Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wolny zawód: poseł

51 procent Polaków uważa, że ich kraj nie jest państwem prawa. To szokujący wynik po dziewiętnastu latach demokracji. Chociaż Sejm obiecuje usuwanie prawnych absurdów, wśród zgłaszanych pomysłów pojawiają się legislacyjne buble jeszcze gorsze od dotychczas obowiązujących.

/Agencja SE/East News

Większość z nas nie uznaje Polski za państwo prawa - wynika z sondażu PBS dla Ernst & Young i "Gazety Prawnej". Zdaniem 54 procent państwo nie szanuje swoich obywateli.

Jedna trzecia Polaków uznaje, że najczęściej łamane są prawa pracownika, 19 proc - prawa konsumenta, 18 proc. - majątkowe. 59 procent badanych przez CBS dostrzega brak równości w korzystaniu przez obywateli z ich praw.

- Może to wynikać z ogólnego przekonania co do nikłych możliwości dochodzenia swoich praw przed sądem czy w kontaktach z pracodawcą lub z firmami handlowymi, usługowymi i producenckimi - ocenia znany warszawski adwokat Grzegorz Rybicki. - Jeśli chodzi o sprawy pracownicze, poczucie to może wiązać się z długimi procedurami sądowymi, te zaś wynikają z obłożenia sądów sprawami. Dochodzenie racji przez pracownika trwa więc latami, a przywrócenie do pracy po dwóch latach staje się bezprzedmiotowe. Nikt nie będzie tyle czekał: pozostaje rekompensata finansowa.

Nie znaczy to, że przepisy są złe, tylko są miejsca w Polsce, gdzie prawo długo się egzekwuje - uważa mec. Rybicki.

Gdzie odnowicieli dwóch...

Posłowie zajmują się jednak zmianą przepisów. Sejm wyłonił komisję nadzwyczajną, której zadaniem miało stać się zbieranie bubli i absurdów prawnych oraz rekomendowanie zmian sejmowi. Przewodniczący Janusz Palikot pozował do zdjęć, stojąc na stertach ustawowych druków, symbolizujących kiepskie prawo.

- Czy zrobił źle, bo jest to oczywiście prawo? - zastanawia się znany stołeczny adwokat Aleksander Pociej. - To stary spór dwóch wartości: czy ważniejsze jest uświęcenie prawa czy próba łamania czegoś, co uznajemy za złe, więc to bezcześcimy. Palikot chciał pokazać, że niektóre przepisy prawa są durne, więc je eliminujemy, ale może to wywołać negatywny wydźwięk edukacyjny, że niektórych przepisów nie trzeba przestrzegać - nie rozstrzyga dylematu mec. Pociej.

Działania komisji "Przyjazne państwo" dublują się z przedsięwzięciami wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda, pracującego nad dwudziestoma ustawami z "pakietu na rzecz gospodarki", stanowiącymi obecny odpowiednik "pakietu Romana Kluski". Cel Szejnfelda ma być bliźniaczy jak Palikota - zmniejszenie liczby obowiązkowych licencji i zezwoleń oraz ograniczenie zbędnych kontroli, utrudniających życie przedsiębiorcom.

Komisja Palikota rekomenduje sejmowi, żeby samo zgłoszenie do urzędu zamiaru budowy - jeśli nie zostanie oprotestowane - wystarczyło zamiast dotychczasowego występowania o pozwolenie na budowę. Nie budzi sprzeciwu odstąpienie od obowiązku pięcioletniego przechowywania paragonów i wydruków z kas fiskalnych, zwłaszcza że paragony już po roku nie dawały się odczytać. Teraz wystarczy je gromadzić przez pół roku.

Mnożą absurdy zamiast je tropić

W komisji Palikota, której zadaniem miało być przybliżenie prawa do oczekiwań zwykłych obywateli pojawiają się jednak również pomysły niekorzystnych zmian kodeksu pracy: w tym likwidacji możliwości przywrócenia do pracy przez sąd czy zniesienia obowiązku powiadamiania związków zawodowych o zamierzonych zwolnieniach. Także likwidacji urlopu na żądanie (pracownikowi przysługują cztery dni rocznie) i ograniczenia z czterech do dwóch lat okresu ochronnego przed zwolnieniem dla pracowników przed emeryturą.

- Razi nas szczególnie, że prace komisji, która miała eliminować buble i absurdy prawne stają się okazją do podważania konstytucji pracowniczej - podkreśla Janusz Łaznowski, przewodniczący dolnośląskiej Solidarności. - Przykładem tego jest pomysł, by zwolnić pracodawcę z obowiązku podawania przyczyny wypowiedzenia pracownikowi umowy na czas nieokreślony. Dziś pracodawca musi je uzasadnić na piśmie. Po takiej zmianie, będzie mógł pracownika zwolnić... za nic. Gdy we Włoszech Silvio Berlusconi podjął próbę przeforsowania takiej zmiany, zmuszony był się wycofać, gdy w Rzymie przeciw niej demonstrowało na ulicy milion ludzi.

Jest czas, żeby wycofać się z pomysłów niekorzystnych dla pracowników zmian - podkreśla przewodniczący regionu Dolny Śląsk.

Premier zawinił, dla knajpiarza grzywna

Gdy premier Litwy podczas spotkania ze swoim łotewskim odpowiednikiem i towarzyszącymi mu biznesmenami zapalił papierosa w kawiarni, Państwowy Urząd Kontroli Tytoniu i Alkoholu z całą powagą wszczął w tej sprawie postępowanie. Wcześniej na Litwie w pośpiechu wprowadzono wzorowany na krajach "starej Unii" bezwzględny zakaz palenia w miejscach publicznych. Przebieg postępowania wskazuje jednak na to, że grzywnę zapłaci nie premier Gediminas Kirklas, lecz właściciel kawiarni z Kłajpedy. Za to, że pozwolił w swoim lokalu palić, zamiast zgodnie z ustawowo określoną procedurą - zadzwonić na policję z donosem na premiera.

Gdy Litwini zabraniają do granic absurdu, nasz parlament raczej traci umiar w pozwalaniu na wszystko. Projekt, nad którym zaczyna pracę komisja infrastruktury zezwoli na sprzedaż alkoholu w pociągach i na dworcach kolejowych.

Zaś w komisji Palikota z całą powagą roztrząsano pomysł, aby "wydatki reprezentacyjne", w tym lunche biznesowe można było zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu.

Eksperci wyłapują sprzeczności w podzielonej na dwa projekty rządowe nowelizacji prawa telekomunikacyjnego, które - skoro dotyczy nowoczesnych technologii - powinno odznaczać się maksymalną precyzją. Użytkownik karty prepaid staje się abonentem, co nakłada na operatora obowiązek umieszczenia jego danych w spisie. Nie wiadomo, w jaki sposób operator ma dostarczać użytkownikowi karty billing i wiadomości o zmianie regulaminu usług, a taki obowiązek nałoży na niego prawo. Abonent może zastrzec, że jego rachunek nie powinien przekroczyć danej kwoty, ale nie wiadomo, jak operator ma tego pilnować, jeśli klient przebywa za granicą, gdzie kosztów rozmów nie da się sprawdzić.

Bez ekscesów... i pomnika

W tym sejmie posłowie nie skaczą już po pulpitach ani nie wnoszą do sali obrad własnego mikrofonu, jak reprezentanci Samoobrony w kadencji 2001-5. Nie spożywają też posiłku na mównicy, jak jesienią 2002 r. Gabriel Janowski, protestujący przeciwko prywatyzacji warszawskiego STOEN. Brak awantur nie przekłada się jednak na wzmożoną pracowitość. Do połowy lutego wniesiono 81 projektów, a uchwalono 28 ustaw. Sejm odbył osiem posiedzeń, łącznie przez 20 dni obrad. Rządząca PO zgłosiła 19 ustaw (z czego aż 12 w lutym - ewidentnie dla poprawy bilansu), zaś opozycyjne PiS - 49.

Codzienna obserwacja sejmu pokazuje, że sala nawet podczas istotnych debat świeci pustkami i wypełnia się najczęściej przy okazji głosowań. Mandatariusze traktują profesję posła jak... wolny zawód. W tej sytuacji sejmowi trudno przyjdzie zmienić własny - obciążony przez incydenty z poprzednich kadencji - wizerunek w opinii publicznej, a tym bardziej przekonać obywateli, że żyją w państwie prawa.

Łukasz Perzyna

Wyzwanie dla całej sfery politycznej - rozmowa z Bronisławem Komorowskim (PO), Marszałkiem Sejmu

Czy przekonanie, jakie żywi 51 proc Polaków, że Polska nie jest państwem prawa stanowi wyzwanie dla parlamentu?

To wyzwanie dla całej sfery politycznej w Polsce. Niewątpliwie została zachwiana wiara i optymizm co do funkcjonowania państwa prawnego. Wiele uczyniono, by nią zachwiać. Sprawa Rywina obnażyła naganny sposób tworzenia prawa jako jednego z przykładów najgłębszej korupcji. Wiele też zrobiono złego poprzez próbę udowodnienia, że państwo prawa jest państwem słabym, a lepsza jest władza silna, niekoniecznie bardzo respektująca prawo niż władza, która pilnuje prawa, staje na jego straży. Zastępując prawo wolą polityczną, zastępuje się demokrację autorytaryzmem. Trzeba tworzyć takie przepisy prawa, które zmniejszą ryzyko kompromitacji państwa prawego - mam tu na myśli wszelkiego rodzaju afery korupcyjne. Parlament musi pilnować tego, żeby tworzyć dobre prawo, które daje się egzekwować. Zaś władza wykonawcza musi stać na straży egzekucji prawa. Bo największym problemem pozostaje to, że nawet najlepsze przepisy prawa bywają uchwalane, ale nie respektowane i nie pociąga to za sobą represji wobec tych, którzy prawa nie szanują.

Ale przy okazji stu dni parlamentu senat mógł sobie zrobić wolne, bo za mało projektów do niego wpłynęło. Czy to nie jest tak, że sytuacja wymaga szybszych działań i całych pakietów ustaw?

Szybko to się pchły łapie. Negatywne skutki tworzenia prawa na kolanie, przepychanego przez proces legislacyjny w trybie alarmowym dają o sobie znać cały czas. Myślę, że słynna już komisja Janusza Palikota wynajdzie ogromną liczbę dziwacznych rozwiązań w systemie prawnym, które by się nie pojawiły, gdyby pracowano nad nimi w przyzwoitym tempie. To nie praca stachanowców, którym liczy się nadgodziny. Musi być czas na refleksję, na spokojną analizę skutków tworzonego prawa. Lepsze prawo dobre, niż tworzone w ogromnych ilościach przepisy. Nie ilość, lecz jakość jest potrzebna w Polsce. Jednym z podstawowych problemów polskiego systemu prawnego staje się niewystarczające działanie na rzecz kodyfikacji prawa, czyli łączenia, scalania przepisów prawnych. Czasami jeden obszar jest regulowany wieloma ustawami. To jest źródłem ogromnej liczby luk prawnych, niedociągnięć i na końcu możliwości obchodzenia tego prawa.

Komisja Palikota tropi śmieszności, tymczasem w pracy parlamentu... pojawiają się nowe. Wyłania się projekt, który ma zezwolić na picie alkoholu w pociągach, zakazane przez ustawę z niesławnej zresztą pamięci 1983 roku?

Akurat o takiej inicjatywie nie słyszałem. Nie wiem, jakie jest uzasadnienie. Na razie słyszę raczej o inicjatywach, które mają wyeliminować alkohol i zwłaszcza papierosy z życia publicznego. Proponuję nie ekscytować się pojedynczymi pomysłami. Jak trafią do laski marszałkowskiej - to im się przyjrzę. Jednym z sympatią, innym z troską.

Nawet w komisji Palikota, co ma absurdy eliminować, pojawił się pomysł, żeby można było zaliczać business-lunche do kosztów uzyskania przychodu?

Czasami można sprawy poważne obśmiać, albo uczynić śmiesznymi, ale można też odwrotnie, w imię śmiechu, sprawy poważne zlekceważyć. Oczekuję, że efektem pracy komisji Palikota będą poważne projekty, które po prostu ludziom ułatwią życie. Rozliczanie obiadów jest kwestią kontrowersyjną, bo wiadomo, że czasami jest to cząstka działalności firm, ale może to być także niefrasobliwość. Pamiętajmy, że tym się różni gospodarka państwowa od prywatnej, że w tej ostatniej menedżerowie... jedzą za swoje, a nie za państwowe.

Standardy prawa równe dla wszystkich - rozmowa ze Zbigniewem Ziobro, wiceprezesem PiS

Jak Pan ocenia tworzenie prawa w tym parlamencie? Czy można na to spojrzeć przez pryzmat wakacji, które senat sobie zrobił, bo po prostu nie miał nad czym pracować?

Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu. Spójrzmy na liczby, one nie kłamią. Ten sejm przyjął najmniej projektów w historii ostatnich lat. Za czasów rządów Leszka Millera., też koalicyjnego przyjęto w tym samym czasie więcej projektów, podobnie w pierwszym okresie rządu mniejszościowego PiS.

Czy z tego może się brać przekonanie Polaków - w kilkanaście lat po zmianie ustroju - że Polska nie jest państwem prawa?

Bierze się to z obserwacji polskiej rzeczywistości. Zostały zahamowane zmiany w wymiarze sprawiedliwości, włącznie z promowaniem jawności i uczciwości, zdecydowana walka z korupcją. Nie napawa optymizmem, że usiłuje się spowodować odejście najzdolniejszych ludzi z prokuratury. Wolą dzisiejszej władzy nie jest gwarantowanie standardów państwa prawa, które powinny być równe dla wszystkich, tylko tworzenie różnych standardów dla tych, którzy mają wielkie pieniądze i nie muszą zabiegać o pomoc instytucji państwa oraz dla tych, którzy nie mają pieniędzy i nie mogą liczyć na państwo, które jest słabe i nieudolne.

Komisja Palikota ma walczyć z bublami, a Pan ostrzega, że władza nowe buble tworzy. Dlaczego zalicza Pan do nich ustawę o rozdzieleniu urzędów prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, na razie najpoważniejszą ustrojową inicjatywę tego rządu?

Ustawa w takim kształcie na pewno jest bublem. Można kwestionować samą propozycję rozdzielenia tych funkcji. Doświadczanie okresu "demokracji ludowej" pokazują, że rozdzielenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego nie dawało gwarancji apolityczności - wręcz przeciwnie. Za naszą wschodnią granicą, na Białorusi i w Rosji też są rozdzielone te funkcje...

...do dzisiaj

...i nikt przecież, kto nie ma wielkiego poczucia humoru nie będzie twierdził, że to gwarantuje apolityczność działania tych instytucji. Ta ustawa ma wiele innych mankamentów, choćby dyskryminowanie prokuratorów jeśli chodzi o prestiż i możliwości finansowego awansu.

Tygodnik Solidarność

Zobacz także