"Dyrekcja Instytutu Studiów Politycznych PAN informuje, że w dniu 14 czerwca 2024 Rada Naukowa ISP PAN podjęła uchwałę o uznaniu nieważności uchwały o nadaniu stopnia doktora Panu Jackowi Bartosiakowi" - brzmi komunikat PAN. Jacek Bartosiak stracił stopień doktora. Geopolityk zapowiada kolejne kroki Decyzję podjęto po ponad roku od wybuchu afery w związku z doktoratem Bartosiaka. Z ustaleń serwisu Gazeta.pl wynika, że podstawą do podjęcia takiej decyzji były opinie ekspertów wchodzących w skład komisji powołanej przez ISP PAN w październiku ubiegłego roku. Chodzi o opinie dwóch politologów - dr hab. Tomasza Kamińskiego z Uniwersytetu Łódzkiego i dr hab. Łukasza Fydereka z Uniwersytetu Jagiellońskiego - oraz prawnika dr hab. Mateusza Błachuckiego z PAN. "Wszyscy mieli opowiedzieć się za odebraniem Bartosiakowi stopnia doktora. Oficjalnie ich opinie nie mogą jeszcze zostać opublikowane, ponieważ wymaga to zgody wszystkich stron postępowania, ze względu na ochronę danych osobowych" - relacjonuje serwis. Z nieoficjalnych ustaleń redakcji wynika, że najważniejsza jest tu opinia prawna dr hab. Błachuckiego. Dowodzi w niej, że Bartosiak miał przypisać sobie istotne fragmenty cudzej pracy. Oznaczałoby to, że doszło do wypełnienia przesłanek wskazanych w artykule 195 prawa o szkolnictwie wyższym i nauce, który dotyczy "stwierdzenia nieważności decyzji o nadaniu stopnia doktora". Jacek Bartosik: ISP PAN popełniło wiele poważnych błędów W odpowiedzi na komunikat wspomnianej jednostki, Bartosiak wydał oświadczenie, które opublikował w mediach społecznościowych. "Rada Naukowa ISP PAN podjęła decyzję o odebraniu mi tytułu doktora. Nie jest to decyzja ostateczna. Będę się odwoływał i walczył do końca" - zapowiedział. Zdaniem Bartosiaka, w prowadzeniu jego sprawy "ISP PAN popełniło wiele poważnych błędów". Jak stwierdził, ISP PAN "procedowała w oparciu o zarzuty anonimowej grupy osób, bezprawnie udostępniała szczegóły sprawy dr. Piegzikowi, zamiast rozmawiać ze mną, członkowie pierwszej Komisji korespondowali z dr. Piegzikem, o niczym mnie nie informując". Dodał przy tym, że o zarzutach dr. Piegzika i ocenie Komisji dowiedział się z mediów. "Sama Komisja nie miała kompetencji, by zajmować się moją sprawą i działała w oparciu o nieodpowiednie podstawy prawne, poza wszelką procedurą" - podkreślił prawnik, dodając, że po powołaniu nowej komisji rolę biegłych "świadomie powierzono osobom stronniczym i nieobiektywnym". Oświadczenie Jacka Bartosiaka. "Naruszenie prawa" "Pytania im zadane prowadziły bardziej do ponownej merytorycznej oceny mojego doktoratu niż do zbadania kwestii plagiatu. Jeden z biegłych Komisji, jeszcze przed podjęciem się sporządzenia opinii, w mediach społecznościowych przesądził, że doktorat powinien mi być odebrany. Oparcie rozstrzygnięcia o takie opinie stanowi rażące naruszenie prawa. Dodatkowo z opinii jasno wynikało, że biegli nie rozumieją czym się różni plagiat od niepoprawnego cytowania" - tłumaczył Bartosiak. W ocenie Bartosiaka, w ramach procesu zostały również naruszone jego prawa. Chodzi o to, że informacja o oddaleniu wniosku o wyłączenie biegłych oraz ostateczne stanowisko Komisji badającej sprawę zostało mu udostępnione w czwartek o godzinie 17:14. "Nie mogłem się do niego w żaden sposób odnieść, co stanowi kolejne naruszenie prawa" - wskazał. Na koniec zaznaczył, że sam sposób procedowania sprawy budzi "poważny niepokój dotyczący sposobu działania systemu polskiego szkolnictwa wyższego". Zapowiedział również, że sprawa zostanie poddana weryfikacji przez Radę Doskonałości Naukowej oraz "jeżeli będzie to konieczne, przez sąd administracyjny". Doktorat Jacka Bartosiaka. Czego dotyczy spór? Wątpliwości względem rozprawy doktorskiej Jacka Bartosiaka z 2015 roku i wydanej na jej podstawie książki "Pacyfik i Eurazja. O wojnie", pojawiły się w maju zeszłego roku. Wszystko zaczęło się od sporu na specjalistycznym forum internetowym, który dotyczył przyczyn wybuchu wojny na Pacyfiku pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Japonią w 1941 roku. Dr Michał Piegzik - choć z wykształcenia prawnik, obecnie wykładowca na Uniwersytecie Napier w Edynburgu - również interesuje się tym konfliktem hobbystycznie. Piegzik zna język japoński i - jak zaznacza - bada oryginalne japońskie dokumenty. Jest także autorem kilku książek na ten temat, które zostały wydane w Polsce. Bartosiak zarzucił Piegzikowi braki w wiedzy, z czego wywiązał się zaogniony spór. To właśnie on skłonił Piegzika do przyjrzenia się rozdziałowi książki "Pacyfik i Eurazja. O wojnie", w którym Bartosiak rekonstruował genezę wojny na Pacyfiku. W ocenie Piegzika, wspomniany rozdział miał być w dużej mierze plagiatem analiz amerykańskich think-tanków. Poza tym, część pracy miała obfitować w błędy dotyczące cytatów i oznaczania wykorzystania nie swojej wiedzy. Następnie Piegzik, przy wsparciu anonimowych ochotników z polskiego świata naukowego, postanowił zbadać resztę pracy doktorskiej Bartosiaka. Wyniki badania trafiły do Komisji Etyki ISP. Na tej podstawie zdecydowano o wszczęciu formalnego postępowania, które miało ocenić, czy doszło do plagiatu i - w związku z tym - czy należy odebrać Bartosiakowi stopień doktora. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!