Wiceminister przyznała, że tzw. betonoza to efekt m.in. panującej jeszcze kilka lat temu "wykładni konserwatorskiej, że współczesne rynki powinny przypominać te średniowieczne, gdzie nie było drzew". - Tylko, że wówczas nie było betonu, nie było fontann, więc ta wykładnia była oparta o "fałsz konserwatorski". Teraz od tego odchodzimy - przyznała w rozmowie z Polsat News. Jak dodała rynki miast powinny służyć mieszkańcom, mają być na tyle atrakcyjne, by przyszli odpocząć, napić się kawy czy herbaty. - Na pewno ludzie nie przyjdą na pusty betonowy plac. Poza tym takie place stwarzają ogromne problemy w ochronie zabytków. Jest za mało powierzchni biologicznie czynnej i mamy trwałe zalewanie zabytków przez wody opadowe. To wszystko będziemy starali się zmienić - zapewniła. Zaapelowała do też samorządów: "Nie uciekajcie z zielenią na peryferia miasta, ona jest nam potrzebna w centrum, powinna służyć mieszkańcom. Drzewa potrzebne są nam ze względów estetycznych, zdrowotnych i każdych innych". Cała rozmowa dostępna jest tutaj.