W poniedziałek Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim nie rozpatrzył wniosku mecenasa Bartosza Tiutiunika o wydanie Sebastianowi M. listu żelaznego. - Odroczenie wynikało z tego, że sąd potrzebuje dodatkowych informacji co się dzieje w związku z zatrzymaniem podejrzanego poza granicami kraju, a więc jak wygląda procedura ekstradycyjna. Jeśli będziemy mieli taką informację - do czego sąd zobowiązał prokuratora. Będziemy procedować na dalszym posiedzeniu w dniu 17 listopada - poinformował 6 listopada sędzia Grzegorz Krogulec. Posiadacz listu żelaznego - po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku przez sąd - odpowiada z wolnej stopy i pozostaje na wolności aż do prawomocnego wyroku. Mecenas Bartosz Tiutiunik o miejscu pobytu Sebastiana M.: "Nie mam konkretnych informacji..." Sędzia Grzegorz Krogulec z Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim przekazał mediom, że "sąd zażądał dodatkowych informacji, które mogą być kluczowe w kontekście podejmowanej decyzji". - Jeżeli strony nie wyrażą sprzeciwu niewykluczone, że posiedzenie 17 listopada odbędzie się w trybie jawnym - dodał. Mecenas Bartosz Tiutiunik powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że nie może ujawnić powodu odroczenia decyzji sądu. - Posiedzenie toczy się z wyłączeniem jawności. Pojawiła się pewna kwestia, która wymaga weryfikacji z punktu widzenia oceny zasadności wniosku. Dlatego posiedzenie zostało przerwane i wyznaczono kolejny termin - przekazał. Obrońca Sebastiana M. przekazał, że jego klient przebywa na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. - W toku jest procedura ekstradycyjna. Nie potrafię odpowiedzieć, kiedy się skończy - dodał. Na pytanie czy Sebastian M. przebywa w areszcie, Bartosz Tiutiunik odparł, że "nie ma konkretnych informacji formalnych na temat rodzajów środków, które są wobec niego stosowane". Wypadek na A1. Sąd podjął decyzję ws. ekstradycji Sebastiana M. 32-letni Sebastian M. jest podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na A1. Do wypadku doszło w połowie września w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Poruszające się z prędkością z prędkością 315 km/h bmw uderzyło w samochód marki kia. W pożarze samochodu zginęła trzyosobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko. Podróżni wracali znad morza na Śląsk. Kierowca bmw miał na początku śledztwa status świadka. O decyzji o przedstawieniu zarzutu spowodowania wypadku komunikacyjnego dowiedział się, gdy przebywał za granicą. Wydano za nim list gończy. Udało się go schwytać na początku października w hotelu w Dubaju. Wypadek na A1. Sebastian M. Kierowca bmw chce uniknąć ekstradycji Obrońca Sebastiana M. domaga się listu żelaznego dla klienta. Przeciwko takiemu rozwiązaniu jest prokuratura. We wniosku do sądu Sebastian M. wskazał trzy powody, dla których nie zgadza się na przymusowy powrót do kraju. Pierwszy to "nastroje społeczne panujące w Polsce". Mężczyzna stwierdził, że wylewa się na niego hejt. Ponadto wskazał na osobiste zaangażowanie Prokuratora Generalnego w trakcie kampanii wyborczej oraz uskarżał się na zmianę kwalifikacji zarzutów ze spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym na zarzut zabójstwa. Po trzecie - na skutek zmian, jakie nastąpiły w ostatnich latach w Polsce w wymiarze sprawiedliwości, doszło do podporządkowania sądów czynnikowi politycznemu. A jego wpływu na sprawę chciałby uniknąć Sebastian M." - informowała "Rzeczpospolita". Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim zarzuciła Sebastianowi M. spowodowanie śmiertelnego wypadku, co zagrożone jest karą do 8 lat więzienia. Pełnomocnik tragicznie zmarłej rodziny złożył do prokuratury wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zagrożone wyższą karą zabójstwo z zamiarem ewentualnym. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!