Teodor N., znany jako "mężczyzna z ręcznikiem", udzielił wywiadu dziennikowi "Fakt" po tym, jak zgłosił się na policję, gdy na opublikowanych przez służby materiałach rozpoznał samego siebie. Sprawa Iwony Wieczorek. "Mężczyzna z ręcznikiem" udziela wywiadu Jak twierdzi w rozmowie z gazetą, z zaginięciem dziewczyny "nie ma nic wspólnego". - Wszyscy zrobiliście ze mnie zabójcę Iwony Wieczorek, a ja nawet w tym dniu tam nie byłem - mówi N. Pytany o to, dlaczego ze zgłoszeniem na policję czekał ponad 12 lat, stwierdza, że "nie wiedział o materiałach z monitoringu", jakie ponad dekadę temu zaczęły pokazywać ogólnopolskie media i służby. Pytany o to, jak w takim razie znalazł się na nagraniu z kamery monitoringu, Teodor N. również nie chciał odpowiedzieć. - Nic więcej nie będę mówił, mam od tego adwokata - podkreśla w rozmowie z gazetą. Udzielenia jakichkolwiek informacji odmówiła też kancelaria, wskazana przez "mężczyznę z ręcznikiem" oraz Prokuratura Krajowa, która zasłania się tajemnicą śledztwa. "Mężczyzna z ręcznikiem" zgłosił się sam na komendę Jak informowaliśmy w niedzielę 11 grudnia, Teodor N. zgłosił się dzień wcześniej na jednym z komisariatów policji w Chorzowie. - W sobotę zgłosił się na komisariat w Chorzowie mężczyzna z nagrania. To mieszkaniec Chorzowa. Na miejscu zostały z nim wykonane czynności przez funkcjonariuszy komendy. Po tych czynnościach został zwolniony - potwierdził w rozmowie z Interią asp. Karol Kolaczek z chorzowskiej policji. Przez ostatnie lata ustalenie tożsamości "mężczyzny z ręcznikiem" wydawało się niemożliwe, choć wskazywano go jako jednego z głównych świadków w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek, niekiedy podejrzewając go o zabójstwo dziewczyny. Od jej zniknięcia minęło 12 lat. Dochodzeniem zajmowały się różne grupy śledczych, lecz dalej nie wiadomo, co stało się z dziewczyną w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku.