Wybory prezydenckie. Najgorsze momenty kampanii
Kampania wyborcza dobiega końca. Za nami długie miesiące spotkań kandydatów z wyborcami, obietnic, deklaracji i prób ocieplania wizerunku polityków. Nie obyło się też poważnych wpadek Bronisława Komorowskiego, Andrzeja Dudy i ich sztabów. Przypominamy najgłośniejsze z nich.
Bronisław Komorowski: Szogun i sufler
W opinii wielu ekspertów urzędujący prezydent przegrał w pierwszej turze wyborów prezydenckich z Andrzejem Dudą, ponieważ zlekceważył wyborców i pozostałych kandydatów, a sztab głowy państwa pomylił zaufanie społeczne z poparciem.
Zamiast poważnie potraktować kontrkandydatów i merytoryczną debatą spróbować pokazać społeczeństwu, że Bronisław Komorowski jest jedynym słusznym wyborem, usłyszeliśmy, że pozostali politycy to czeladnicy, a prezydent nie będzie z nimi dyskutował o losach Polski.
Paweł Kukiz podsumował postawę Bronisława Komorowskiego, przynosząc na debatę do studia TVP rozkładane krzesełko - z dedykacją dla głowy państwa.
Burzę wywołała także wizyta prezydenta w Japonii, gdzie wszedł na podest przy fotelu spikera w parlamencie i wołał do robiącego pamiątkowe zdjęcia Stanisława Kozieja "chodź, szogunie". Kipiący od szydery internet takiej okazji do produkcji memów nie przepuścił. Kancelaria prezydenta tłumaczyła sprawę, ale lawiny kpin nie zatrzymała.
Podobnie rzecz się miała w ostatnich dniach kampanii, kiedy Bronisław Komorowski wybrał się na spacer po Warszawie i w odpowiedzi na zmodyfikowane przez młodego człowieka wiecznie żywe hasło "jak żyć" za dwa tysiące, odpowiedział, że trzeba wziąć kredyt i zmienić pracę. Internet znów był bezlitosny...
Sztab prezydenta dostał też po głowie za suflerkę, czyli Jowitę Kacik, która instruowała głowę państwa, podpowiadając m.in. "przytulmy panią" podczas spotkania z kobietą na wózku inwalidzkim.
5 lat prezydentury. Na wesoło
Andrzej Duda: Idź, pocałuj żonę
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości z powodzeniem robi za grzecznego chłopca tej kampanii, odcina się od agresywnej retoryki i kontrowersyjnych kolegów partyjnych. Nie oznacza to jednak, że wokół jego osoby nie było wpadek.
Niemałą burzę wywołała matka kandydata, kiedy agitowała na terenie krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, zbierając głosy pod kandydaturą syna. Władze uczelni upomniały prof. Janinę Milewską-Dudę, przypominając, że takie zachowanie jest nieetyczne.
W dobrym guście nie była też szarfa na wieńcu, jaki Andrzej Duda złożył na Wawelu w piątą rocznice katastrofy smoleńskiej. Położenie na grobie Lecha i Marii Kaczyńskich kwiatów z szarfą "Andrzej Duda - kandydat na prezydenta RP" mogło wyprowadzić z równowagi nie tylko rodziny i bliskich ofiar katastrofy.
Ostatnio nie popisał się także Janusz Wojciechowski, bliski współpracownik kandydata, który na Twitterze pokusił się o następującą - drobiową - uwagę:
"Według standardów UE dla kur zalecany jest wolny spacer (ang. free-walking hen), a nie klatka. Odwrotnie dla prezydenta Komorowskiego" - napisał Wojciechowski, po czym przeprosił za złośliwy komentarz.
Suflera, jak Bronisław Komorowski, potrzebował też Andrzej Duda, żeby pocałować podczas wieczoru wyborczego własną żonę.
Wpadki pozostałych kandydatów
Kroki Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudy media śledzą non stop, dlatego łatwo o punktowanie wpadek ich sztabów. Pomyłki przytrafiły się jednak także pozostałym kandydatom (i kandydatce) ubiegającym się o urząd prezydenta.
Leszek Miller stwierdził kiedyś, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. W przypadku Magdaleny Ogórek przewodniczący SLD zaczął i skończył fatalnie. Kandydaturę jedynej kobiety w stawce ogłoszono w dniu śmierci Józefa Oleksego, co było zwyczajnie niesmaczne, zakończono w atmosferze wzajemnych oskarżeń i pomówień po fatalnym wyniku w pierwszej turze wyborów.
W międzyczasie Magdalena Ogórek próbowała połączyć się z Władimirem Putinem i odcięła się od partii, która wystawiła ją w wyborach. Paradowała też w halce i mini, ale za to - przynajmniej męska część elektoratu - pretensji mieć nie powinna.
Paweł Tanajno - jak podaje "Press" - spróbował zbliżyć się do wyborców na jednym z portali społecznościowych. W lany poniedziałek kandydat na prezydenta umieścił następujący wpis: "Rodzinna wojna na oblewanie odbyta. Jak u was?". W odpowiedzi mógł przeczytać, że w języku polskim pisze się "odbytu".
Janusz Korwin-Mikke chyba nie przemyślał ataku na jednomandatowe okręgi wyborcze podczas debaty w studiu TVP. Podważanie sztandarowego pomysłu Pawła Kukiza skończyło się dla niego miernym poparciem i sporem z zaprzyjaźnionym kontrkandydatem. A mieli razem zmieniać kraj.
Błyskotliwy był także spot Mariana Kowalskiego, w którym kandydat Ruchu Narodowego wyciskał sztangę i ryczał, że prezydent nie może być pierdołą, deklaracja Janusza Palikota o udziale w drugiej turze wyborów czy cały szereg wystąpień Grzegorza Brauna ze śmieszno-strasznym monologiem na temat ukrytej prawdy zawartej w "Gwiezdnych Wojnach" na czele.
A podobno ta kampania była nudna...
Kandydaci na prezydenta po debacie
***
Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się 24 maja. W najbliższą niedzielę zdecydujemy, czy głową państwa zostanie Andrzej Duda (zwycięzca pierwszej tury) czy ubiegający się o reelekcję Bronisław Komorowski.
DJ