Turyści, którzy planują wybrać się w tym roku na Turbacz, powinni szczególnie uważać na trasie swojej wędrówki. Coraz większa rzesza kierowców decyduje się na korzystanie ze szlaku pieszego, jak ze zwykłej drogi dla samochodów. "Wyprawa około 15 samochodów" O sprawie poinformował autor bloga "Otwórz oczy, patrz!", który podzielił się z internautami swoimi doświadczeniami podczas górskiej wycieczki. "Na polanie Sralówki minęła nas wyprawa około 15 samochodów. Wszystkie na moich ulubionych blachach W... i E... Pewnym zaskoczeniem był Mercedes Sprinter w wersji 4x4, ale po chwili pojawił się on - MAN w wersji wyprawowej" - powiedział autor bloga. Wspomniał także, że dostrzegł pojazd na niemieckich numerach rejestracyjnych. Jeden z przejeżdżających tamtędy mężczyzn stwierdził z pełnym przekonaniem, że porusza się nie po szlaku, lecz po drodze dla samochodów. "Kiedy mijał nas któryś z kolei z samochodów, to idącą za nami pani krzyknęła do swojego syna, żeby zszedł na 'chodnik'. Zapewne chodziło jej o to, żeby się usunął na bok, czyli wszedł pomiędzy drzewa. No i ten chodnik to nie wiem, czy było to przejęzyczenie, czy może przewidywanie przyszłości" - podsumował bloger. Wójt: Tylko piesi i rowerzyści oraz właściciele posesji Do sprawy odniósł się wicewójt gminy Nowy Targ, Marcin Kolasa. Na łamach portalu podhale24.pl stwierdził: "Tylko poniżej granicy lasu mamy drogi publiczne. Te osoby poruszały się szlakiem bezprawnie. Przed wjazdem do lasu są tabliczki informujące o zakazie wjazdu". "Szlakami mogą poruszać się tylko piesi i rowerzyści, a dojazd do działek posiadają jedynie ich właściciele, ponieważ szlak biegnie po terenach prywatnych działek" - dodał wiceójt. Choć urzędnik wskazał, że ma świadomość istnienia problemu, nie był w stanie podczas rozmowy z portalem wskazać jego rozwiązania. Kolasa zadeklarował jednak gotowość rozmów z policją, aby przeciwdziałać pladze nielegalnie poruszających się po szlakach kierowców.