Wokół "listy Wildsteina"
Kolejna intryga WSI - jak twierdzi opozycja, czy też brak profesjonalizmu ze strony IPN - jak twierdzi SLD. To komentarze odnośnie zamieszania wokół nazwisk tajnych wywiadowców wojskowych, którzy znaleźli się na jawnej "liście Wildsteina".
Według prawicy, winnym całego skandalu są właśnie wojskowe specsłużby, które - zdaniem Jana Rokity i Ludwika Dorna - chciały skompromitować lustrację i uderzyć w IPN.
- Mamy do czynienia z jakąś kolejną, ponurą intrygą wewnątrz Wojskowych Służb Informacyjnych - uważa Jan Rokita.
- Albo też mamy do czynienia z tym, że WSI coś przepuściły i coś, co mogły i powinny zastrzec nie zastrzegły i teraz mamy kłopot - dodaje Ludwik Dorn.
Dariusz Szymczycha z Kancelarii Prezydenta oraz Tomasz Nałęcz z SdPl bronią służb. WSI jest sprawnie zarządzaną, dobrze funkcjonującą instytucją - twierdzą.
Szef Wojskowych Służb Informacyjnych generał Marek Dukaczewski potwierdził, że na "liście Wildsteina" widnieje jego nazwisko. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego tam się znalazło.