Uruchomiony pod koniec grudnia ubiegłego roku projekt Kraków Story miał być miejscem spotkań i promocji miasta. W praktyce w pawilonie Wyspiańskiego znajdującym się w ścisłym centrum miasta prowadzona jest działalność handlowa. Sprzedawane są tutaj pamiątki, które w założeniu mają być związane z Krakowem i produkowane przez lokalnych przedsiębiorców. Za projekt Kraków Story odpowiada miejska spółka Kraków 5020. To ta odpowiedzialna za stworzenie i funkcjonowanie drugiej miejskiej telewizji. Koszt jej uruchomienia i działania w 2022 r. wyniósł 24,5 mln zł. Spółka od telewizji założyła sklep Teraz przedstawiciele spółki uruchomili sklep. Ten znajduje się w pawilonie Wyspiańskiego, zajmuje dwa poziomy i z założenia ma oferować zagranicznym turystom drogie i dobrej jakości towary. Rocznie za możliwość korzystania z pawilonu spółka musi zapłacić 814 tys. zł. I tak w sklepie można kupić: złoty pierożek w cenie za 95 zł, torbę z kaktusa za 500 zł, mydło za 169 zł, krem do rąk za 119 zł, żel pod prysznic za 179 zł, tabliczkę czekolady za 29 zł czy świeczki zapachowe inspirowane zapachem lasu za 279 zł. W sklepie można również dostać kimona przygotowane przez Antoninę Kondrat (córkę Grzegorza Turnaua i zarazem żonę Marka Kondrata). Koszt jednego to ok. 1,6 tys. zł. "Antonina Kondrat na bazie kroju kimono tworzy cały wachlarz ubrań: od ciepłych płaszczy i kurtek zimowych, przez trencze i płaszcze przeciwdeszczowe po lekkie, jedwabne sukienki, żakiety i marynarki. Bez rozmiaru, bez płci i bez wieku. Wygodne i wyjątkowe. Zaprojektowane i uszyte w Krakowie" - możemy przeczytać na stronie sklepu na Facebooku. Pracownicy miejskiej spółki zdecydowali, że za wybór towarów do sklepu będą odpowiadać specjalni kuratorzy. Są to m.in.: Agnieszka Kozak - influencerka, Agnieszka Sendor - promotorka kulinarna związana z marką pstrąga ojcowskiego, Łukasz Wojtusik - dziennikarz i literaturoznawca, Pat Guzik - projektantka mody i inni. "Zebrało się takie snobistyczne towarzystwo" - Patrząc na działania spółki, mam wrażenie, że zebrało się takie snobistyczne towarzystwo, które jest mocno oderwane od rzeczywistości. Jeśli spojrzymy na asortyment taki jak złoty pierog czy kimono, to trudno się spodziewać, aby przeciętny turysta był tym zainteresowany - ocenia radny Michał Drewnicki. Przedstawiciel rady miasta zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. - Kuratorzy, którzy dobierali asortyment do sklepu, promują w nim swoje własne wyroby. Dla mnie takie zachowanie jest naganne - ocenia. Zapytaliśmy Filipa Szatanika, rzecznika prasowego spółki Kraków 5020, ile do tej pory udało się sprzedać produktów. - Od dnia otwarcia do 20 marca w Kraków Story sprzedanych zostało 626 sztuk różnego rodzaju przedmiotów, od najprostszych pamiątek, przez książki, elementy dekoracyjne i użytkowe po biżuterię i odzież. Paragon o najwyższej wartości wystawiany został na kwotę 1970 zł, ale ceny towarów zaczynają się już od 5,50 zł. Przeciętnie każdy kupujący zostawia w Kraków Story 50 zł. Dotychczas Kraków Story odwiedziło niemal 5000 osób, z czego 35 proc. stanowili turyści zagraniczni - mówi rzecznik. - O symbolikę, genezę projektów należy pytać samych twórców. Obecnie współpracujemy z 38 podmiotami - zaznaczył. Radny Drewnicki przyznaje, że odwiedził pawilon Wyspiańskiego. - Za pierwszym razem kupiłem soczek. Na paragonie, który otrzymałem, był numer 220. Wróciłem za parę dni i kupiłem dżem. Na nowym paragonie miałem numer 233. Oznacza to, że przez te dni zakupy w sklepie zrobiło 13 osób - mówi. - Im dłużej patrzę na działania spółki, tym bardziej jestem zwolennikiem tego, że należy ją zlikwidować - konkluduje. - Sam pomysł promowania lokalnych twórców i rzemieślników jest dobry - uważa radny Łukasz Maślona. - Wiele produktów nie nawiązuje jednak bezpośrednio do tradycji Krakowa. Dodatkowo te produkty są bardzo drogie i skierowane głównie do zamożnego turysty z zagranicy. W tym wszystkim zapomina się o mieszkańcach - mówi radny. "Nie są to produkty, które mają być tanie" Dlaczego miejska spółka prowadzi sklep? - Kraków Story to nie sklep. To swoista galeria sztuki i rzemiosła, prezentacja prac krakowskich rzemieślników, lokalnych twórców. To odpowiedź na pojawiające się od lat w przestrzeni publicznej zarzuty o brak dobrych markowych a jednocześnie unikalnych produktów, które turyści, goście miasta, mieszkańcy mogliby stąd wywieźć, sprezentować znajomym, przyjaciołom - wyjaśnia rzecznik Szatanik. - Rzemieślnicy i twórcy są wybierani według bardzo wyśrubowanych reguł: muszą być z Krakowa lub Małopolski, produkty muszą być wysokiej jakości i powstawać z komponentów wysokiej jakości. Stąd ceny odbiegające od cen standardowych pamiątek. Jednocześnie trzeba dodać, że nie są to produkty, które mają być tanie. Wszędzie na świecie dobre, markowe, stylowe produkty osiągają wysokie ceny - tłumaczy. - Spółka nie "zakupuje asortymentu" do Kraków Story, lecz współpracuje z twórcami na zasadach współpracy agencyjnej, nie ponosi więc żadnych kosztów towarów, które np. nie zostałyby sprzedane - dodaje. Rzecznik Szatanik odniósł się do kosztów utrzymania pawilonu, które w tym roku wynoszą 814 tys. zł - Pamiętać trzeba, że pawilon Wyspiańskiego pełni bez przerwy funkcje punktu sieci informacji turystycznej w ramach InfoKraków, a spółka zobligowana jest do jego utrzymania i ponoszenia związanych z tym kosztów, nawet gdyby nie prowadziła tam żadnej działalności - konkluduje. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl