Sprawę buntu lekarzy ze szpitala w Nowym Targu opisało Radio Zet. Jak czytamy, z pismem do dyrektora Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego zgłosiło się 10 lekarzy po tym, jak rezygnację ze stanowiska złożył ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego - dr Wojciech Kuberski. Śmierć ciężarnej Doroty. Bunt lekarzy w Nowym Targu - Rozmowa na temat konieczności zmian spowodowała, że pan dr Wojciech Kuberski złożył rezygnację i poszedł na dłuższy urlop. Po tym wpłynęło 10 wniosków od lekarzy o rozwiązanie umowy wraz z pismem, pod którym nikt się nie podpisał - mówi dyrektor szpitala w Nowym Targu Marek Wierzba. Dodaje on, że w skierowanym do niego piśmie lekarze zaznaczyli, że wrócą do pracy w momencie, gdy na stanowisko ordynatora powróci dr Kuberski. Efektem buntu medyków, jak czytamy, jest pozostawienie oddziału ginekologiczno-położniczego w rękach rezydentów. Nowy Targ i śmierć Doroty. Zmiany w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym Rezygnacja dr Wojciecha Kuberskiego ma być związana ze zmianami, jakie szpital chciał wprowadzić po tragicznej śmierci pani Doroty. Ciężarna kobieta zmarła w maju 2023 roku po tym, jak lekarze nie chcieli przeprowadzić u niej aborcji. Po śmierci 33-latki władze szpitala w Nowym Targu powołały pełnomocnika ds. restrukturyzacji oddziału ginekologiczno-położniczego. Ten z kolei wydał medykom zalecenia, by ograniczyli oni pracę w prywatnych gabinetach na rzecz poprawy jakości obsługi pacjenta w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym. Bunt lekarzy, czego nie ukrywa dyrekcja placówki, stawia szpital w "trudnej sytuacji". - Jeśli lekarze nie wycofają złożonych wypowiedzeń, od 1 października szpital będzie musiał ograniczyć liczbę pacjentek przyjmowanych na oddział ginekologiczno-położniczy i liczbę przeprowadzanych zabiegów - mówi dr Marek Wierzba. Dyrektor zaznacza, że obecnie trwa nabór na nowych lekarzy do pracy i są na tym polu "pewne osiągnięcia". Apeluje on jednak do lekarzy, którzy w ostatnich dniach zrezygnowali z pracy, by wrócili na oddział. Nowy Targ. Śmierć ciężarnej Doroty po odmowie aborcji O sprawie tragicznej śmierci 33-letniej Doroty informowaliśmy w czerwcu. Kobieta zgłosiła się do Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w piątym miesiącu ciąży. Jak poinformowała wówczas lekarzy, przedwcześnie odeszły jej wody płodowe. Medycy odmówili kobiecie aborcji i kazali jej pozostać na oddziale. Jak wynika z relacji bliskich 33-latki, kobieta przez kilka dni miała leżeć z nogami w górze. Ostatecznie wdała się sepsa, która najpierw doprowadziła do obumarcia płodu, a następnie śmierci pani Doroty. Sprawą 33-latki zajęły się nie tylko prokuratura i policja, ale też Rzecznik Praw Pacjenta oraz Ministerstwo Zdrowia. - Ta sytuacja jest dla nas kolejnym czynnikiem, który przesądza o tym, że trzeba wprowadzić rozwiązania propacjenckie - mówił ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski. Z kolei Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec wprost stwierdził, że "w Nowym Targu doszło do naruszenia praw pacjentki". - Doszło do naruszenia praw pacjenta do udzielania świadczeń zdrowotnych z należytą starannością, ale również w zakresie naruszenia prawa pacjenta do uzyskania rzetelnej klarownej informacji o stanie zdrowia i tego, jaki jest plan terapeutyczny wobec tego pacjenta - oświadczył. Szpital również wydał wówczas oświadczenie. "Postępowanie wyjaśniające w sprawie śmierci ciężarnej pacjentki trwa. Dyrekcja Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu, tak jak zostało wskazane wcześniej, współpracuje ze wszystkimi organami, których celem jest stwierdzenie, czy doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości" - napisano. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!