Bóbr pojawił się na ulicy Krakowskiej w Krakowie w poniedziałek rano. Spokojnie spacerował po chodniku, gdy natknęła się na niego straż miejska. O niecodziennym gościu strażnicy poinformowali na Facebooku wierszem: "Panie Bobrze!Pan odpowie, po co chodzić po Krakowie?!Tupać, łazić, hałasować, zamiast żerdzie ,,konsumować"! Pan się zastanowi jeszcze raz.Czy nie lepiej było w las?!" W niedzielę krakowska straż miejska ratowała innego zwierzaka. Był to niejaki Lolek. "11-letnia Maja z pewnością nie tak wyobrażała sobie niedzielne popołudnie. W trakcie spaceru ze swoim ukochanym kotem Lolkiem trafiła na boisko szkoły podstawowej, do której na co dzień uczęszcza" - opisują funkcjonariusze. W pewnym momencie kot zeskoczył z jej rąk i skrył się pod rampą na skateparku. Mimo że był na smyczy, zestresowany za nic nie chciał wyjść na zewnątrz. Jak informują strażnicy ojciec jednego z chłopców, którzy jeździli na hulajnogach. Próbował wyciągnąć kota przy pomocy gałęzi, ale bezskutecznie. W końcu postanowił skorzystać z telefonu alarmowego - 986. "Przypadek sprawił, że w patrolu był Zbyszek, znany w naszej jednostce z niezliczonej ilości interwencji, w trakcie których ratował już łabędzie, kaczki, sarny i wiele innych zwierząt.Zbyszek, zaopatrzony w bardzo długą gałąź szybko "wyprosił" Lolka na zewnątrz. I gdy wszyscy myśleli, że to szczęśliwy koniec tej historii, kot błyskawicznie doskoczył do siatki, przeskoczył przez nią i w popłochu zaczął uciekać" - opisuje straż miejska. Jak dodano, Zbyszek nie dał za wygraną. Razem z Mają pobiegli za Lolkiem. W końcu po kilku minutach Zbyszkowi udało się go dopaść. Szybki, bezpieczny chwyt i po chwili Lolek był już w ramionach Mai.