- Chciałbym, żebyśmy mieli pełną jasność i świadomość, że sytuacja na terenie naszego kraju, a przede wszystkim w naszym sąsiedztwie, jest nacechowana dość dużym ryzykiem. Odczuwamy cały czas presję emigracyjną. Ryzyko wszelkich prób manipulacji naszymi emocjami jest wielkie - powiedział gen. Tomasz Piotrowski. - Cały czas widzimy ze strony rosyjskiej próby podkręcania atmosfery, wpływania na nasze emocje - mówił. Jak tłumaczył, tak dzieje się również w sprawie znaleziska pod Bydgoszczą. Bydgoszcz. Generał o znalezionym w lesie obiekcie - Chcę państwa uspokoić, że współpracując intensywnie z prokuraturą, żandarmerią, specjalistami w zakresie działań na lądzie i w powietrzu, badamy tę sprawę. Istotne jest to, że nie doszło tam do wybuchu, eksplozji. W przeciwieństwie do tego, co stało się w Przewodowie, nikt nie zginął, nie ucierpiał. Zdarzyło się to w miejscu odosobnionym - podkreślił. - Zastanawiamy się bardzo intensywnie, badamy różnego rodzaju scenariusze. Mamy podstawy do badania i do tego (do pewności - red.), że sytuacja jest stabilna i bardzo szybko znajdzie rozwiązanie. Sytuacja w Ukrainie dała nam dużo doświadczeń. Polskie siły zbrojne współdziałają z amerykańskimi, brytyjskimi, niemieckimi i kanadyjskimi siłami, zbudowały cały system dobrze funkcjonujących narzędzi ostrzegania, zarówno tego co dzieje na granicy lądowej, jak i tego, co dzieje się w przestrzeni powietrznej. Mamy system radarów, mamy opracowane procedury użycia lotnictwa taktycznego, mamy też i cały czas doskonalimy procedury użycia śmigłowców poszukiwawczych, ratowniczych, naziemnych grup poszukiwania - stwierdził. Tajemniczy obiekt pod Bydgoszczą. Możliwe, że ma to związek z ostrzałem Rosji z 16 grudnia Jak mówił gen. Piotrowski "dzięki temu, że śledzimy dokładnie, co dzieje się w polskiej przestrzeni powietrznej, powstały pewne hipotezy, wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem pod Bydgoszczą". Chodzi o zdarzenie z 16 grudnia, gdy w całej Ukrainie ogłoszono alarm przeciwlotniczy w związku ze zmasowanym ostrzałem Rosjan. - Doszliśmy do wniosku, że jest prawdopodobne, że znalezisko na ziemi można połączyć z tym, co działo się w przestrzeni powietrznej w tamtym czasie. Mieliśmy wówczas sytuację powietrzną, zostały użyte nasze samoloty w ścisłym współdziałaniu z samolotami naszych sojuszników. Używaliśmy naszych śmigłowców poszukiwawczo-ratowniczych, starając się dojść do tego, co de facto nasze systemy odnotowały - mówił generał. Przedstawił też wyciągnięte po zdarzeniu wstępne wnioski. - Sytuacja była całkowicie pod kontrolą. Przypominam, że była połowa grudnia, niesprzyjające warunki atmosferyczne, które też nie do końca pozwalały na identyfikację, czy to co widzimy, słyszymy jest warunkami atmosferycznymi, czy też innym elementem. Chciałbym uspokoić, że panujemy nad tym, co się dzieje i wspólnie z prokuraturą niedługo wyjaśnimy sytuację - zakończył gen. Piotrowski. Podobne informacje Interia uzyskała w źródłach rządowych, skąd słyszymy, że "znalezisko może pochodzić ze zdarzenia, do którego doszło 16 grudnia, jednak by ostatecznie to potwierdzić należy poczekać na ustalenia prokuratury. Tego dnia odnotowano wlot w naszą przestrzeń powietrzną niezidentyfikowanego obiektu, zostało poinformowani sojusznicy, poderwane zostały samoloty zarówno polskie, jak i sojusznicze stacjonujące w Polsce". Władze zapewniają, ze wojsko miało sytuację pod kontrolą. Mateusz Morawiecki o tajemniczym obiekcie: Możemy połączyć to z incydentem z grudnia Kilka godzin później o zdarzenie zapytano premiera Mateusza Morawieckiego. - Jestem w stałym kontakcie z ministrem obrony narodowej i poleciłem mu osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia. Zażądałem od prokuratury wszelkich wyjaśnień, już takie wyjaśnienia wczoraj do mnie dotarły - powiedział podczas konferencji prasowej w Zielonej koło Żuromina. - Istnieją przesłanki, aby połączyć to znalezisko z informacją, którą powzięły nasze służby w grudniu zeszłego roku, wiążącej się z incydentem z połowy grudnia. W jego trakcie samoloty F-35 zostały poderwane, by śledzić trajektorię tego sprzętu, tej rakiety, która znalazła się nad terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Dla mnie najwazniejsze jest to, że Polska jest bezpieczna, nikomu nic się nie stało. Ten incydent powinien być wyjaśniony co do ostatniego szczegółu - dodał. Tajemnicze znalezisko pod Bydgoszczą W lesie koło miejscowości Zamość (niedaleko Bydgoszczy) kilka dni temu zauważono tajemniczy obiekt. W środę zamknięto okolicę, na miejscu pojawiła się policja i saperzy z Torunia z kompanii rozpoznania chemicznego i odkażania. Ministerstwo Obrony Narodowej krótko poinformowało, że "w okolicach miejscowości Zamość ok. 15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają funkcjonariusze Policji, Żandarmerii Wojskowej oraz saperzy". Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro napisał na Twitterze, że "Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia oprócz prokuratorów badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele SKW". - Niewiele wiemy, więc ciężko coś powiedzieć. Metodą wykluczeń wygląda na to, że nie jest to nic z II wojny światowej, bo wtedy mielibyśmy patrol saperski, który by to zabezpieczył i tyle. Trzeba się zastanowić, czy to nie jest np. nasz pocisk. Pamiętajmy, że wciąż mamy na uzbrojeniu Su-22, które przenoszą różnego rodzaju pociski, które były produkowane jeszcze w Związku Radzieckim - powiedział w rozmowie z Interią generał broni Tomasz Drewniak.