Absurdalne zdjęcia z Łodzi. Wylali beton, bo nie mieli wyjścia
Zdjęcia samochodu pozostawionego w dołku i otoczonego świeżo wylanym betonem obiegają sieć. Ale okazuje się, że wykonawca nie miał wyjścia. Właściciela odnaleźć mogła straż miejska, w grę wchodziło też po prostu odholowanie pojazdu, ale skończyło się na... mandacie lub wezwaniu za wycieraczką. Strażnicy odjechali, a beton trzeba było wylać. Jak przekazał Interii administrator profilu, na którym pojawiły się zdjęcia, winę za tak kuriozalną sytuację jego zdaniem ponoszą straż miejska i miasto, które zawczasu nie potrafiły rozwiązać problemu.

Sieć obiegły zdjęcia i filmy opublikowane na profilu LDZ Zmotoryzowani Łodzianie, na których widać, jak ekipa budowlana przygotowuje pozostawione na placu budowy auto do "zabetonowania".
Na kolejnych fotografiach zobaczyć można również ostateczny rezultat - zabezpieczone wcześniej szalunkami i przykryte folią auto stoi w nienaruszonym stanie tam, gdzie stało, a wokół widać już wylany beton.
Łódź: "Zabetonowane auto" na środku placu budowy. Nie było innego wyjścia
Jak mogło dojść do tak kuriozalnej na pierwszy rzut oka sytuacji? Według administratora profilu, z którego pochodzą zdjęcia, unikatowe ujęcia "zabetonowanego" samochodu to efekt niedostatecznego zaangażowania straży miejskiej.
W rozmowie z Interią administrator LDZ Zmotoryzowani Łodzianie Jarosław Kostrzewa przekazał, że pozostawiony przez właściciela samochód powinien zostać po prostu odholowany. Drugim wyjściem z sytuacji było odnalezienie właściciela, choćby po numerze rejestracyjnym pojazdu.
- Wykonawca szukał właściciela, na miejsce wezwano straż miejską, jednak funkcjonariusze nie starali się nadmiernie, by znaleźć osobę, do której samochód należy - mówi Interii Kostrzewa. Za wycieraczką mieli zostawić mandat czy wezwanie i na tym się skończyło.
Wykonawca musiał wylać beton. Straż miejska nie odholowała auta, znaleźli rozwiązanie
Ekipa budowlana stanęła niejako pod ścianą. - Nie winiłbym wykonawcy, bo jeśli mieli zamówiony beton, to musieli go wylać, inaczej musieliby liczyć straty - ocenia nasz rozmówca. Jako że wyczerpali wszystkie możliwości, a czas nieubłaganie płynął, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. W opinii administratora profilu, który nagłośnił sprawę, winę ponoszą straż miejska i miasto, którzy mogli zająć się rozwiązaniem problemu wcześniej.
Na koniec warto zwrócić uwagę także na koszty, jakie wygeneruje usunięcie auta unieruchomionego z zagłębienia otoczonego betonem. Jeśli w grę nie wchodziło odnalezienie właściciela, to pojazd straż miejska powinna po prostu odholować. Tymczasem teraz usunięcie samochodu będzie o wiele trudniejsze i najprawdopodobniej wykorzystanie zwykłego holownika nie zda w tej sytuacji egzaminu. Sięgnięcie po bardziej specjalistyczne rozwiązanie najpewniej pociągnie za sobą dodatkowe koszty.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!