Przytulne mieszkanie, Twarda, Warszawa - ogłoszenie natychmiast przykuło uwagę Kuby. - Szukaliśmy mieszkania na grupach na Facebooku i natrafiła się "kusząca" oferta idealnego mieszkania w podejrzanie niskiej cenie - opowiada mężczyzna. - Powiedziałem mojej dziewczynie, że to jakiś scam, bo to jest w obecnych czasach po prostu nierealne. Uparła się, żebym napisał. Przekierowało mnie na znany portal z ogłoszeniami, napisałem z tamtej strony wiadomość - dodaje. Jego przypuszczenia wkrótce potwierdziły się. - Dostałem wiadomość od pani zza granicy, która wyglądała jak kopiuj-wklej. Pisaliśmy dalej, żeby zobaczyć co się stanie - mówi Kuba. Kobieta przedstawiła się jako Amanda N. Pisała, że jest graficzką, pochodzi z Hiszpanii, a jej mąż jest Polakiem. Kuba zapytał, kiedy można obejrzeć mieszkanie. Kobieta odpowiedziała, że po wpłacie rezerwacji w wysokości jednomiesięcznego czynszu oraz kaucji. Razem 6360 zł. - Po tej akcji tylko takie ogłoszenia widziałem na grupach - niska cena w parze z najwyższym standardem wyposażenia mieszkania. Moja dziewczyna napisała niedawno do podobnego ogłoszenia i też dostała wiadomość na mailu od kogoś zza granicy z niemal identyczną historyjką - dodaje Kuba. Nie oddał pieniędzy. Oszukuje kolejne osoby Mniej szczęścia miała Weronika. Razem z partnerem chciała wynająć mieszkanie w Szczecinie. - Ogłoszenie wyglądało normalnie. Spisaliśmy zwykłą umowę najmu, nie okazjonalną. Pojechałam z chłopakiem do Szczecina, żeby podpisać dokument i wpłacić część pieniędzy, bo resztę mieliśmy wpłacić po tygodniu i wtedy odebrać klucze - opowiada kobieta. Po kilku dniach od spotkania i podpisania umowy, otrzymała wiadomość od wynajmującego: z przyczyn osobistych musi zrezygnować z wynajmu. Poprosił o numer konta do zwrotu pieniędzy - 1000 zł. Mężczyzna jednak zwlekał z wykonaniem przelewu zwrotnego. Weronika i jej partner pojechali do Szczecina. Tam udali się pod adres mieszkania, które miało zostać przez nich wynajęte. Na miejscu nie spotkali jednak właściciela, a rodzinę obcokrajowców. - Wytłumaczyli nam, że wynajęli to mieszkanie przez serwis z rezerwacjami i pokazali nam potwierdzenie - mówi Weronika. Mężczyzna nie odpowiadał na ich wiadomości, zmieniał numery telefonów. Kobieta pisała do jego znajomych w mediach społecznościowych. Po jakimś czasie pieniądze udało się odzyskać. - Pan ten nie miał wstydu nas okraść, mimo że mieliśmy dwumiesięczne dziecko i dobrze o tym wiedział - przyznaje z goryczą Weronika. Jak się dowiedziała, mężczyzna działa nadal i oszukuje innych ludzi. Kilka dni temu skontaktowała się z nią inna kobieta, która padła ofiarą fałszywego ogłoszenia. Straciła 600 zł. "Zgłoszenie na policję nie ma sensu" - Znalazłam ogłoszenie na popularnej stronie, mieszkanie niedaleko centrum, kawalerka, dobra cena - 1600 zł - wspomina Marta z Wrocławia. Cena nie wydała jej się podejrzana. Niewiele wcześniej wynajmowała lokum w podobnej cenie i w podobnej lokalizacji. - W ogłoszeniu napisano, że właścicielka pracuje za granicą, więc kontakt możliwy był tylko przez komunikator internetowy. Pani podała mi dokładny adres mieszkania i wysłała zdjęcia. Byłam zainteresowana, więc chciałam zobaczyć mieszkanie. "Właścicielka" napisała, że będzie w Polsce na kilka dni, a do tego czasu trzeba zapłacić opłatę rezerwacyjną w wysokości 600 zł - opowiada. Dostała umowę i zdjęcia dowodu osobistego wynajmującej. - Chciała, żebym przesłała jej swój, ale mam zasadę, że dowodu nie udostępniam nikomu, więc skończyło się tylko na wpisaniu numeru PESEL do umowy i zrobieniu przelewu. Ustaliłyśmy z panią datę oględzin. Przelew miał być ekspresowy - teraz wiadomo, że po to, żeby nie dało się wycofać transakcji. Po ustaleniu godziny spotkania kontakt się urwał - mówi. Umówionego dnia Marta pojechała pod wskazany adres, tam jednak nie zastała kobiety z ogłoszenia. Nie odbierała ona telefonu, nie odpisywała też na wiadomości. - Zdecydowałam się zadzwonić przez domofon. Odebrała starsza kobieta, która nie wiedziała nic na temat wynajmu mieszkania - wspomina Marta. Stwierdziła, że zgłoszenie sprawy na policję nie będzie miało sensu. - Rozmawiałam z policjantem z cyberprzestępczości. Dowiedziałam się, że mają możliwość namierzenia takiej osoby, ale zajmują się sprawami grubymi, takimi na duże sumy - 200 tys. zł i więcej - mówi. - Nauczka na całe życie została, dobrze, że chociaż nie udostępniłam zdjęć dowodu osobistego. Później dowiedziałam się, że oszuści wykorzystują otrzymane od ludzi zdjęcia dowodów przy podpisywaniu kolejnych fikcyjnych umów - opowiada. Oszustwa na wynajem. Statystyki policji - Takie oszustwa najczęściej występują na początku okresu szkolnego. Rodzice uczniów szkół ponadpodstawowych, ale i studenci szukają wówczas mieszkań. Wtedy obserwujemy najwięcej przestępstw - mówił Interii Maciej Karczyński, były policjant i ekspert w zakresie bezpieczeństwa. Karczyński zauważa, że nawet jeśli zostaniemy już oszukani, wiele osób rezygnuje ze zgłoszenia na policję. Chociażby ze względu na poczucie wstydu czy relatywnie niską utraconą kwotę. Przestępców z rynku wynajmu mieszkań łączy przede wszystkim umiejętność dostosowania się do panujących warunków. - Ciągle zmieniają sposoby, aby wyłudzić pieniądze za czynsz i kaucję - mówił Interii Mariusz Ciarka. - Używają do tego m.in. skradzionych lub udostępnionych przez inne osoby dokumentów tożsamości, którymi próbują uwiarygodnić wynajem mieszkania - dodaje funkcjonariusz KGP. Między 2019 a 2022 r. najwięcej przestępstw dotyczących oszustw na rynku wynajmu nieruchomości odnotowano w takich miastach jak Warszawa (169), Gdańsk (136), Katowice (38), Wrocław (34) i Kraków (24). Dane te mogą jednak nie odzwierciedlać rzeczywistej skali zjawiska - zastrzegają funkcjonariusze. Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!