gdyby nie urzędnicza niedokładność. Miasto za projekt stadionu zapłaciło około 3 mln zł, ale w umowie nie uwzględniono zapisu o przejęciu przez gminę tzw. materialnych praw autorskich do obiektu. Ta kwota może jednak niebawem wzrosnąć, ponieważ urzędnicy chcą wydać następne 239 mln zł na kolejne prace. Ma to związek z Igrzyskami Europejskimi, które mają odbyć się w Krakowie w przyszłym roku. Na ten cel wydanych zostanie 89 mln zł, które mają pochodzić z ministerialnej dotacji. Umowa w tej sprawie została już podpisana. Dodatkowo Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie planuje m.in. wybudować od strony ul. Reymonta tuż przy stadionie dwa parkingi wielopoziomowe. Pierwszy z nich ma pomieścić 400 samochodów. Drugi pełnić będzie m.in. funkcję muzeum Wisły Kraków, ze 100 miejscami parkingowymi. Po stronie południowej powstanie boisko wielofunkcyjne z zapleczem socjalnym oraz szatniami. Szacowany koszt inwestycji to ok. 150 mln zł. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl