"Auto zniknęło! Kierowca pod osłoną nocy zabrał pomnik przyrody na Legionów. Kto teraz poniesie koszty?" - czytamy na profilu LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. Autorzy fanpage'a pytają także, dlaczego samochód nie miał blokady na kole. Według reportera Polsat News, który był na miejscu, wiele wskazuje na to, że to kierowca sam odjechał auto. Świadczyć mają o tym m.in. ślady buksowania kół. Łódź. "Niektórzy nie zdążyli przeparkować" Zdjęcia samochodu pozostawionego w dołku i otoczonego świeżo wylanym betonem obiegło w piątek internet. Na profilu LDZ Zmotoryzowani Łodzianie opublikowano film, na którym widać, jak ekipa budowlana przygotowuje pozostawione na placu budowy auto do "zabetonowania". W dalszej części można zobaczyć również ostateczny rezultat - zabezpieczone wcześniej szalunkami i przykryte folią auto stoi w nienaruszonym stanie tam, gdzie stało, a wokół widać już wylany beton. Absurdem pochwalił się w mediach społecznościowych sam inwestor, czyli łódzki urząd miasta. "Remont Legionów nabrał takiego tempa, że niektórzy nie zdążyli nawet przeparkować" - napisali przedstawiciele władz miasta. Według administratora profilu, który nagłośnił historię, unikatowe ujęcia "zabetonowanego" samochodu to efekt niedostatecznego zaangażowania straży miejskiej. Łódź. Zabetonowane auto na ulicy W rozmowie z Interią administrator LDZ Zmotoryzowani Łodzianie Jarosław Kostrzewa przekazał, że pozostawiony przez właściciela samochód powinien zostać po prostu odholowany, zanim ruszyły prace. Drugim wyjściem z sytuacji było odnalezienie właściciela, choćby po numerze rejestracyjnym pojazdu. - Sytuacja na pewno przykuwa uwagę, ale nie wpływa w żaden sposób na jakość remontu. Musi on skończyć się do końca br. Jak na razie nie mamy kontaktu z właścicielem pojazdu. Apelujemy, by sam się zgłosił. Nie znamy przyczyn, dlaczego zaparkował auto w ten sposób, mimo remontu - mówił w sobotę w rozmowie z Polsat News Paweł Śpiechowicz, specjalista ds. komunikacji w Urzędzie Miasta Łodzi. - Jedynym trwałym skutkiem jest fakt, że kierowca nie pojedzie autem przynajmniej do poniedziałku, gdy podejmiemy próbę odholowania pojazdu na parking łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu. Właściciel będzie musiał w pewnym momencie odebrać auto. W konsekwencji zostanie obciążony kosztami całej akcji - wskazał wówczas przedstawiciel łódzkiego magistratu. Od rana w sobotę samochód określany mianem "zabetonowanego" stojący na "wyspie" w betonowanej ulicy cieszył się dużym zainteresowaniem mieszkańców, przechodniów, dziennikarzy, a szczególnie fotoreporterów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!