Oficjalne komunikaty są wyłącznie dwa. Pierwszy pochodzi z Ministerstwa Obrony Narodowej, które krótko poinformowało, że "w okolicach miejscowości Zamość ok. 15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają funkcjonariusze Policji, Żandarmerii Wojskowej oraz saperzy". Drugi komunikat pochodzi od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Napisał na Twitterze, że "Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia oprócz prokuratorów badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele SKW". To tyle. Informacje z oficjalnych kanałów państwowych są więc bardzo skromne. Pytań jest jednak o wiele więcej. Co to był za obiekt? Skąd się tam wziął? Czyjego wojska był to obiekt? Czy zdarzenie wywołało jakieś szkody? Czy doszło do wypadku? Dlaczego na miejscu jest tak dużo służb? Zamość jak Przewodów? MON uspokaja Z tyłu głowy jest historia z Przewodowa z końca ubiegłego roku, kiedy to zginęli dwaj polscy obywatele. Komunikat MON rozwiewa wątpliwości, że komukolwiek zagraża niebezpieczeństwo, ale mieszkańców okolicznych miejscowości to nie uspokaja. - Ten przedmiot został znaleziony w poniedziałek przez kobietę, która wybrała się na konną przejażdżkę. We wtorek zaczęli to sprawdzać, ale dziś to zrobiło się zamieszanie na całego - przekazał jeden z informatorów "Gazety Wyborczej". Informacji szukają dziennikarze i wszystkie dotychczasowe doniesienia są niekompletne. A to pojawia się informacja, że był to pocisk ziemia-powietrze, a to że na pocisku znajdowały się rosyjskie napisy, ktoś inny podaje, że chodzi o wojskowy sprzęt należący do Sił Zbrojnych RP. Informacji jest jednak za mało, by wiedzieć na pewno, co się stało. Zamość - obiekt wojskowy. Gen. Drewniak wyklucza Rosjan Faktem jest, że do zdarzenia doszło w okolicach miejscowości Zamość koło Bydgoszczy. Nieopodal znajdują się Wojskowe Zakłady Lotnicze, które remontują m.in. myśliwce F-16. Blisko miejsca zdarzenia znajduje się też wojskowy poligon, na którym regularnie odbywają się ćwiczenia. Wobec tego wątek rosyjski wydaje się mało prawdopodobny. O opinię poprosiliśmy eksperta, generała broni Tomasza Drewniaka, który również przyznaje, że informacji jest zbyt mało, by wyciągać jakiekolwiek wnioski. - Niewiele wiemy, więc ciężko coś powiedzieć. Metodą wykluczeń wygląda na to, że nie jest to nic z II wojny światowej, bo wtedy mielibyśmy patrol saperski, który by to zabezpieczył i tyle. Trzeba się zastanowić, czy to nie jest np. nasz pocisk. Pamiętajmy, że wciąż mamy na uzbrojeniu Su-22, które przenoszą różnego rodzaju pociski, które były produkowane jeszcze w Związku Radzieckim - mówi nam gen. Drewniak, choć zastrzega, że snuje jedynie hipotezy. Odnosząc się do ewentualnych rosyjskich napisów na pocisku generał jest zaskoczony. - Nie widzę możliwości, by dzisiaj rosyjski pocisk doleciał pod Toruń i nikt go nie widział, nikt nie wiedział, co się dzieje. Może być tak, że na poligonie w Toruniu były strzelania z systemów rakietowych, które używają jeszcze poradzieckich pocisków. Trudno powiedzieć, co się stało, ale prędzej szedłbym w tym kierunku - uważa. Obiekt wojskowy w Zamościu. "Ludzie mają prawo wiedzieć" Rozmówca Interii nie ma natomiast wątpliwości, że sprawa zdecydowanie wymaga wyjaśnień i podania szczegółowych informacji. - Jestem zwolennikiem tego, by opinia publiczna była informowana o takich sytuacjach. Oczywiście nie uważam, by poznała szczegóły ćwiczeń na poligonie, bo to sprawy taktyczne wojska. Musi jednak wiedzieć, dlaczego wojsko nagle znalazło się poza poligonem, jeśli tak się stało. Taki pocisk mógł spaść gdzieś indziej, więc bezwzględnie jestem zwolennikiem informowania społeczeństwa w takich sytuacjach. Ludzie mają prawo wiedzieć, co się wydarzyło. Wszystkie spekulacje, że to Rosjanie, kosmici czy ktokolwiek inny, są bez sensu. Powinniśmy dostać w tej sprawie jasny komunikat - apeluje gen. Drewniak. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo w kierunku przestępstwa sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego z art. 164 Kodeksu karnego. Jak powiedziała nam prokurator Grażyna Wawryniuk, chodzi o niebezpieczeństwo w postaci eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii. Wojewoda kujawsko-pomorski nie komentuje sprawy. Jakub Szczepański, Łukasz Szpyrka